Jose Luis Gonzalez: Przegrane mecze nas nie deprymują

Przed spotkaniem z Francją Argentyńczycy zapowiadali chęć rehabilitacji za niezbyt udaną pierwszą rundę mistrzostw. Do sukcesu zabrakło naprawdę niewiele, ale to Trójkolorowi cieszyli się z wygranej.

Spotkanie pomiędzy reprezentacjami Argentyny i Francji rozpoczęło się nieco inaczej, niżby przewidywał scenariusz mistrzostw. Pierwszego seta pewnie wygrali Albicelestes, nie pozostawiając żadnych złudzeń Trójkolorowym. Pozostałe partie nie przebiegały już jednak po myśli podopiecznych Julio Velasco. Argentyńczycy mieli jeszcze szansę powalczyć w trzeciej odsłonie tego meczu, kiedy to obronili aż trzy piłki setowe. Kolejna została wykorzystana przez Francuzów i to oni ostatecznie mogli się cieszyć ze zgarnięcia całej puli punktów za to spotkanie. - Przede wszystkim bardzo szkoda nam tego meczu, bo chociażby w trzecim secie byliśmy bardzo blisko, żeby doprowadzić do tie-breaka. Uważam, że w tej partii różnica między naszą drużyną a Francuzami nie była aż tak widoczna. Niestety w końcówce bardzo dobrze bronili, zagrali mądrze i to oni rozstrzygnęli tę odsłonę na swoją korzyść. W kolejnym secie wyszli już na tyle skoncentrowani, że nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł - podsumował to spotkanie przyjmujący reprezentacji Argentyny, Jose Luis Gonzalez.
[ad=rectangle]

Taktyką Argentyńczyków w starciu z Francuzami było narzucenie im swojego rytmu gry nastawionego na twardą walkę. W niektórych momentach tego spotkania wydawało się, że takie rozwiązanie może przynieść pożądany efekt. - W pierwszym secie zagraliśmy bardzo agresywnie. Chcieliśmy ich w pewien sposób zgasić i wydaje mi się, że to nam się udało. Niestety kolejny set zaczął się od ewidentnej pomyłki sędziego i zamiast wyniku 1:2, na tablicy pojawił się rezultat 0:3. Ta sytuacja nas kompletnie rozregulowała. Zawsze trudno jest gonić wynik zwłaszcza, jeśli ma się poczucie, że jest on niesprawiedliwy. Dodatkowo Grebennikov bronił niesamowite piłki, a jego koledzy przycisnęli w ataku. To wszystko złożyło się na to, że nie wróciliśmy już do poziomu gry z pierwszej partii - szukał przyczyn przegranej Gonzalez. Wspomniał on o dość kontrowersyjnej sytuacji, do której doszło na początku drugiego seta. Przy wyniku 2:0 dla Francji piłka po ataku jednego z Argentyńczyków otarła się o plecy Nicolasa Marechala, jednak sędziowie tego nie zauważyli. Trener Velasco poprosił o wideoweryfikację, ale kamery zamontowane przy boisku nie pozwoliły ocenić, czy faktycznie francuski przyjmujący dotknął piłkę w obronie. W rezultacie pierwsza decyzja sędziego została zachowana.

Jose Luis Gonzalez był jednym z jaśniejszych punktów swojej drużyny w meczu przeciwko reprezentacji Francji
Jose Luis Gonzalez był jednym z jaśniejszych punktów swojej drużyny w meczu przeciwko reprezentacji Francji

Każda porażka coraz bardziej oddala Argentyńczyków od znalezienia się w ostatniej rundzie grupowej zmagań w mistrzostwach świata. Albicelestes nie załamują się niepowodzenia, ale starają się wyciągać wnioski na przyszłość. - Przegrane mecze nie deprymują nas. Wręcz przeciwnie, sprawiają, że mamy jeszcze większą ochotę walczyć. Jesteśmy cały czas zmotywowani i chcemy nabrać jak największego doświadczenia na przyszłość. Każdy mecz to dla nas szansa, żeby się rozwijać - zakończył Argentyńczyk.

Komentarze (0)