System kwalifikacji do mistrzostw Polski ogłoszony za pięć dwunasta. "To zabija profesjonalizm tego sportu"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Kinga Legieta
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Kinga Legieta

Skrócony sezon plażowy zostanie zakończony podczas finałów mistrzostw Polski w Mysłowicach, jednak zakwalifikowanie się na ten turniej jest w tym roku dużym wyzwaniem. - Myślę, że ten system nie jest najlepszym rozwiązaniem - mówi Kinga Legieta.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Przez jakiś czas wydawało się, że o zawodach organizowanych z takim rozmachem jak Plaża Open będziemy mogli w tym roku pomarzyć. Jak wiele turniejów udało się pani rozegrać w tym sezonie?[/b]

Kinga Legieta, była reprezentantka Polski w siatkówce plażowej, srebrna medalistka mistrzostw Polski z 2018 roku: Turniej w Myślenicach był moim czwartym występem na piasku tego lata. Pierwszy turniej rozegrałam w Czechach, później w Kołobrzegu, a ostatnio też w Łomży. Tak naprawdę jest to więc dla mnie początek sezonu, a jednocześnie prawie jego koniec.

Ostatecznie rzutem na taśmę Marcin Strządała i sztab zaangażowanych w to przedsięwzięcie ludzi nie zawiedli. Zdarzyło się pani występować w tak górskiej scenerii jak tutaj, na Zarabiu?

Świetnie, że udało się coś zorganizować. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się grać w takiej scenerii jak tutaj, w Myślenicach. Chociaż dla mnie to nie są jeszcze takie prawdziwe góry... Raczej taka brama gór, "wstęp" do Beskidów.

ZOBACZ WIDEO: Co z transferem reprezentanta Polski? "Zawsze zmieniałem klub z dobrym momencie"

W rozgrywkach PreZero Grand Prix miała pani okazję zaznać siatkówki plażowej w nieco innym wydaniu.

Dla nas była to fajna okazja, by w końcu pograć w meczu o stawkę, bo tego nam brakowało. Nam, jako plażowiczkom, trochę łatwiej było się dostosować do tych zasad. Była to bardzo podobna gra, choć trzeba było trochę więcej atakować, a mniej plasować. Nadal jednak dokładność i technika odgrywała dużą rolę podczas gry w "czwórkach".

Wiele kontrowersji wywołał system kwalifikacji do finałów mistrzostw Polski, które odbędą się już pod koniec miesiąca. Długo wydawało się, że pod uwagę będzie brany ubiegłoroczny ranking, tymczasem o rozstawieniu zadecyduje kilka turniejów niższej rangi.

Myślę, że ten system nie jest najlepszym rozwiązaniem. Według mnie jest on niesprawiedliwy. Dwa dni przed końcem zapisów na pierwszy turniej Plaży Open Polski Związek Piłki Siatkowej opublikował regulamin, z którego wynika, że wszystkie nasze dotychczasowe punkty nie będą już brane pod uwagę i zaczynamy od 0.

A jak wyglądało to w poprzednich sezonach?

Do tej pory obowiązywał ranking 365, którego główną zaletą było to, że jeśli ktoś nie mógł jechać na pierwszy rankingowy turniej, to nie miał kłopotów z dostaniem się na kolejny. Teraz niestety przez jedne zawody niejako "ustawiony" został cały sezon. To trochę zabija profesjonalizm tego sportu. FIVB wybrnęło z tej sytuacji zamrażając cały ranking z ubiegłego roku. Odbywają się tylko turnieje niższej rangi, a rozstawienie na mistrzostwach Europy ma zostać oparte na rankingu z zeszłego roku. Uważam, że jest to sprawiedliwsze rozwiązanie.

Tym bardziej, że zawodniczki i zawodnicy mogli zdobywać punkty praktycznie tylko w czterech turniejach Plaży Open, wyłączając kilka mniejszych lokalnych zawodów, których było jak na lekarstwo.

Trzeba też podkreślić, że mężczyźni mogą zagrać w pięciu turniejach dwugwiazdkowych, a dla nas pozostały dwa turnieje jednogwiazdkowe i kolejne dwa wyższej rangi. Dodatkowo mistrzostwa Polski juniorek punktowo są odpowiednikiem zawodów rangi jednogwiazdkowej, co wprowadziło duży zamęt w klasyfikacji i sprawiło, że w Cieszynie zameldowało się tak wiele młodych dziewczyn. To dobrze, że promuje się młodzież, ale nie wiem, czy jest to odpowiednia metoda, by ten cel osiągnąć.

Jesteś instruktorką w stowarzyszeniu Proskos. Kto może zgłosić się do was na zajęcia?

Jest to inicjatywa dla wszystkich. Proskos powstał po to, aby promować siatkówkę plażową w kraju, dać możliwość szkolenia się i oprócz tego, dobrej zabawy. Poza treningami w Łodzi, które odbywają się w wakacje, organizujemy też obozy. Możemy szkolić przyszłych zawodników, ale jest to też propozycja dla każdej grupy wiekowej.

Czy są jakieś ograniczenia wiekowe, jakiego poziomu oczekujecie po waszych podopiecznych?

Na obozy przyjeżdżają zarówno juniorzy, jak i osoby starsze, nawet po 60. W zależności od naszych obserwacji dzielimy uczestników na grupy. Staramy się, aby każda z nich prezentowała zbliżony poziom. W ten sposób każdy może wynieść z treningów jak najwięcej.

Gdzie Proskos prowadzi swoją działalność? 

Obecnie treningi regularnie odbywają się w Poznaniu i w Łodzi, gdzie cały czas prowadzimy nabór. Oprócz mnie również w projekt zaangażowany jest Michał Korycki, który prowadził treningi w Warszawie. Obecnie myślimy już o tym, jak dalej rozwijać Proskos, bo czas i ten sezon mijają nieubłaganie.

Na co dzień zajmuje się pani marketingiem. Pomaga to pani w jakimś stopniu także w profesjonalnym uprawianiu sportu?

Pracuję w marketingu, mówiąc precyzyjniej zajmuję się marketingiem w social mediach. Studiuję psychologię i zamierzam iść w stronę psychologii sportu. Moja praca nie jest stricte związana z siatkówką, ale to doświadczenie może mi się przydać, bo siatkówka plażowa wciąż jest w Polsce słabo rozreklamowana. Myślę, że dzięki dobremu marketingowi można by było dotrzeć do większej liczby odbiorców.

W świecie krajowej siatkówki plażowej pozyskanie sponsorów jest często kluczową kwestią, by móc w ogóle przystąpić do sezonu.

To prawda, zwykle pule nie są na tyle duże, by pokryć wszystkie koszty wyjazdów i treningów, dlatego musimy dokładać z własnej kieszeni. To zniechęca wiele zawodników/zawodniczek. My staramy się jak tylko możemy promować naszych sponsorów, którzy dają nam szansę wyjazdów na takie turnieje.

Zobacz również:
Siatkówka. Bartosz Bednorz wyróżniony przez Zenit Kazań. Polak zagra z "dziesiątką"
Siatkówka. VERWA Warszawa ze wsparciem. Maciej Muzaj na treningach

Komentarze (0)