Złote drużyny dwóch epok - mistrzowie świata z 2014 roku i z 1974 roku
Choć zdobycie dwóch mistrzowskich tytułów dzieli aż 40 lat, to pomiędzy oboma zespołami jest wiele podobieństw, dużo łączy również osoby szkoleniowców - Huberta Wagnera oraz Stephane’a Antigę.
Nominacja na stanowisko pierwszego trenera dla Wagnera była zaskoczeniem, nie inaczej było w przypadku Stephane'a Antiga. Z funkcji szkoleniowca reprezentacji został odwołany Andrea Anastasi, a jego miejsce zajął niedoświadczony w trenerskich bojach Antiga. Nadzieja, że wtedy wciąż czynny siatkarz, występujący wówczas w PGE Skrze Bełchatów, poradzi sobie w roli trenera była wszechobecna, a krytyki nie było końca.
Wagnera i Antigę łączy odwaga i ambicja, a także fakt, że ich poprzednicy na stanowiskach selekcjonerów polskiej reprezentacji byli znacznie bardziej doświadczeni. Nominacjom obu trenerów towarzyszyło zaskoczenie i powątpiewanie w możliwość osiągnięcia sukcesu.
Inne podejście, ten sam efekt
Nie bez powodu Wagner nazywany był "Katem", miał on bowiem swoje zdanie i bardzo rzadko brał pod uwagę opinie innych, a dyskusje były szybko ucinane. Miało to swoje podstawy w dużej wierze we własne umiejętności i wizji swojej pracy z kadrą. Na długo przed objęciem funkcji pierwszego trenera reprezentacji Wagner zapisywał wszystkie myśli, które mogły przyczynić się do osiągnięcia sukcesu. Wierzył w swoją wizję od początku do końca, a nie powstała ona z dnia na dzień, była dopracowana w każdym szczególe.
Duże umiejętności poszczególnych graczy składały się na olbrzymi potencjał zespołu. Zarówno Wagner, jak i Antiga mieli komfort pracy, gdyż w składach ich zespołu było odpowiednio dwunastu i czternastu siatkarzy, którzy w zależności od okoliczności, pojawiali się na parkiecie i pomagali drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Nie od dziś sportowcy lubią pomagać szczęściu, poprzez różne przedmeczowe rytuały lub zachowania podczas samego spotkania, mające na celu wyprowadzenie z równowagi rywali.
W roku 1974 Hubert Wagner miał specjalny sposób na rywalizację z kadrą ZSRR, która miała swój początek podczas towarzyskiego pojedynku w Cakhadzare, gdzie Polacy wygrali sparing. Podczas mistrzostw świata biało-czerwoni dwukrotnie zmierzyli się ze Sborną, a Wagner - tak jak podczas wspomnianego sparingu - rozpoczynał spotkania taką samą szóstką: Gościniak, Stefański, Rybaczewski, Sadalski, Zarzycki i Czaja. Fakt, że drugi skład Polski był w stanie walczyć z siatkarzami ZSRR jak równy z równym, niezmiernie irytował naszych przeciwników i gdy na boisku pojawiali się podstawowi gracze, mieli oni ułatwione zadanie odniesienia zwycięstwa. Podczas tegorocznych mistrzostw nerwowo było w trakcie pojedynków Polaków z Rosjanami i Brazylijczykami. Pomijając temat zachowań członków obu przeciwnych ekip, dekoncentracja i wyprowadzenie ich z równowagi ułatwiało grę naszym reprezentantom.