Tego już za dużo. Trener Polaków ostro o światowej federacji

- Nie boję się nikogo. To inni mają bać się nas - mówi o rywalizacji na mistrzostwach świata siatkarzy Nikola Grbić. Trener reprezentacji Polski zdradza, czego uczył go ojciec oraz ostro krytykuje poczynania światowej federacji.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Nikola Grbić PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Arkadiusz Dudziak, Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jest pan zadowolony z gry, którą pokazaliście w meczu Polska - USA?

Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski: Poza pierwszym setem - tak. Byliśmy zbyt emocjonalni. Zaczęliśmy spotkanie trochę spięci. To coś, co jest normalne, kiedy mierzy się z trudnymi drużynami. To właśnie była przyczyna tego, że gdy musieliśmy grać na wysokiej piłce, to nie mogliśmy wystawić jej tak, by można było z niej zaatakować. Nie mówię, że byśmy wygrali te punkty, ale przynajmniej mielibyśmy szansę.

Kiedy taką piłkę oddajesz na drugą stronę, idzie w antenkę, traci się okazje. To mi pokazało, jak byliśmy niespokojni. Później zaczęliśmy prezentować się normalnie i wygraliśmy ważny mecz dla nas.

Wiedzieliście, że gwiazda reprezentacji USA, Micah Christenson, nie będzie grał?

Dowiedzieliśmy się tego dopiero przed meczem. Dlatego miałem spotkanie z chłopakami wcześniej. Powiedziałem im: "Nie wiem czy to jest potwierdzona wiadomość, ale nie chcę byście wyszli na boisko z przeświadczeniem, że mecz już jest wygrany 3:0".

ZOBACZ WIDEO: Urodziny Bartka Kurka i ważna przemowa Grbicia | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #19

W Lidze Narodów aż do naszego meczu ze Stanami byli niepokonani bez Andersona i Christensona. Przegrali z Iranem drugim składem. Wygraliśmy wtedy 3:1, ale jeśli pamiętasz, to była bardzo trudna przeprawa. Musimy grać naszą najlepszą siatkówkę, bez względu na to, kto jest po drugiej stronie: Meksyk, Portoryko, Brazylia, Francja, USA. Musimy patrzeć na siebie i swoje umiejętności.

A wie pan, co mu się stało?

Pewnie to nic poważnego. Nie chcieli ryzykować. Powinien grać w ćwierćfinale i będzie prezentował się bardzo dobrze. A Anderson jeszcze lepiej.

Wtorkowy mecz był w takim razie zasłoną dymną?

Nie wiem. Nie martwi mnie to, jak oni grają. Nie znam ich sytuacji. Chcę, żeby moja drużyna zawsze prezentowała najlepszą siatkówkę. Tak się tworzy mental zespołu. Może za to zapłacimy na końcu, tego nie wiem.

Odwróćmy sytuację i kalkulujmy. Ludzie przyjechali tutaj, by zobaczyć swoją reprezentację i powinienem przegrać przy takiej publice, by uniknąć USA? Jakie przesłanie dałbym widzom i drużynie.

Że pana to nie obchodzi.

Nie, że się boję. Nie boję się nikogo. To inni mają bać się nas. Jeśli ktoś chce kombinować, niech to robi. Jeśli wybrałbym np. mecz z Iranem zamiast USA, to na miejscu Iranu byłbym wkurzony. Byliśmy w tej samej sytuacji w 2010 roku. Rosja celowo przegrała z Hiszpanią, by zmierzyć się z Serbią, a nie Kubą. I przegrali z nami 1:3. Trzeba być w zgodzie ze sobą. Może zapłacimy za to później. Jeśli ktoś nas pokona, bo świetnie zagrywa czy po prostu danego dnia jest od nas lepszy, to takie jest życie. Następnym razem postaramy się odgryźć.
Nikola Grbić i siatkarze reprezentacji Polski Nikola Grbić i siatkarze reprezentacji Polski
Tak widzę sport. Mój ojciec od małego mnie uczył: "Jeśli wychodzisz na boisko, bądź najlepszy, jak tylko możesz". Uczyłem się, by wygrywać, a nie, by przegrywać, żeby unikać rywali. Takie jest moje podejście i takie zawsze będzie.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła postawa Pawła Zatorskiego. To jeden z jego najlepszych meczów w kadrze w tym sezonie.

Od drugiego seta, generalnie, graliśmy bardzo dobrze. Marcin Janusz odpowiednio dystrybuował piłki, środkowi też świetnie się prezentowali, Bartek Kurek. Nie mogę wskazać najlepszego, bo każdy z nich grał odpowiednio i to ważne w kontekście następnych starć.

Cztery dni przerwy, które was teraz czekają, to pańskim zdaniem za dużo?

Tak, ale nie wybierałem tego formatu. Nie mieliśmy żadnego wpływu, narzucili go nam. Był inny niż ten, który miałby obowiązywać w Rosji. Tam był jednak tylko jeden gospodarz, a tu miało być ich trzech. Jednym z nich mieli być Włosi, ale wycofali się, bo nie chcieli płacić pieniędzy.

Musimy się do tego zaadaptować. Organizatorzy czasem zmieniają formułę tylko po to, by była jakaś zmiana i tyle. Jeśli jest dobra, to po co mieszać? Dobrzy gracze mieliby trochę więcej odpoczynku. Mam nadzieję, że FIVB włączy trenerów w proces decyzyjny.

A wierzy pan w to?

Nie. Mówię tylko o tym, co byłoby najlepsze. Koniec końców to my w tym uczestniczymy. Nie powinno się słuchać tylko sponsorów. Zmienią zasady tak jak np. w Bolonii, gdzie zawodnicy mieli 15 sekund na zagrywkę, a później challenge trwa 2 minuty. Traci się zbyt dużo na to czasu. Powinniśmy być włączeni w proces decyzyjny, bo to my organizujemy drużynę, regenerację i wszystko inne.

A dlaczego to właśnie zawsze w siatkówce dzieją się takie rzeczy?

Bo jesteśmy biednym sportem.

Jednak niejedynym. W piłce ręcznej, która jest trochę bogatsza, zdołali znaleźć format dla rozgrywek międzynarodowych.

Piłka ręczna ma mistrzostwa świata w styczniu, piłka wodna tak samo. Mają dziwne kalendarze. Możemy brać rzeczy z innych dyscyplin, które można zaaplikować do naszej, ale bez wynaturzania naszego sportu. Możemy coś zabrać np. z NBA, piłki nożnej i zobaczyć, jak można je wdrożyć.
Na zdjęciu: Reprezentacja Polski w meczu z USA Na zdjęciu: Reprezentacja Polski w meczu z USA
To tak, jak idzie się na trening siatkówki kobiecej, uniwersyteckiej czy juniorskiej. Można zobaczyć świetne ćwiczenia. Pozostaje jednak zasadnicze pytanie: co z tego mogę wyciągnąć dla siebie? Dlatego to często kończy się porażką, bo coś, co jest dobre dla jednego poziomu nie będzie działało w innych. Nie chcę wynaturzania siatkówki, bo nasz sport jest piękny. Nie ma drugiego takiego sportu, który w ostatnim ćwierćwieczu zmieniłby swoje zasady tak bardzo.

Co dla pana jest wynaturzeniem?

Niektóre zmiany były świetne np. to, że zdobywa się punkty także przy przyjęciu. Zmienili całkowicie przygotowania, czas trwania spotkań. Pozwolili na kilka rzeczy jak np. kontakt w obronie wszystkimi częściami ciała. Dotknięcie piłki nogą było błędem. Te zmiany były pozytywne.

Zaczynamy jednak być zdecydowanie zbyt mocno zależni od telewizji, sponsorów. Sprzedają produkt. Chcą grać Ligę Narodów cały czas najsilniejszymi drużynami. Ci ludzie grają cały czas, 8 miesięcy w klubie i musza rozegrać wszystkie mecze? Stąd się biorą kontuzje. Ponadto nie są w stanie grać na swoim maksymalnym poziomie z powodu przemęczenia. Powinno być więcej dialogu nt. zachowania zdrowia przez zawodników. Gracze i trenerzy mówią, że to za dużo.

Przeładowany kalendarz powoduje też to, że siatkówka staje się coraz bardziej zamkniętym sportem? W ostatnich latach na światowych imprezach medale ciągle zdobywa kilka drużyn. W słabszych ekipach, gdy ktoś wypadnie z powodu kontuzji, nie ma po prostu kim zastąpić gwiazd, a kraje takie jak Polska, Francja czy Brazylia mogą sobie na to pozwolić.

Stany Zjednoczone grały bez Christensona, Andersona, a potrafiły wygrywać. Wiele drużyn próbuje dawać odpoczynek. Nie wiem czy to takie dobre. Wszyscy gracze, którzy kompletnie odpuścili Ligę Narodów, nie prezentują teraz najlepszej siatkówki. Liga Narodów jest zbyt długa. Na szczęście nie jest tak, że gramy trzy mecze dzień po dniu co tydzień, bo to była masakra.

Teraz gramy co drugi tydzień i zabiera to za dużo czasu. Dla wielu krajów mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie są zdecydowanie ważniejsze. Teraz dają punkty rankingowe za VNL, po to byś musiał grać silnym składem, bo każde starcie się liczy. Rozumiemy to, że trzeba sprzedać produkt i potrzebujecie pieniędzy (światowe władze - dop. red.). Musimy jednak chronić jakość produktów, żeby w ćwierćfinałach i na dalszych etapach można było oglądać najlepszą siatkówkę.

Czytaj więcej:
Pierwszy set Polaków nie do przyjęcia. Później Spodek odleciał
Piękne słowa trenera rywali o Grbiciu. "Wyprzedzał swoje czasy"

Czy Polska obroni mistrzostwo świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×