Od pierwszego meczu w Holandii Polki imponowały formą. Trzy zwycięstwa bez straty seta uprawniało same zawodniczki, kibiców jak i obserwatorów do snucia planów o minimum najlepszej szesnastce turnieju. Niestety te marzenia główne zainteresowane muszą odłożyć przynajmniej o dwa lata.
[ad=rectangle]
Już w pierwszej rundzie play-off lepsze od Biało-Czerwonych okazały się reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Aktualnie 17 para rankingu FIVB Lauren Fendrick i Brooke Sweat wygrała środowe spotkanie w trzech setach. Premierowa odsłona meczu nie zwiastowała porażki Kingi Kołosińskiej i Moniki Brzostek. Był to bardzo wyrównany set, który rozstrzygnął się w grze na przewagi. Zarówno Polki jak i Amerykanki miały piłki setowe. Ku uciesze polskich kibiców to jednak siatkarki znad Wisły wykorzystały drugą swoją okazję na skończenie seta.
Gdy wydawało się, że Polki pójdą za ciosem, w ich grze nastąpił duży regres. Od początku drugiej partii to Amerykanki nadawały ton w grze. Szybko zbudowane kilkupunktowe prowadzenie pozwoliło im prowadzić spokojną i skuteczną grę (10:2). Biało-Czerwone do końca seta zdobyły jeszcze tylko sześć punktów, ale mniej więcej już w połowie tej odsłony meczu myślami były prawdopodobnie przy decydującej rozgrywce.
Ta, podobnie jak poprzednia odsłona, także nie rozpoczęła się dobrze dla reprezentantek Polski. Przeciwniczki znów szybko odskoczyły na dwa oczka, co znacznie ułatwiło im grę (3:1). Kinga Kołosińska i Monika Brzostek nie potrafiły zatrzymać w bloku rozpędzonych rywalek, które przy stanie 14:9 miały pierwszą piłkę meczową. Polki obroniły tylko jedną i przy drugiej musiały pogodzić się z porażką i odpadnięciem z mistrzostw świata.
Kołosińska/Brzostek (Polska) - Fendrick/Sweat (USA) 1:2 (24:22, 8:21, 10:15)