"Nie jestem taki jak Lewandowski". Szczera wypowiedź Kurka

- Dzięki temu spotkaniu wiemy, że potrafimy sobie radzić w trudnych momentach. Kiedy przyjdą kolejne, będziemy bardziej pewni siebie - mówi meczu z USA w Lidze Narodów kapitan reprezentacji Polski Bartosz Kurek.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Jakub Kochanowski i Bartosz Kurek Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski i Bartosz Kurek
Cztery mecze Polaków w Sofii, cztery zwycięstwa i komplet punktów. W drugim turnieju Ligi Narodów Biało-Czerwoni pokonali Brazylię, Kanadę, Australię oraz Stany Zjednoczone i są już praktycznie pewni miejsca w najlepszej ósemce rozgrywek.

Kurek meczami w Bułgarii w roli kapitana zespołu i zarówno na boisku, jak i poza nim wywiązał się z niej bardzo dobrze. Ostatnie spotkanie, przeciwko USA, było jego popisem. W trudnym meczu, w którym Polacy musieli gonić wynik w każdym z czterech setów, był prawie bezbłędny. Rola oficjalnego lidera kadry Nikoli Grbicia najwyraźniej mu służy. 

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Co wskazałbyś jako największą wartość meczu ze Stanami Zjednoczonymi?

Bartosz Kurek, kapitan siatkarskiej reprezentacji Polski: Doświadczenie rozegrania takiego spotkania. Takiego, którego nie zaczęliśmy najlepiej, w którym nasza gra falowała, ale w którym potrafiliśmy wyjść obronną ręką z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Oczywiście, że chcielibyśmy wygrywać wszystkie mecze tak zdecydowanie, jak z Australią, ale nie każdego przeciwnika i nie każdego dnia będziemy w stanie zdominować. Czekają nas podobne starcia, jak z USA. Dzięki spotkaniu w Sofii wiemy, że potrafimy sobie radzić w trudnych momentach. Kiedy przyjdą kolejne, będziemy bardziej pewni siebie.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez
To szczególnie cenne doświadczenie dla tej nowej drużyny, że tyle razy musiała gonić wynik i tyle razy dogoniła?

Dobrze mówić o tym z perspektywy wygranej, ale to chyba jasne, że nigdy nie planujemy przed meczem, że będziemy gonić przeciwnika. Aż tak bardzo się z tego nie cieszymy. Wolałbym, żebyśmy w trakcie setów to my mieli przewagę, albo grali punkt za punkt. Jednak wygrana to wygrana, a na zwycięzców patrzy się łaskawszym okiem.

Ty miałeś w zwycięstwie bardzo duży udział. Zdobyłeś najwięcej punktów w zespole, 23, a w ataku skończyłeś 21 z 28 piłek. To lepsza statystyka od tej z finału mistrzostw świata z 2018 roku, kiedy miałeś bilans 20 na 29.

Myślę, że ten wynik jest połączeniem dobrego rozegrania i taktyki, którą na mecz z nami przyjęli Amerykanie, dzięki której w pewnych momentach łatwiej było mi zdobywać punkty. Cyfry nigdy nie mówią wszystkiego i nie zależą tylko od mojego wykonania ataku. Czasem wszystkie elementy, które wpływają na skuteczność, w czasie meczu się pojawiają i wtedy na kartce mamy fajne liczby. Jednak dla mnie te, które wyglądają najfajniej, to trójka w miejscu setów wygranych przez nasz zespół i jedynka po stronie setów wygranych przez rywali.

Mecze w Sofii były pierwszymi, w których pełniłeś rolę kapitana reprezentacji Polski. Po twoim świetnym występie w spotkaniu z USA przypomniałem sobie, jak zareagował Robert Lewandowski, kiedy Adam Nawałka zrobił go kapitanem kadry. Myślisz że i tobie opaska, a raczej belka pod numerem, pomoże grać w drużynie narodowej jeszcze lepiej?

Do Roberta Lewandowskiego bym się nie porównywał. Z wielu powodów. Myślę, że nie jestem w swoim sporcie taką osobą, jak Robert w piłce nożnej. A czy belka mi pomaga? Szczerze mówiąc, w tym momencie nie jestem jeszcze w stanie odpowiedzieć. Na pewno fajne jest to, że czuję wsparcie od wszystkich chłopaków i od całej ekipy. Widzę, że na razie dobrze to funkcjonuje.

Teraz przed wami turniej Ligi Narodów w Gdańsku. Dla waszej drużyny będzie najważniejszy w fazie grupowej?

Raczej nie. Do każdego turnieju przygotowywaliśmy się tak samo. Teraz z siedmioma zwycięstwami w dorobku będzie nam łatwiej grać przed własną publicznością. Wiemy, że awans do turnieju finałowego jest na wyciągnięcie ręki, że nie będziemy musieli go wyszarpać, wygrywając wszystkie mecze w Gdańsku. Choć oczywiście przyjemnie jest grać przed naszymi kibicami. Postaramy się im pokazać jeszcze lepszą siatkówkę, niż w Sofii.

Lejtmotywem waszego wyjazdu do Bułgarii było wspólne granie w grę "Stumble Guys". Zrobiliście nawet związaną z nią pomeczową "cieszynkę". Jesteś jednym z tych, którzy wciągnęli się w wirtualną rywalizację?

Jestem chyba jedynym, który aż tak bardzo się nie wciągnął. Czasem zagram z kolegami, ale nie jestem w to najlepszy, a dostawanie po tyłku nie sprawia mi przyjemności. Cieszę się jednak, że chłopaki znaleźli sobie taki sposób wspólnego spędzania wolnego czasu. Coś, co odciągnie nasze myśli od siatkówki, jest wartościową rzeczą.

Czytaj także:
Nikola Grbić zadowolony, ale widzi pole do poprawy. "To właśnie próbuję wpoić chłopakom cały czas"
Komentator nie mógł uwierzyć! "Niesamowite rzeczy się tu dzieją"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×