Po bolesnych porażkach z Niemcami i Brazylią Bułgarzy stracili szanse na awans do kolejnej fazy. Ekipa Plamena Konstantinowa bardzo w Polsce zawodzi (przegrana z Kanadą, punkt oddany Egiptowi) i we Wrocławiu walczy przede wszystkim o poprawę nastroju po nieudanym turnieju. Siatkarskiego mundialu nie zawojowała również odmłodzona Kuba, ale podopieczni trenera Sancheza momentami pokazali, że mają spory potencjał.
[ad=rectangle]
Początek spotkania należał do Bułgarów, którzy po udanym bloku prowadzili 4:1. Europejczycy błyskawicznie jednak roztrwonili przewagę z powodu błędów w ataku i w Hali Stulecia rozpoczęła się walka punkt za punkt. Na drugą przerwę techniczną zespoły sprowadził zepsuty serwis Andreja Żekowa (15:16). Chwilę później w polu zagrywki pojawił się Livan Osoria, który zdołał odrzucić rywali od siatki i pozwolił swojej ekipie doprowadzić do stanu 20:17. Faworyci znaleźli się więc w trudnej sytuacji przed końcówką. Choć nie składali broni, Kubańczycy nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa. Osmany Uriarte zakończył seta (25:23).
Nieudane otwarcie drugiej partii skłoniło trenera Konstantinowa do zmiany atakującego. Cwetan Sokołow nie zdołał jednak znacząco wpłynąć na postawę swojej ekipy. Podczas pierwszej przerwy technicznej siatkarze z Karaibów prowadzili 8:4 i nie zamierzali na tym poprzestać. Ich mocne zagrywki i szczelny blok skutecznie destruowały grę Bułgarów. Po skutecznym ataku Javiera Jimeneza na tablicy pojawił się wynik 15:9. Końcówka tym razem większych emocji nie przyniosła. Zawodnicy trenera Sancheza ze spokojem, którego czasami brakowało im w poprzednich pojedynkach, dokończyli dzieła. Po efektownym zbiciu Isbela Mesy ze środka wygrali drugiego seta (25:18).
Po dziesięciominutowej przerwie gra się wyrównała, a Bułgarzy starali się odzyskać inicjatywę po fatalnej, drugiej odsłonie. Kibice doczekali się kilku efektownych wymian i prowadzenia europejskiego zespołu. Przy stanie 11:13 o czas musiał poprosić trener Sanchez. Jego podopieczni stracili nieco pewności siebie i nie byli już tak skuteczni w ataku, co bezlitośnie wykorzystywali faworyci. Świetne zagrania Sokołowa zapewniły im pięciopunktowe prowadzenie (14:19). Wydawało się, że set jest rozstrzygnięty, ale na tym turnieju nie ma dla Bułgarii przewag nie do roztrwonienia. Kilka błędów, mocne zagrywki Uriarte i na tablicy pojawił się wynik 21:21. Długa gra na przewagi kosztowała obie ekipy sporo nerwów, a zwycięsko wyszli z niej Kubańczycy po autowym ataku Sokołowa (30:28).
W niedzielę obie drużyny zakończą turniej. O 16.30 Bułgarzy zagrają z Finlandią, a o 20.15 Kubańczycy podejmą Chiny.
Kuba - Bułgaria 3:0 (25:23, 25:18, 30:28)
Kuba: Jimenez, Macias, Mesa, Chapman, Uriarte, Osoria, Gutierrez (libero) oraz Romero, Gavilan, Fiel, Cepeda.
Bułgaria: Żekow, Miluszew, Penczew, Skrimow, Todorow, Gocew, Salparow (libero) oraz Aleksiew, Gradinarow, Dimitrow, Sokołow.
Tabela grupy F: