Katarzyna Kociołek i Martyna Wardak już w drugiej rundzie mistrzostw Polski doznały porażki. Wtedy lepsze od nich okazały się Jagoda Gruszczyńska i Dorota Strąg. System brazylijski jednak pozwala na jedną przegraną. W ten sposób para Kociołek/Wardak walczyła dalej, ale już po prawej stronie drabinki.
Ta walka była skuteczna i w półfinale ponownie spotkały się z zespołem Gruszczyńska/Strąg. W walce o finał skuteczniejsze okazały się Kociołek i Wardak, które wzięły rewanż na swoich koleżankach i awansowały do decydującego meczu.
W finale lepsze okazały się Kinga Kołosińska i Monika Brzostek, choć Kociołek i Wardak miały szansę ugrać chociażby seta. W drugiej partii grały dobrze, nawet prowadziły i grały na równi z uczestniczkami igrzysk w Rio de Janeiro, ale w końcówce skuteczniejsze okazały się "Kinia" i "Monia". - Medal to medal. Jesteśmy bardzo szczęśliwe z tego powodu. Jest to świetne zakończenie sezonu - przyznała Kociołek.
Zawodniczka przyznaje, że srebro to więcej niż zakładały. - Wielki sukces i wielka radość. Myślę, że jest jednak trochę niedosyt po tym drugim secie, bo mogłyśmy go ugrać. Generalnie jesteśmy zadowolone, bo nie spodziewałyśmy się, że zagramy na takim poziomie - oceniła 21-latka.
ZOBACZ WIDEO: Dwie Polki zachwyciły cały kraj. "To były łzy szczęścia i wzruszenia"
Zwycięstwo w półfinale było bardzo cenne i to właśnie po tym pojedynku na twarzach zawodniczek pojawił się szeroki uśmiech. - Wiadomo, że po półfinale była wielka radość, bo wtedy miałyśmy już zagwarantowany medal i finał gra się dzięki temu na większym luzie - odparła.
Faworytkami turnieju były Kołosińska/Brzostek, które nie zawiodły, ale Kociołek jest zadowolona z postawy swojego zespołu. - Kinga i Monika to zawodniczki na najwyższym poziomie i było ciężko. Nie spodziewałyśmy się, że w finale pójdzie gładko i wygramy z nimi 2:0. I tak też nie było. Myślę jednak, że podjęłyśmy walkę i pokazałyśmy się z najlepszej strony - stwierdziła.
Tegoroczne finały mistrzostw Polski rozgrywane były we Wrześni. Jak srebrna medalistka ocenia te obiekty? - Trenujemy na tych boiskach od dłuższego czasu. Ja tutaj jeżdżę od sześciu lat, więc znam te boiska jak własną kieszeń. Grało się super. Czułam się, jakbym grała u siebie. Niesamowita atmosfera, super organizacja - zakończyła Katarzyna Kociołek.