W poniedziałek Grbić pojawił się w Polsce po raz pierwszy od momentu, w którym ogłoszono go nowym trenerem naszej kadry siatkarzy. Razem z prezesem PZPS Sebastianem Świderskim przyleciał prosto z finałów Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń w Lublanie.
- Cieszę się, że znowu będę współpracował z Sebastianem. Mam nadzieję, że wyniki będą takie, jak w Kędzierzynie-Koźlu - zaczął serbski szkoleniowiec, który przed rokiem wywalczył z Grupą Azoty ZAKSĄ tytuł najlepszej drużyny w Europie.
- Entuzjazm jest, motywacja też, nie mogę się doczekać, aż zacznę pracę - podkreślił. Grbić mówił tym, jaką pracę jako selekcjoner Biało-Czerwonych już wykonał. W trakcie sezonu klubowego, kiedy jego głównym zajęciem było prowadzenie włoskiego klubu Sir Safety Perugia, Serb wybrał swoich współpracowników, kadrę na Ligę Narodów, a także skontaktował się ze wszystkimi członkami sztabu i z powołanymi graczami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer
- Pierwszą rzeczą, którą powiedziałem każdemu zawodnikowi, było to, że w mojej drużynie dla nikogo nie będzie specjalnego traktowania, ponieważ uważam, że to byłoby nie w porządku. Do każdego zamierzam podchodzić tak samo. Nieistotne, czy zawodnik jest doświadczony, czy młody, czy z nim pracowałem, czy nie. Wszyscy będą u mnie mieli taki sam status - zapewnił.
W przeprowadzonych rozmowach Grbić przedstawiał, jak będzie zorganizowana jego drużyna i czego oczekuje od wszystkich osób, które będą ją tworzyć. A oczekuje m.in. szacunku dla wszystkich członków kadry, szczerości i krytycznego myślenia.
- Wszyscy musimy zmierzać w tym samym kierunku. Przeciwnicy mają być tylko po drugiej stronie siatki, nie wśród nas. Nie spodziewam się, że będziemy grupą samych bliskich przyjaciół, bo to niemożliwe, ale chcę żebyśmy wszyscy się szanowali - powiedział.
Nie potrzebuję potakiwczy, którzy na wszystko będą się zgadzać i wszystko chwalić. Potrzebuję ludzi, którzy mają swoje zdanie i będą mi pomagać wyrażając je - kontynuował. - Dlatego każdej osobę, z którą rozmawiałem, czy to członkowi sztabu szkoleniowego, czy zawodnikowi, powiedziałem: Chcę, żebyś był ze mną szczery. Jeśli jest coś, co ci się nie podoba, albo z czym się nie zgadzasz, masz mi o tym powiedzieć w cztery oczy. Moi współpracownicy mają nie bać się mówić o swoich pomysłach i nie myśleć, że jeżeli coś mi podpowiedzą i nie wyjdziemy na tym dobrze, będę do nich uprzedzony. To do mnie należy ostateczna decyzja, więc w takiej sytuacji to będzie mój błąd.
Grbić kontaktował się również z Michałem Kubiakiem, którego poprzedni selekcjoner Vital Heynen wielokrotnie nazywał swoim najważniejszym zawodnikiem. Kapitan drużyny mistrzów świata z 2018 roku, pod koniec marca poinformował o zakończeniu reprezentacyjnej kariery.
- Kubiak był pierwszym, z którym rozmawiałem. Powiedziałem mu, jak chcę zorganizować zespół, jak zamierzam podchodzić do zawodników. Podejście Vitala Heynena, który wyróżniał go spośród innych graczy i mówił na przykład, że tylko on jest pewien miejsca w kadrze na Tokio, nie podobało mi się. Michał powiedział mi między innymi, że ma problemy z plecami, że do Paryża jeszcze długa droga i dlatego postanowił pożegnać się z zespołem narodowym - zdradził były znakomity rozgrywający.
Decyzja Kubiaka oznacza, że nasza siatkarska reprezentacja musi wykształcić nowego mentalnego lidera. Grbić zaznaczył, że nie może wskazać palcem, kto ma być taką osobą. - Jego wyłanianie się to będzie spontaniczny proces. Jak w watasze wilków, to same wilki rozpoznają, że któryś z nich jest przywódcą stada i uznają jego przywództwo. Jeśli nie masz zaufania i szacunku innych członków drużyny, nie będziesz jej liderem.
Nowy selekcjoner dodał też, że poszukiwania "nowego Kubiaka" uważa za bezcelowe. - Po co mamy to robić? Nasza drużyna będzie zorganizowana inaczej. Nie musimy widzieć nowego Kubiaka w Semeniuku, Śliwce czy Bednorzu, albo nowego Drzyzgi w Januszu. Nie chcę namaszczać jednego z zawodników i spowodować, żeby myślał: muszę robić to, co robił Kubiak. Michał dokonał wielkich rzeczy z reprezentacją Polski dlatego, że działał w zgodzie ze swoim charakterem. Był autentyczny. Dla mnie jest ważne, żeby moi gracze też tacy byli i żeby i tą autentycznością budowali swoją pozycję w szatni.
Najważniejszą imprezą dla reprezentacji Polski w pierwszym roku pracy Grbicia będą mistrzostwa świata, które na przełomie sierpnia i września Biało-Czerwoni zagrają przed własną publicznością. - Jako zawodnik nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Wtedy nie robiło mi różnicy, czy gram u siebie, czy na wyjeździe. Najlepsi zawodnicy na świecie nie przywiązują do tego wagi - stwierdził mistrz olimpijski z igrzysk w Sydney w 2000 roku.
- Dziesięć czy piętnaście tysięcy kibiców wspierających przeciwników było czynnikiem motywującym. Jedno z najprzyjemniejszych zwycięstw, jakie pamiętam, odniosłem w Katowicach, w kwalifikacjach olimpijskich. Prowadziliśmy 2:1 w setach, w trzecim przegrywaliśmy 17:23, ale go wygraliśmy. Pamiętam, że kiedy nasz atakujący skończył meczbola, miało się wrażenie, jakby ktoś na hali włączył przycisk "wycisz". Przez cały mecz było tak głośno, że nie słyszeliśmy nic poza dopingiem kibiców, i nagle zrobiło się zupełnie cicho - tak Grbić opowiadał o spotkaniu sprzed ponad 20 lat, które dla starszych fanów polskiej siatkówki jest bardzo bolesnym wspomnieniem.
- Jasne, dobrze jest mieć kibiców po swojej stronie i bardzo się cieszę, że w mistrzostwach zagramy u siebie, ale dla mojej drużyny znacznie ważniejsze, najważniejsze, będzie to, żeby dobrze grać w siatkówkę. Jeśli grasz źle, własne boisko z atutu może szybko zmienić się w obciążenie - powiedział trener Polaków. Dodał, że drużyna, która jest gospodarzem wielkiego turnieju, wygrywa go rzadko. - Choć akurat Polsce w 2014 roku się to udało - zastrzegł.
Czytaj także:
Trener ZAKSY zdradził klucz do Ligi Mistrzów. "Mogę tylko podziękować"
Apel zwycięzcy Ligi Mistrzów. Alarmujące słowa. "To skończy się prędzej czy później jakąś bardzo poważną kontuzją"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)