Mamy nowego mistrza Polski. W tym roku PlusLigę wygrała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która pokonała w finale Jastrzębski Węgiel - obrońców tytułu. Jastrzębianie byli w stanie zwyciężyć tylko w jednym meczu finałowym, a w sobotę kędzierzynianie postawili kropkę nad i, wygrywając 3:0.
- Zadecydowała cała praca, która została wykonana na przestrzeni sezonu. Wygląda na to, że ta praca została zrobiona lepiej, bardziej konsekwentnie od nas. Ten mecz pokazał, że oni zasługują na ten tytuł. Z całego serca gratuluje tym chłopakom. Mnie zachwyca ten zespół tym, że to drużyna złożona z młodych polskich zawodników, którzy już teraz mogą stanowić o sile reprezentacji Polski. Miło się patrzy jak młody kolektyw gra tak dojrzałą siatkówkę, nie lękają się nikogo. Prawda jest taka, że ZAKSA była w tym roku lepsza - ocenił kapitan Jastrzębskiego Węgla Jurij Gładyr.
Pochwały dla rywali
Gdy Gładyr rozmawiał z mediami, trzymał w rękach koszulkę Kamila Semeniuka. Środkowy miał okazję współpracować z początkującym zawodnikiem kilka lat temu i jest zachwycony młodym siatkarzem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
- Koszulkę Semena potrzebuję na szczytny cel. Pamiętam go z samych początków młodej ZAKSY. Wiem, jak ciężko pracował na to, by świętować to mistrzostwo Polski w zespole, w którym odgrywał jedną z najważniejszych ról. Grał super, coś pięknego patrzeć, jak ten człowiek się rozwija. Rozwinął się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Opuści najpewniej ligę i da sobie radę, gdziekolwiek nie będzie grał. Nie zapomni o ciężkiej pracy i cały czas będzie prezentował wspaniałą formę - przyznał Gładyr.
Jego zdaniem drużyna z Kędzierzyna-Koźla jest jeszcze mocniejsza niż przed rokiem, gdzie triumfowała w Lidze Mistrzów, ale przegrała mistrzostwo Polski właśnie z Jastrzębskim Węglem.
- Wszyscy widzieli już w trakcie sezonu, że ten zespół jest mocny. Pokuszę się o stwierdzenie, że ze zdrowym Norbertem grali siatkówkę taką, jakiej ZAKSA nie prezentowała w tamtym roku. W tym sezonie byli jeszcze lepsi. Po tym, jak drużyna mistrza Polski została wzmocniona trzema mistrzami olimpijskimi, wszyscy myśleli, że my zdmuchniemy wszystkich z parkietu. Tak się nie stało i nie to decyduje o zwycięstwie - stwierdził zawodnik.
Sezonowe zawirowania
Jastrzębski Węgiel jednak w tym sezonie nie miał łatwo. Tuż przed półfinałem Ligi Mistrzów z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle dopadł ich tajemniczy wirus, który uniemożliwił im zaprezentowanie swojego poziomu. Do tego w ekipie ze Śląska doszło do zmiany trenera, Andrea Gardini został odsunięty od prowadzenia drużyny. Jaki miało to wpływ na zespół?
- Był wstrząs, odbiliśmy się od dna. Wygraliśmy mecze, które potrzebowaliśmy wygrać. Po cichu myśleliśmy, że po dojściu do finału możemy wypuścić to powietrze. Troszkę zabrakło nam głodu zwycięstwa, sukcesu, potrzeby wygrywania. Widać było po nich, że chcieli odzyskać tytuł, a nam nie udało ich się pokonać - zakończył Jurij Gładyr.
Czytaj więcej:
Zagrali dla kontuzjowanego kolegi. ZAKSA mistrzem Polski!
Znamy ostateczne rozstrzygniecia w PlusLidze. Sprawdź końcową kolejność