Reprezentacja USA w pierwszej fazie mistrzostw świata nie błyszczała formą. Amerykanie w grupie D doznali porażek z Iranem oraz Francją. Przez drugą rundę turnieju podopieczni Johna Speraw'a szli jak burza wygrywając kolejno z: Polską, Serbią i Australią. Jednak w ostatnim swoim spotkaniu w grupie E, Amerykanie zaprzepaścili szanse na awans do najlepszej szóstki mundialu. Jankesi ulegli Argentynie 2:3.
[ad=rectangle]
- Ciężko zebrać myśli po takim spotkaniu. Zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie ten mecz. Argentyna po prostu zaprezentowała się z bardzo, bardzo dobrej strony. Mieliśmy ogromną szansę na awans. Wszystko było w naszych rękach. Niestety nie wykorzystaliśmy tej szansy i już po drugiej fazie żegnamy się z mundialem - powiedział tuż po meczu z Argentyną, bardzo zawiedziony postawą swojej ekipy, Matthew Anderson.
Pierwszego seta niedzielnego spotkania wygrali Amerykanie 25:19. W kolejnych dwóch odsłonach to jednak Albicelestes dominowali na parkiecie. Siatkarze z USA wydawali się być zaskoczeni, aż tak dobrą postawą rywali z Ameryki Południowej. Zwycięstwo w czwartej odsłonie, po bardzo zaciętej końcówce, na swoją korzyść przechylili Amerykanie i doprowadzili do tie-breaka. Piąty set niedzielnego spotkania był popisem gry Facundo Conte oraz argentyńskiego bloku. Jankesi ulegli w ostatniej partii 11:15 i pożegnali się z turniejem.
- Podchodziliśmy do tego meczu z ogromnym respektem. Rozmawialiśmy dzień przed meczem z Argentyną i wymieniłem Ci wszystkie ich atuty: szybkie rozegranie, mocny środek, znakomita gra obronna... Pomimo dobrej znajomości przeciwka nie potrafiliśmy odpowiedzieć na ich znakomite zagrania. Teraz przyjdzie czas na przemyślenie naszej postawy i analizę tego co nie zagrało po naszej stronie siatki - skomentował przyjmujący Zenitu Kazań.
Kapitan reprezentacji USA, David Lee jako jedną z przyczyn porażki z Argentyną wskazał brak koncentracji. - Argentyna rozegrała niesamowite spotkanie. Mieliśmy problemy ze skończeniem ataków, bo przeciwnicy znakomicie spisywali się w grze obronnej. My straciliśmy koncentrację. W najważniejszych momentach brakowało nam skupienia i przez to musimy pożegnać się z turniejem - ocenił amerykański środkowy.
Zwycięstwo Argentyny z USA bardzo ucieszyło osoby zgromadzone w bydgoskiej Łuczniczce. Dzięki porażce Amerykanów, reprezentacja Polski mogła się cieszyć z awansu do kolejnej fazy mistrzostw jeszcze przed rozegraniem meczu z Francją (Polacy wygrali 3:2 - przyp. red.) Czy na postawę Amerykanów wpływ miała presja wytwarzana przez polskich kibiców zasiadających na trybunach? - To nie miało dla nas znaczenia. Graliśmy już w swojej karierze przy znacznie większych gwizdach. Nic dziwnego, że polscy kibice wspierali w tym spotkaniu akurat Argentynę - zakończył Matthew Anderson.
Z Bydgoszczy dla SportoweFakty.pl, Karolina Biesik