Dla 26-letniego przyjmującego sezon 2022/2023 jest pierwszym, w którym występuje w innych niż polskie rozgrywkach ligowych. Choć były zawodnik Grupy Azoty ZAKSY w ostatnich latach zebrał dużo doświadczenia na najwyższym światowym poziomie - dwa razy wygrał Ligę Mistrzów, zdobył srebrny medal mistrzostw świata, dwa medale Ligi Narodów oraz występował na igrzyskach olimpijskich - przenosiny z jego rodzinnego Kędzierzyna-Koźla do włoskiej Perugii Perugii była dla niego dużym wydarzeniem.
Nie dość, że nigdy wcześniej nie grał w zagranicznym klubie, to jeszcze jego pierwszą taką drużyną jest jedna z najsilniejszych i najbardziej znanych drużyn w Europie. Z Wilfredo Leonem i MVP mistrzostw świata Simone Giannellim w składzie oraz z ekscentrycznym, zwariowanym na punkcie siatkówki prezesem Gino Sircim.
- Najgorsze było oczekiwanie na przeprowadzkę, na zderzenie z nowym miejscem, nowymi zasadami i realiami. Mieliśmy wtedy z narzeczoną trochę obaw, jak to będzie w tych Włoszech. Cieszymy się, że te stresujące dni już za nami. Teraz, po kilku spędzonych tutaj tygodniach, mogę powiedzieć, że się zadomowiliśmy. Z każdym dniem czujemy się coraz bardziej jak u siebie - mówi Semeniuk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Reprezentant Polski podkreśla, że na starcie mógł liczyć na duże wsparcie kolegów z drużyny i pracowników klubu. - Na starcie bardzo pomogli mi Wilfredo Leon i Kamil Rychlicki, którzy mówią po polsku. Jasno mi wytłumaczyli, jak funkcjonuje klub i odpowiedzieli na wszystkie moje pytania. Z kolei dyrektor sportowy klubu pomagał mi załatwiać sprawy związane z mieszkaniem, internetem czy bankiem.
Co najbardziej zaskoczyło Semeniuka w nowym miejscu? Włoscy kierowcy. - Mają inny styl jazdy niż ci w Polsce. Z tego co zaobserwowałem, rzadko używają kierunkowskazów, co bywa irytujące. Z kolei inni sygnalizują skręt, zapominają wyłączyć kierunkowskaz i jadą tak po autostradzie. Nie ukrywam, że kiedy pierwszy raz jechałem autem na trening, było to dla mnie stresujące wydarzenie - mówi polski siatkarz.
- Jeśli chodzi o treningi w Perugii, to dużej różnicy w porównaniu z Kędzierzynem-Koźlem nie ma. Jakość zajęć czy liczba godzin spędzanych na hali jest podobna. Choć przyznaję - czasami trenerzy tak przykręcają śrubę, że ledwo łapię oddech - dodaje Semeniuk, któremu przed sezonem Sirci nadał pseudonim "Alien". - Prezes ma taki zwyczaj, że nadaje zawodnikom swoje ksywki. Mam nadzieję, że ja nie dostałem od niego takiej dlatego, że uważa mnie za odludka. Oby chodziło mu o to, że gram na kosmicznym poziomie - śmieje się były gracz Grupy Azoty ZAKSY.
Oceny poziomu Serie A dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów na razie się nie podejmuje. - Jesteśmy dopiero po dwóch meczach, graliśmy z Monzą, która jest średniakiem, oraz ze słabą Sieną. O tym, że liga jest wyrównana, świadczą wyniki - sezon dopiero co się zaczął, a takie ekipy jak Civitanova, Modena czy chwalona za ciekawe transfery Piacenza, już straciły punkty.
Perugia na razie nie poniosła strat, ale najgroźniejsi rywale wciąż przed nią. Niebezpieczny bez wątpienia jest najbliższy rywal drużyny Semeniuka - WithU Werona. - To zespół, który dość niespodziewanie wygrał dwa pierwsze mecze, po 3:2 z mocnymi ekipami z Piacenzy i Trento. Ma w składzie świetnych graczy - Słoweńca Roka Możicia, Kanadyjczyka Johna Gordona Perrina, Noumory'ego Keitę, który bił rekordy w lidze koreańskiej czy mierzącego 220 centymetrów atakującego Maksyma Sapożkowa. Przeciwko tak wysokiemu zawodnikowi jeszcze nie grałem, sam jestem ciekaw, jakie to będzie doświadczenie. Z tego co widziałem, mimo że facet jest ogromny, całkiem dobrze się porusza. Trzeba będzie na niego uważać. Jednak my też mamy w składzie doskonałych siatkarzy i myślę, że damy radę.
Polski przyjmujący spodziewa się, że w tym sezonie nie rozegra w Perugii tak wielu meczów i setów, jak w poprzednich rozgrywkach w barwach drużyny z Kędzierzyna-Koźla. Wtedy, mimo że terminarz spotkań był napięty do granic możliwości, praktycznie w każdym spotkaniu każdych rozgrywek grał od deski do deski.
- Myślę, że tutaj będzie inaczej. Po pierwsze dlatego, że w Serie A jest mniej zespołów niż w Pluslidze - dwanaście. Po drugie już pierwsze kolejki pokazały, że trener Andrea Anastasi zamierza rotować składem na przyjęciu. W pierwszej kolejce graliśmy ja i Ołeh Płotnicki, w drugiej Ołeh i Wilfredo Leon. Dzięki takiej rotacji każdy z nas zachowa więcej sił na najważniejszą część sezonu.
O swoich celach na pierwszy w karierze sezon poza Polską Semeniuk mówi tak: - Teraz możemy sobie powiedzieć, że chcemy wygrać co się da, ale sezon i tak wszystko zweryfikuje. Na razie skupiam się na tym, co tuż przede mną. Teraz głównym celem jest wygranie w sobotę z Weroną.
Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przetrwała zrywy beniaminka
25:2! Nowy rekord w europejskich pucharach