W dwóch ostatnich spotkaniach Suomi nie zdobyli nawet seta. Rosjanie wprost zmietli ich z parkietu, lecz mecz przeciwko Kanadzie był już w ich wykonaniu o wiele lepszy. O losach pierwszej i drugiej odsłony pojedynku z drużyną prowadzoną przez Glenna Hoaga decydowała walka na przewagi. Finowie nie wykorzystali bardzo dużej szansy szczególnie w drugiej partii, kiedy prowadzili już 22:20.
[ad=rectangle]
- Przez pierwsze dwa sety graliśmy całkiem dobrze. Oba przegraliśmy 25:27, więc byliśmy blisko sukcesu. Trzecią partię zaczęliśmy z kolei naprawdę źle, a później nie mieliśmy już okazji, by odrobić straty. Kanada łatwo wygrała go 25:19. Wynik jest dla nas dużym rozczarowaniem. Gdybyśmy wygrali drugą odsłonę, wówczas od stanu 1:1 zacząłby się nowy mecz. Musimy lepiej grać w końcówkach, tak jak zrobili to Kanadyjczycy, dzięki czemu zasłużenie wygrali - tłumaczył Olli Kunnari.
Obie drużyny zmierzyły się ze sobą we Wrocławiu już po raz piąty w 2014 roku. Bilans gier jest zdecydowanie korzystniejszy dla siatkarzy z Ameryki Północnej, którzy wychodzili z tych konfrontacji obronną ręką aż czterokrotnie. - Oczywiście, Kanadyjczycy mają dobry zespół. Podczas Ligi Światowej wszystko wygląda nieco inaczej, ponieważ następują wtedy częste zmiany w składach, nie zawsze gra ta sama wyjściowa "szóstka". Znamy jednak ich zawodników, a oni znają naszych. Nie wiem, czemu większość spotkań kończy się po myśli rywali - dodał 32-letni zawodnik.
Niepowodzenie przeciwko Kanadzie definitywnie przekreśliło szansę Finów na wywalczenie awansu do trzeciej rundy. Mimo to zamierzają oni podejść w pełni zmotywowani do dwóch ostatnich mundialowych potyczek, z Chinami i Bułgarią.
- Finlandia nie brała udziału w mistrzostwach świata od 32 lat. Dla każdego z nas jest to nowe doświadczenie, więc chcemy osiągnąć jak najlepszy możliwy wynik. Nie potrafię określić, na którą dokładnie pozycję nas stać, ale na pewno damy z siebie wszystko - zakończył Kunnari.