Atmosfera podczas meczu trzeciej rundy mistrzostw świata Polska - Brazylia była gorąca i można byłoby to zrozumieć, gdyby ograniczało się to tylko do emocji czysto sportowych. Niestety, tak się nie stało: po spotkaniu, wygranym przez Polaków 3:2, rozgorzała dyskusje między sztabem zespołu Brazylii a sędziami o ostatnią, sporną akcję meczu, która została po wideoweryfikacji rozstrzygnięta na korzyść biało-czerwonych.
[ad=rectangle]
Jej efekty widać było tuż po zakończeniu spotkania: brazylijscy siatkarze uciekli do szatni, a tylko Wallace De Souza przeszedł przez strefę mieszaną, unikając czekających dziennikarzy i odmawiając jakichkolwiek rozmów (ostatecznie udzielił wywiadu tylko Brazylijczykom). Jednak samego siebie przeszedł trener Bernardo Rezende, który już wcześniej nie ukrywał irytacji spowodowanej (jego zdaniem) niesprawiedliwej formule losowania przedostatniej fazy mistrzostw i koniecznością rozgrywania dwóch spotkań bez dnia przerwy. Wściekły po porażce Brazylijczyk udał się do szatni i mimo nalegań oficera prasowego mistrzostw Tomasza Wolfke nie zgodził się wyjść na konferencję prasową, tłumacząc się... przygotowaniami do środowego meczu z Rosją.
- Ja jestem zdruzgotany. Wykonuję swoje obowiązki, a pół drużyny mnie za to odpycha. Znamy się z Rezende od 10 lat i okazywaliśmy sobie zawsze szacunek. To jest człowiek w Polsce szanowany, wręcz hołubiony, jako legenda siatkówki, jeden z najlepszych trenerów w historii. A pokazał, że nie umie przegrywać - mówił w rozmowie ze sport.pl Wolfke.
Jak donosi portal, całe zdarzenie opisała delegatka FIVB, ponadto strona polska ma złożyć skargę do szefa departamentu komunikacji FIVB z wnioskiem o ukaranie zespołu Brazylii.