O ile oba zespoły zawiodły w III rundzie mistrzostw świata, o tyle z perspektywy czasu zdecydowanie bardziej zadowoleni z występu w Polsce powinni być Irańczycy. Zespół z Azji niezależnie od wyniku meczu o 5. miejsce zanotuje zdecydowanie najlepszy w historii wynik w swoich startach w mundialu. Warto bowiem zaznaczyć, że kraj ten nigdy jeszcze nie zakończył zmagań w pierwszej dwudziestce (!) siatkarskich MŚ. Dlatego znalezienie się w gronie sześciu najlepszych reprezentacji jest nie tylko sukcesem, ale też olbrzymią nobilitacją dla drużyny. [ad=rectangle]
Irańczycy zdecydowanie do drzwi siatkarskich salonów pukają od zeszłego roku, kiedy to byli w stanie w pojedynczych meczach ogrywać ekipy ze ścisłego topu. W tym roku startem w Lidze Światowej (4. miejsce) potwierdzili, że należy im się miejsce wśród najlepszych. Już w Polsce od początku mistrzostw spisywali się rewelacyjnie. Bez problemów wyszli z tzw. grupy "śmierci", gdzie mierzyli się między innymi z Amerykanami (3:2), Włochami (3:1) i Francuzami (1:3). By podkreślić siłę zespołu Slobodana Kovaca w ostatnich tygodniach wystarczy przypomnieć, że przed meczem II rundy MŚ przeciwko Polsce wielu obserwatorów stawiało ją w roli faworyta.
Nic więc dziwnego, że Irańczycy, mimo zdecydowanie najlepszego startu w historii, czują lekki niedosyt. - Przede wszystkim gra Iranu ustabilizowała się na wysokim poziomie. Zawodnicy indywidualnie również zrobili znaczny progres. Iran stał się taką drużyną, która nawet przy trochę słabszej dyspozycji potrafi sięgać po zwycięstwa - przyznał w czasie turnieju legendarny Julio Velasco, który na początku tego roku pożegnał się z kadrą Iranu, by ratować własną reprezentację. - W tym turnieju graliśmy bardzo dobrze, ale ostatnie dwa mecze nam nie wyszły. Zdaję sobie z tego sprawę i jednocześnie wiem, że przed nami walka o piąte miejsce i mam nadzieję, że zaprezentujemy się zdecydowanie lepiej i wrócimy do swojej siatkówki - stwierdził po porażce z Francją definitywnie zamykającą drużynie drogę do półfinału serbski szkoleniowiec.
Zawodnicy z Azji mają zresztą dodatkową motywację. Każdy z nich chce pokazać się z jak najlepszej strony i jednocześnie pracować nad dalszym zgrywaniem z pozostałymi kolegami, ponieważ dla Irańczyków sezon reprezentacyjny wcale się jeszcze nie kończy. Chociażby dlatego w czwartek przeciwko Trójkolorowym szansę dostali zmiennicy. - Było to spowodowane faktem, że niedługo mamy Igrzyska Azjatyckie i muszę być pewien, że moi podopieczni będą w stanie zagrać lepiej - wyjaśnił Kovac.
W zupełnie innej sytuacją są Rosjanie, którzy w 2012 roku z jednego z potentatów stali się samotnym hegemonem w światowej siatkówce. Stało się tak za sprawą triumfu na igrzyskach. Siłą rozpędu, choć już z innym dowódcą u steru (Władimira Aleknę zastąpił Andriej Woronkow), Sborna wygrała w kolejnym roku mistrzostwo Europy i Ligę Światową, sygnalizując gotowość do przejęcia miana światowego lidera po wieloletniej dominacji Brazylii.
Rok 2014 dla siatkarzy z pogranicza Europy i Azji od początku nie jest jednak zbyt udany. Już rozgrywki World League pokazały, że ogranie Rosjan wcale nie musi być tak trudnym zadaniem jak jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy temu mogłoby się wydawać. Piąte miejsce na koniec rozgrywek nie odpowiadało sile i aspiracjom zespołu. Start w mistrzostwach świata każe jednak sugerować, że aktualny potencjał mistrzów olimpijskich nie pozwala myśleć o wyższych lokatach.
W polskim mundialu Rosjanie mieli sporo słabszych momentów. Pierwszego seta stracili w meczu z Meksykiem. Później dwie partie oddali będącym zupełnie bez formy Bułgarom. Z drugiej strony byli w stanie rozbić Niemców, ale w najważniejszych meczach, dwóch z Brazylią i jednym z Polską, zawiedli zupełnie. Największym problemem Sbornej są kontuzje. Jeszcze przed mundialem z gry wypadli między innymi: Jewgienij Siwożelez, Maksim Michajłow i Aleksiej Wierbow. W trakcie mundialu uraz wyeliminował z gry Pawła Moroza, a tajemnicze problemy zdrowotne dopadły Nikolaja Pawłowa. - Kontuzje zdarzają się w każdym sporcie. Myślę, że teraz nie ma sensu o tym dyskutować, musimy w przyszłości popracować nad tym, aby brak pewnych zawodników, nie wpływał tak znacząco na grę całej drużyny. Mierzyliśmy w medale, ale będziemy grać tylko o piąte miejsce - przyznał po meczu z Polską, eliminującym Rosjan z walki o medale, Woronkow.
Sborna szczęścia do startów w światowych czempionatach nie ma. W początkach historii światowej siatkówki ZSRR dominowała, ale od rozpadu państwa radzieckiego w 1991 roku, reprezentacja Rosji zdobyła tylko jeden medal mundialu (srebro w 2002 roku). Mecz o 5. miejsce to dla drużyny okazja do obrony wyniku z poprzednich mistrzostw, ale w kontekście apetytów i nadziei rezultat ten i tak będzie olbrzymią porażką Siergieja Grankina i spółki.
Podczas, gdy w szeregach Irańczyków kilku zawodników zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji (i dominuje w statystykach), po stronie najbliższego ich rywala, poza Dmitrijem Muserskim trudno wskazać zawodnika, który gra na miarę swoich możliwości i mógłby ciągnąć zespół do przodu. Czy Rosjanie będą w stanie zmobilizować się i na sam koniec turnieju pokazać, że wciąż są zespołem, z którym trzeba się liczyć? Aspirujący do miana światowej potęgi Iran to przeciwnik na przełamanie idealny. Skóry jednak tanio na pewno nie sprzeda.
Mecz o 5. miejsce mistrzostw świata siatkarzy:
Iran - Rosja / Łódź, 20.09.2014 r., godz. 13:30
Ale myślę, że Irańczykom podobnie nie będzie się chciało.
Czyli jednym słowem słaby i nudny mecz...