- Co roku idziemy w górę i udało nam się to również teraz. Jestem bardzo szczęśliwy, bo moja drużyna jest najlepsza w Europie. Nasz sponsor, którym jest Gazprom, będzie bardzo zadowolony – dodał Wiktor Sidelnikow, któremu przypadło w udziale prowadzenie najbogatszego klubu w Europie.
Dynamo w walce o awans do finału stoczyło w sobotę zacięty, pięciosetowy bój z PGE Skrą: - Polacy byli bardzo groźnym przeciwnikiem, byliśmy krok od porażki. W niedzielę spodziewałem się łatwiejszego spotkania, bo wyglądało na to, że Copra gra słabiej niż Skra - mówił Sidelnikow.
Szczęśliwy po meczu o trzecie miejsce był trener Skry, Daniel Castellani. Bełchatowianie otrzymali brązowe medale przy głośnych owacjach ponad dziewięciotysięcznej publiczności. To pierwszy medal polskiego klubu w Lidze Mistrzów od sukcesu Mostostalu Kędzierzyn-Koźle, który w 2003 roku też stanął na najniższym stopniu podium. - Jestem dumny, że mogę być trenerem tak dobrej drużyny w tak dobrze zorganizowanym klubie. Wszyscy wokół są profesjonalistami, co pokazała także organizacja turnieju Final Four. Naszym problemem było to, że musieliśmy ukoronować wysiłek tych wszystkich, którzy na ten sukces pracowali. I udało się, trzecie miejsce i zwycięstwo nad bardzo silnym Sisleyem to spory sukces - ocenił Daniel Castellani.
Gratulacje dla mistrza Polski spływały ze wszystkich stron. Zadowolenia nie krył Marszałek Województwa Łódzkiego i patron turnieju, Włodzimierz Fisiak. Wręczając bełchatowianom okazały puchar, powiedział: - Wygrać w „małym finale” IECL i być trzecią drużyną w Europie to wielki sukces sportu łódzkiego i powód do radości dla wielu sympatyków piłki siatkowej, nie tylko w naszym województwie, ale w całym kraju. - Robicie nam fenomenalną reklamę, cieszę się, że razem pracujemy – uzupełnił Prezes Zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA, Paweł Urbański.
Gratulacje organizatorom złożyli także przedstawiciele CEV. - Wykonaliście świetną robotę, zorganizowaliście niezapomniany finał. To czysta przyjemność uczestniczyć w takich wydarzeniach - powiedziała wiceprezydent CEV i Supervisor turnieju Final Four, Riet Ooms.
– Nieustannie jestem pod wrażeniem polskiej, wspaniałej publiczności, która robi najlepszy show na świecie. Gdyby to zależało ode mnie, wszystkie imprezy siatkarskie byłyby organizowane właśnie w Polsce. Jestem usatysfakcjonowany również poziomem turnieju finałowego, choć muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie włoski Sisley Treviso. Wyraźnie widać, że coś w tym zespole jest nie tak. Szkoda, bo to wielka drużyna. Skra Bełchatów już w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów potwierdziła, że należy do europejskiej czołówki, w ogóle więc nie dziwi mnie dobra gra polskiego zespołu tutaj, w Łodzi – ocenił Prezydent CEV, André Meyer.
*Z Prezydentem CEV, André Meyerem rozmawiała Ilona Kobus