Otwarcie turnieju Ligi Narodów w Gdańsku w wykonaniu polskich siatkarzy było dalekie od ideału. Podczas turnieju w Sofii Biało-Czerwoni prezentowali znakomitą siatkówkę, a we wtorek często się męczyli i popełnili aż 41 błędów.
Do tego fatalnie rozpoczęli tie-breaka. Brakowało im koncentracji, a gdy przegrywali już kilkoma punktami, to na twarzy zawodników było widać rezygnację. W pewnym momencie przegrywali aż 2:12.
- Iran w tie-breaku zaczął bardzo dobrze zagrywać, strzelać bardzo mocno. Mieliśmy spory problem. Zagrywali na świetnym poziomie i grali naprawdę dobrze w obronie. Trzech zawodników kopało mocnym serwisem - ocenił środkowy reprezentacji Polski Mateusz Bieniek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Pokazało to też, nad czym musimy pracować. Porażki też uczą i wyciągniemy z niej wnioski. Zwłaszcza to przydatne po Sofii, gdzie pokonaliśmy dwóch bardzo silnych rywali. Zeszliśmy na ziemię, a Iran nam pokazał to, co mamy do poprawy - dodał środkowy.
Sam zawodnik zaliczy jednak występ do bardzo udanych. Zaliczył aż 5 bloków, dwa w kluczowym momencie 4. seta, które dały Polakom tie-break. Do tego w drugiej partii posłał trzy asy, czym zniwelował przewagę rywali w końcówce.
- Po przegranych nie jestem zadowolony niezależnie od mojego występu indywidualnie. Najważniejsza jest wygrana drużyny. Tego zabrakło. Były momenty, w których wysoko prowadziliśmy, powinniśmy kontrolować spotkanie, a tak naprawdę podaliśmy im rękę - zakończył Mateusz Bieniek.
Czytaj więcej:
Kurek "nie pudruje rzeczywistości" po porażce. Ale jeden aspekt go zachwycił
41 błędów Polaków w meczu z Iranem. "Byliśmy zirytowani"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)