Kamil Semeniuk zwycięzcą plebiscytu WP SportoweFakty. "Rok 2022 był dla mnie kapitalny"

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk

- Nie da się ukryć, że 2022 rok był dla mnie kapitalny. Nie spodziewałem, że uda mi się osiągnąć jeszcze więcej, niż rok wcześniej - mówi nam Kamil Semeniuk, zwycięzca plebiscytu WP SportoweFakty na siatkarza roku 2022.

Tak jak w pierwszej edycji plebiscytu WP SportoweFakty, również w drugiej Semeniuk zebrał najwięcej głosów internautów. 26-letni przyjmujący odnosił w 2022 roku sukces za sukcesem. Zdobył mistrzostwo Polski, wygrał Ligę Mistrzów i został najlepszym zawodnikiem jej finału, z reprezentacją Polski zdobył brązowy medal Ligi Narodów i srebrny mistrzostw świata.

We wrześniu otworzył nowy rozdział w swojej karierze - zaczął grę we włoskiej Serie A i jak na razie w barwach Sir Safety Perugia nie przegrał ani jednego spotkania.

- W 2021 roku rozkładałem skrzydła, w 2022 już leciałem. A jaki jest mój cel na kolejny rok? To proste. Latać jak najwyżej - mówi laureat drugiej edycji naszego siatkarskiego plebiscytu.


Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Dobrze ci idzie w naszym plebiscycie na siatkarza roku. Dwie edycje, dwa twoje zwycięstwa. Chyba jednak nie jesteś przesadnie zaskoczony?

Kamil Semeniuk, siatkarz Sir Safety Perugia i reprezentacji Polski: Skromność nakazywałaby powiedzieć, że jestem, ale nie da się ukryć, że 2022 rok był dla mnie kapitalny. Nie spodziewałem, że uda mi się osiągnąć jeszcze więcej, niż rok wcześniej. Trudno będzie to przebić, ale będę się starał.

W skali od 1 do 10, jak oceniasz swoje dwa ostatnie lata?


2021 otworzył mi drzwi do siatkówki na światowym poziomie. Był dla mnie debiutancki pod każdym względem. W Kędzierzynie-Koźlu trener Nikola Grbić na mnie postawił, dostałem możliwość rozwinięcia skrzydeł i pokazania się na różnych arenach. Dzięki temu, jak grałem, Vital Heynen dał mi szansę w reprezentacji. Na koniec tamtego roku dałbym mu dziesiątkę, tymczasem życie pokazało, że był on dla mnie przygotowaniem do 2022. Można powiedzieć, że w roku 2021 rozkładałem skrzydła, a w kolejnym już leciałem.

Zająłeś też bardzo wysokie, czwarte miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego", tuż za plecami Roberta Lewandowskiego. I to już mogło być dla ciebie zaskoczeniem.


Wygląda na to, że moje osiągnięcia zostały zauważone w sportowej społeczności. A i do trzeciej pozycji niewiele mi brakowało. Dla mnie to trochę szok, że byłem tak blisko wielkiej gwiazdy polskiego sportu.

Co ty sam uważasz za swój największy sukces w ubiegłym roku?


Zdecydowanie wygranie po raz drugi z rzędu Ligi Mistrzów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W finale udało mi się zagrać bardzo dobre zawody, co bardzo mnie cieszy. Finały potrafią człowieka przytłoczyć. Nie jest łatwo pokazać wysoki poziom, kiedy wszystkie oczy są na ciebie zwrócone, a oczekiwania są duże. Drugim wielkim osiągnięciem jest dla mnie srebrny medal mistrzostw świata. Grałem w pierwszej szóstce, dałem z siebie ile mogłem, do złota to nie wystarczyło, ale ze srebra też jestem zadowolony. Medal wisi u mnie na ścianie na honorowym miejscu. Za postawę w mistrzostwach zostałem nagrodzony miejscem w "drużynie marzeń" turnieju, co też dużo dla mnie znaczy.

Po mundialu rozpocząłeś nowy, włoski etap w swojej karierze. Przed wyjazdem do Perugii miałeś trochę obaw. Jak czujesz się we Włoszech pięć miesięcy po przeprowadzce?


Jak w domu. Kiedy byliśmy na Klubowych Mistrzostwach Świata w Brazylii, po kilku dniach tęskniłem za domem, ale nie w Kędzierzynie-Koźlu, a właśnie w Perugii.

A jak twój włoski?


Od początku roku regularnie korzystam z aplikacji, która pomaga mi w nauce języka. Dzięki niej trochę śmielej mówię po włosku, choć na razie głównie w gronie znajomych. Jeszcze kaleczę, ale nie wstydzę się tego i staram się używać włoskiego coraz częściej. Razem z narzeczoną uczymy się też w ten sposób, że ustawiamy język włoski grając na konsoli, albo dodajemy włoskie napisy oglądając filmy i seriale.

Rozumiesz już, co koledzy mówią w szatni?


Jeżeli mówią stosunkowo wolno i używają prostego języka, to tak. Na odprawach wideo trenera Andrei Anastasiego nie mam już praktycznie żadnych kłopotów ze zrozumieniem.

Najważniejsze, żebyś rozumiał się z kolegami z drużyny na boisku. Znalazłeś już wspólny siatkarski język z waszym rozgrywającym Simone Gianellim?


Chyba wciąż jesteśmy na etapie szukania tego języka. Kiedy patrzę, jak Gianelli gra z Wilfredo Leonem i Olegiem Płotnickim, to widzę, że znają się już naprawdę dobrze i są świetnie zgrani. Mi i Simone potrzeba jeszcze czasu. Ale fajne jest to, że w każdym momencie możemy sobie powiedzieć, czego oczekujemy i nikt się nie będzie obrażał. Ja mówię na przykład, że chciałbym dostać szybszą albo wyższą piłkę, a on miewa uwagi do mojego przyjęcia czy tempa najścia do ataku. Cieszę się, że jest otwarty na takie rozmowy.

Może i nie jesteście jeszcze do końca zgrani, ale to nie przeszkadza Perugii w wygrywaniu. Zarówno w lidze włoskiej, jak i w Lidze Mistrzów, idziecie jak burza.


Naszą siłą jest bardzo wyrównany skład. Granie w podstawowej szóstce Perugii jest dla mnie nagrodą za pracę na treningach i dużym osiągnięciem. Treningowa rywalizacja o miejsce w składzie stoi na bardzo wysokim poziomie i wychodzi nam wszystkim na dobre. Potem widać to w meczach.

Trener Anastasi stara się, żeby każdy zawodnik jego drużyny był wypoczęty. Zwykle w dwóch meczach grasz, w jednym odpoczywasz. Odpowiada ci taki rytm?


Ja chciałbym grać w każdym spotkaniu, nawet gdyby były one codziennie, bo na boisku czuję się jak ryba w wodzie. Dobrze jest jednak mieć obok siebie kogoś, kto myśli rozsądnie i wie, kiedy dać mi odpocząć. Ma taką możliwość ze względu na szeroką i wyrównaną kadrę. Dobrze, że z niej korzysta.

W maju zamienisz koszulkę klubową na reprezentacyjną. Który międzynarodowy turniej będzie dla was najważniejszy?


Oczywiście kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Paryżu, choć w Lidze Narodów i w mistrzostwach Europy też będziemy musieli pokazać wysoki poziom, bo do rankingu FIVB liczy się teraz każdy mecz. Nie będzie żadnego turnieju, który zostanie potraktowany jak poligon doświadczalny. W każdym będzie trzeba pokazać swoją najlepszą siatkówkę i wygrać tyle meczów, ile się da.

Skoro w 2021 rozwijałeś skrzydła, w 2022 latałeś, to co chciałbyś robić w 2023?


To proste. Latać jak najwyżej.

Czytaj także:
To byłby spektakularny transfer. MVP Pucharu Świata zagra w PlusLidze?
Niesamowita seria ekipy Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty