Podczas meczów z udziałem reprezentacji Rosji kontrowersyjny zawodnik, jakim niewątpliwie jest Aleksiej Spiridonow, nie odmówił sobie wykorzystania okazji do narobienia wokół siebie szumu - niestety, w dalszym ciągu są to dość negatywne występki.
[ad=rectangle]
Spiridonow zasłynął głównie z sytuacji, w której po jednej z udanych akcji imitował rozstrzeliwanie polskich kibiców, co w czasie aktywnych natarć wojskowych na Ukrainie było kontrowersyjne i niepoprawne politycznie.
Kolejny incydent miał miejsce po przegranym przez Rosję meczu z Polską, po którym fani biało-czerwonych skandowali głośne "Do Swidania", co w naszym języku jest tradycyjnym "Do widzenia". 26-letni przyjmujący, schodząc z boiska do szatni, miał opluć jednego z kibiców i wymienić z nim kilka zdań. Właśnie to zachowanie jest obecnie badane przez komisję dyscyplinarną FIVB.
- Mówiłem już, że nic takiego nie miało miejsca. Nie zdziwię się, jeśli dana osoba w ogóle nie istnieje, a wszystko jest wymysłem polskich dziennikarzy - mówi Spiridonow. Pytany o ew. kary odpowiada: - Jeśli Międzynarodowa Federacja zdecyduje się mnie jakoś ukarać, będzie to co najmniej dziwne. A jeśli by napisali, że go zabiłem, to też by w to uwierzyli? To jest śmieszne - kończy popularny "Spiryk".
Jak mówią osoby zajmujące się tą sprawą, ostateczny werdykt powinien być znany do końca miesiąca.