Choć wyniki końcowe poszczególnych setów mogą tego nie pokazywać, siatkarze z USA w spotkaniu z Polską prezentowali się w każdym elemencie gry lepiej od rywali i zasłużenie wygrali 3:1. - Na pewno graliśmy z bardzo dobrym zespołem. W kluczowych, najważniejszych momentach byliśmy chyba jednak lepsi. To było moim zdaniem najważniejsze - przyznaje Maxwell Holt, który w starciu z biało-czerwonymi zdobył aż 15 punktów (trzeci wynik w drużynie po Matthew Andersonie i Taylorze Sanderze).
[ad=rectangle]
W środę Amerykanie dokonali niebywałej sztuki. Zwyciężyli, choć oddali Polakom aż 36 punktów po błędach własnych! - Główne założenie było takie, żeby zagrać agresywnie, przede wszystkim w zagrywce, tak, by wybijać rywala z jego rytmu. Były momenty, gdy serwisem radziliśmy sobie bardzo dobrze, ale też i takie, kiedy zupełnie nam nie szło i myliliśmy się seriami. Mamy nadzieję, że z Serbią pójdzie nam w tym elemencie znacznie lepiej - podkreśla środkowy, który sam zanotował tego dnia dwa asy serwisowe (połowa dorobku całej drużyny w tej kategorii).
Środowe zwycięstwo pozwoliło podopiecznym Johna Sperawa wrócić do walki o awans do kolejnej fazy mistrzostw świata. Po zakończeniu rywalizacji w grupie D w Krakowie i stracie kilku cennych punktów, wydawało się to już mało prawdopodobne. - Pierwsza runda była dla nas trudna. Ciągle szukaliśmy naszego rytmu, a nie było to łatwe przy tak wymagających rywalach, jak Francja, Belgia i pozostałe zespoły w stawce. Jest jednak coraz lepiej i liczę, że dalej będziemy się poprawiać. Na pewno już w trakcie meczu z Polską czuliśmy, że jesteśmy silniejsi niż w Krakowie - zaznacza siatkarz Dynama Moskwa.
Team USA jest pewny swoich umiejętności. Amerykańscy siatkarze udowodnili w ostatnim czasie, że zaliczają się do ścisłej światowej czołówki i chcą to udokumentować dobrym wynikiem w mistrzostwach świata. - Już wygrywając Ligę Światową pokazaliśmy, że potrafimy grać siatkówkę na najwyższym poziomie. Do Polski też przyjechaliśmy zwyciężyć. Mam więc nadzieję, że zagramy w finale - zdradza Holt.