Mecz przeciwko Australijczykom miał być szybkim i łatwym spacerkiem na drodze reprezentacji Francji po upragnione medale mistrzostw świata. Wszystko toczyło się dobrym torem aż do końcówki trzeciego seta, kiedy już wszyscy myśleli, że jest po meczu. Wtedy to argentyński trener Jon Uriarte poprosił o wideoweryfikację decyzji sędziego i niespodziewanie na tablicy wyników pojawił się rezultat po 24. Kangurom udało się obronić aż pięć piłek meczowych i rozstrzygnąć tę partię na swoją korzyść (34:32).
- Wiedzieliśmy, że Australijczycy to bardzo dobra drużyna. W pierwszych dwóch setach to my prowadziliśmy grę. W zasadzie mieliśmy już ten mecz w kieszeni w trzeciej partii, ale nasza koncentracja gdzieś uleciała. Popełniliśmy w końcówce zbyt wiele prostych błędów. Zaczęli grać siłowo, co niestety wykorzystywał australijski blok - próbował wytłumaczyć porażkę w trzecim secie francuski rozgrywający, Benjamin Toniutti.
[ad=rectangle]
Kapitan reprezentacji Francji nie szczędzi pochlebnych słów w związku ze znakomitą dyspozycją swoich kolegów z boiska. Liczy, że kolejne mecze będą przebiegały w podobny sposób. - Jestem bardzo dumny z postawy swojej i moich kolegów w czwartym secie, ponieważ osiągnęliśmy przewagę zaraz na początku i potrafiliśmy ją utrzymać aż do końca pojedynku. Myślę, że jest to bardzo ważne w perspektywie kolejnych spotkań. To, że potrafimy się podnieść po głupio przegranej partii, pozwala nam jeszcze bardziej uwierzyć w swoje umiejętności - ocenił Toniutti.
Siatkarski świat jest nieco zaskoczony znakomitą postawą Francuzów w tegorocznejedycji mistrzostw świata. A co o tym sądzi kapitan Trójkolorowych? - Przed rozpoczęciem mistrzowskiego turnieju mieliśmy nadzieję na zajęcie dobrego miejsca. Nie spodziewaliśmy się jednak, że będziemy wygrywać mecz za meczem. Ilość treningów i potu wylanego na sali zaowocowały i dlatego jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Póki co jesteśmy bardzo z siebie zadowoleni. Od początku turnieju idzie nam świetnie w zasadzie każdym spotkaniu - sądzi francuski rozgrywający. - Przepisem na sukces naszej drużyny jest to, że jesteśmy jednością. Może indywidualnie nie należymy do najlepszym ekip świata, ale drużynowo ośmielę się stwierdzić, że jesteśmy najsilniejsi. To jest naprawdę ciężka praca całego naszego teamu włożona w stworzenie takiej, a nie innej drużyny. Dogadujemy się wyśmienicie, czujemy się za siebie odpowiedzialni - dodał.
Do końca drugiej fazy mistrzostw pozostały już tylko dwa mecze. W sobotę Trójkolorowi zmierzą się z reprezentacją Serbii, a w decydującym pojedynku zagrają z Polską. Plan na te dwa spotkania mają jasny i klarowny. - Potrzebujemy już tylko jednego zwycięstwa, żeby być pewnym awansu do kolejnej fazy grupowej. Oczywiście chcielibyśmy zakończyć rozgrywki w grupie E na pierwszym miejscu, ale głównie zależy nam na tym, żeby zapewnić sobie jak najszybciej miejsce w ostatniej rundzie przed walką od medale. Meczu z Polską obawiamy się nieco bardziej niż tego z Serbią - zakończył Toniutti.