W meczu otwarcia nowego sezonu spotkały się zespoły, które w okresie przygotowawczym połączyły dwie rzeczy - niewielka liczba nowych twarzy w składzie oraz niespodziewane problemy.
W drużynie wicemistrzów Polski zmiany w składzie były tylko kosmetyczne. Ta największa i najistotniejsza nastąpiła na stanowisku trenera, którym został renomowany Argentyńczyk Marcelo Mendez. W ekipie GKS-u też pozostali niemal wszyscy gracze z poprzedniego sezonu. Odszedł tylko rozgrywający Micah Ma'a.
Amerykanin, który był centralną postacią ekipy, postanowił nie honorować ważnego kontraktu i przeniósł się do tureckiego Halkbanku Ankara. W tej sytuacji Katowiczanie musieli szukać zastępcy w momencie, gdy rynek transferowy był już mocno przetrzebiony. Postawili na solidnego reprezentanta Bułgarii Georgiego Seganowa.
Z kolei problemem Jastrzębskiego był zakaz transferowy nałożony na klub przez FIVB za nieuregulowane należności wobec byłego zawodnika Salvadora Hidalgo Olivy. Jeszcze tydzień przed startem PlusLigi prezes Adam Gorol mówił, że jeśli światowa federacja nie zmieni stanowiska, klub nie będzie mógł korzystać z obcokrajowców, a co za tym idzie wystartować w rozgrywkach.
ZOBACZ WIDEO: "Ćwierćfinał mistrzostw świata? Brzmi super!". Analiza szans polskich siatkarek
Decyzja FIVB była nieprawomocna, śląski klub się odwołał i zakaz transferowy nie został ostatecznie nałożony, co sprawiło, że jeden z głównych kandydatów do złota w sezonie 2022/2023 mógł przystąpić do ligi.
W starciu przeciwko GKS-owi Jastrzębski Węgiel był zdecydowanym faworytem i na boisku potwierdził swoją sportową wyższość, choć rywala nie zdominował. W pierwszym secie zwycięstwo gospodarzy było minimalne. Od połowy seta wicemistrzowie Polski prowadzili różnicą 2-3 punktów. Katowiczanie wyrównali na 22:22, ale ostatnie słowo należało do zawodników trenera Mendeza. Zwycięstwo 25:23 zapewnił im as serwisowy francuskiego mistrza olimpijskiego Trevora Clevenota.
Druga partia to już pewniejsza wygrana jastrzębian, którzy szybko wyszli na prowadzenie 4:1, a potem nie pozwalali gościom się zbliżyć. W końcówce powiększyli przewagę nawet do siedmiu punktów (22:15), a ostatecznie wygrali 25:20.
W trzeciej odsłonie najciekawsze rzeczy działy się od wyniku 12:12. Najpierw gospodarze odskoczyli na 17:14 i wydawało się, że spokojnie zamkną mecz w trzech partiach. Potem dobra gra GKS-u w obronie i punkty w kontrach Jakuba Jarosza oraz Jakuba Szymańskiego pozwoliły ekipie z Katowic wrócić do gry i nawet objąć prowadzenie 20:19.
W ostatnich minutach seta najpierw klasę pokazał Clevenot, który skończył dwie ważne, trudne piłki. Następnie Jarosz zagrał asa i to GKS miał piłki setowe. O wygranej gospodarzy również i w tej partii zdecydowały akcje w obronie Clevenota i Jakuba Popiwczaka, które na punkty zamienili Rafał Szymura oraz Stephane Boyer.
Siatkarze trenera Mendeza nie zachwycili, ale wykonali swoje zadanie. Wygrali bez straty seta i zapisali na swoim koncie pierwszy trzy punkty. Katowiczanie, mimo zera w dorobku, mogą wracać do domów z podniesionymi głowami. Pokazali, że i w tym sezonie mogą być drużyną zdolną do sprawiania faworytom problemów.
Nagrodę dla MVP meczu otrzymał Trevor Clevenot. Wybór nie był trudny. Francuz zdobył aż 20 punktów, atakował ze znakomitą 76-procentową skutecznością, zagrał dwa asy, miał dwa punktowe bloki i bardzo dobrze przyjmował.
PlusLiga, 1. kolejka:
Jastrzębski Węgiel - GKS Katowice 3:0 (25:23, 25:20, 28:26)
Jastrzębski Węgiel:
Benjamin Toniutti, Stephen Boyer (14), Tomasz Fornal (9), Trevor Clevenot (20), Łukasz Wiśniewski (4), Jurij Gładyr (3), Jakub Popiwczak (libero) oraz Jan Hadrava, Eemi Tervaportti, Rafał Szymura (2).
GKS: Georgi Seganow (2), Jakub Jarosz (14), Jakub Szymański (15), Gonzalo Quiroga (10), Marcin Kania (3), Piotr Hain (3), Bartosz Mariański (libero) oraz Wiktor Mielczarek, Damian Domagała (3), Jakub Nowosielski.
Czytaj także:
"Tymczasem dokładnie cztery lata temu". Pamiętasz ten sukces?
Bułgaria nie przestaje rozczarowywać. Sprawiła kolejny zawód