Wicemistrz Polski z Rzeszowa dał szkołę radomianom - relacja ze spotkania Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów

Zgodnie z obietnicą, trener reprezentacji Polski Daniel Castellani już w pierwszej kolejce ekstraklasy odwiedził maksymalną liczbę hal. Zawitał także do Radomia, gdzie w jego notesie znalazły się zapewne zapiski dotyczące wyłącznie gry ekipy Asseco Resovii.

Trener Jadaru Radom Jan Such niemal cały ostatni tydzień przed ligą powtarzał dziennikarzom, żeby nie sugerowali się zwycięstwami jego podopiecznych w meczach sparingowych. - Zmaganiom ligowym towarzyszą inne emocje, inne motywacje, a i składy poszczególnych ekip znacznie się różnią. W niedzielę mogliśmy się o tym dobitnie przekonać - westchnął po zakończeniu pojedynku.

Szkoleniowcowi trudno było się pogodzić z tym, że jego zespół zaprezentował się niezwykle nerwowo. Co prawda w pierwszym secie toczył wyrównaną walkę, jednak sęk w tym, że w decydujących momentach Robert Prygiel nie potrafił skończyć skutecznie ataku, a i przez blok bez większych problemów przedzierali się Marcin Wika oraz Aleh Akhrem. - Nie poznawałem moich podopiecznych. Grali zupełnie co innego, niż trenowaliśmy dotychczas - nie krył rozczarowania szkoleniowiec Jadaru.

Druga odsłona pojedynku pełna była paradoksów. Jednym z najistotniejszych było zapewne to, że gdy rozgrywający Jadaru Maikel Salas zaczął się wreszcie rozkręcać, po jednym z bloków upadł tak niefortunnie, że skręcił kostkę. Wydawało się, że po opuszczeniu przez niego boiska, rzeszowianie rozbiją Jadar w błyskawicznym tempie i wyruszą w drogę do domu. Tymczasem ze stanu 6:9 ekipa Jana Sucha wypracowała jednopunktowe prowadzenie. Był to wyraźny znak dla Krzysztofa Ignaczaka i jego kolegów z zespołu do podkręcenia tempa i odsunięcia żartów na bok. - Podeszliśmy wówczas do gry bardzo spokojnie, szybko rozgoniliśmy luźne myśli, wyeliminowaliśmy błędy indywidualne i wzięliśmy się za punktowanie rywala. Jak widać po końcowym wyniku, uczyniliśmy to bardzo skutecznie - podkreślił Krzysztof Gierczyński, kapitan Resovii.

Trzecia odsłona pojedynku była już tylko formalnością. Od początku siatkarze z Rzeszowa wypracowali wyraźną przewagę i nie oddali jej do ostatniego gwizdka. - Jesteśmy trochę rozczarowani przebiegiem spotkania. Zdawaliśmy sobie sprawę, że drużyny Jadaru i Resovii przyświecają różne cele. Ale liczyliśmy, że na początku sezonu uda się nam sprawić niespodziankę. Umiejętności indywidualne poszczególnych zawodników Resovii są jednak większe niż nasze, więc rywal nie miał problemów, żeby sprowadzić nas na ziemię - podsumował Prygiel. Trener gości uzupełnił, że siatkarzom Resovii snu z powiek nie spędza styl gry. - Ważne, żebyśmy wygrywali - zakończył

Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25, 18:25, 18:25).

Jadar: Salas, Hernandez, Terlecki, Prygiel, Pawliński, Kosok, Stańczak (libero) oraz Macionczyk, Kaczmarek, Bucki, Żaliński.

Resovia: Redwitz, Akhrem, Grzyb, Oivanen, Wika, Gawryszewski, Ignaczak (libero).

Sędziowie: Katarzyna Sokół, Jacek Hojka

MVP: Marcin Wika

Komentarze (0)