Stysiak zdradza wielką zmianę w kadrze. "Nie mówi, że rywalki są lepsze"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak

Stefano Lavarini wniósł coś, czego nie dał Jacek Nawrocki. - Gramy przeciwko Serbii czy Stanom Zjednoczonym i on nas nakręca - mówi o szkoleniowcu w rozmowie ze sport.tvp.pl Magdalena Stysiak.

Reprezentantki Polski zakończyły sezon kadrowy 2022 w bardzo dobrych nastrojach. Choć przegrały po kapitalnym meczu z Serbią w ćwierćfinale mistrzostw świata, to pokazały, że są w stanie walczyć z każdym. I wygrywać - tak jak ze Stanami Zjednoczonymi.

Debiut Stefano Lavariniego w biało-czerwonym zespole nie był udany. Polki zakończyły Ligę Narodów daleko za czołową ósemką, a podczas sprawdzianu generalnego z Włochami, Turcją i Serbią przed czempionatem trzykrotnie przegrały. Forma jednak miała przyjść na imprezę docelową. Nasz sztab zdał egzamin celująco - tak dobrze grającej kobiecej kadry siatkarek nie widzieliśmy dawno.

Teraz przed siatkarkami niezwykle ważny i wymagający sezon. Czekają je zmagania w Lidze Narodów, mistrzostwach Europy, a przede wszystkim turnieju kwalifikacyjnym przed własną publicznością do igrzysk olimpijskich w Paryżu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

Nastroje w drużynie są bardzo dobre. To cieszy, tym bardziej, że ostatnie lata nie były pod tym względem udane.

- Wracałam do pokoju i myślałam o tym, jakie były nasze stosunki z dziewczynami w kadrze. Choć zawsze łatwiej dogadywało mi się ze starszymi, to tu nie było kontaktu. Nie mówię, że byłam świętoszkiem. Zawsze byłam wygadana, mówiłam ludziom prawdę w oczy i rzeczy, których oni nie chcieli słyszeć - wspomniała Magdalena Stysiak o swoich początkach w kadrze w rozmowie ze sport.tvp.pl.

Wtedy trenerem był Jacek Nawrocki. Nasza kadra pod jego okiem poczyniła spory progres, choć 2019 rok z nim jako szkoleniowcem był bolesny - przyszły przegrane kwalifikacje do IO i czwarte miejsce na ME. W tym okresie wybuchła też afera, której efektem był list do Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Pod zarzutami wobec Nawrockiego podpisały się niemal wszystkie siatkarki - oprócz Marii Stenzel i Magdaleny Stysiak.

- Pracowałam z nim krótko. Stawiał na mnie i czułam jego wsparcie. Wiem, że niekiedy dziewczynom to nie pasowało. To jednak nie ja podejmowałam decyzje, a on. Jeżeli coś nie funkcjonuje, jeden rok, drugi, trzeci, to znak - zaznaczyła Stysiak. - Nie mówię, że trener Nawrocki był złym szkoleniowcem, bo ma potężną wiedzę. W pewnym momencie jednak z kobietami w reprezentacji coś się wypaliło - dodała.

PZPS finalnie wysłuchał prośby siatkarek i do akcji wkroczył Lavarini, który kompletnie odmienił sytuację w zespole.

- Stefano jest trenerem, którego trzeba zrozumieć. Ma swój charakterek i nie raz go nam pokazał. Jest to jednak też człowiek, który wygrał dużo i wie jak do nas podejść. Największą różnicą jest to, że gramy przeciwko Serbii czy Stanom Zjednoczonym i on nas nakręca. Nie mówi, że rywalki są na wyższym poziomie, ale że jesteśmy równe, a nawet lepsze, że możemy je pokonać. Treningi też są troszkę inne. Szkoleniowiec wzbudza duży szacunek. Tak powinno to wszystko funkcjonować już od dawna - przyznała atakująca, która potwierdziła, że w przyszłym sezonie zagra w tureckim klubie Fenerbahce Stambuł.

Nastroje podsumowuje jedno zdanie wypowiedziane dla sport.tvp.pl przez Stysiak: - Nie mogę się doczekać powrotu do kadry!

Czytaj więcej:
Stefano Lavarini wybrał skład reprezentacji Polski. Jest wielki powrót

Komentarze (0)