W ubiegłym sezonie, pierwszym, w którym Biało-Czerwonych prowadził Nikola Grbić, mistrz świata z 2018 roku nie znalazł uznania w oczach selekcjonera. Teraz, dzięki bardzo dobrym występom w PlusLidze w barwach Projektu Warszawa, wrócił do drużyny narodowej i znalazł się w 30-osobowej kadrze na 2023 rok.
- Bardzo się cieszę, że znowu mogę być na zgrupowaniu drużyny narodowej, trenować z nią w Spale, założyć reprezentacyjny strój, chodzić korytarzami Centralnego Ośrodka Sportu. To też jest swego rodzaju nagroda za pracę, którą wykonujemy przez cały sezon - powiedział Szalpuk w rozmowie z WP SportoweFakty.
Na trwającym od 8 maja zgrupowaniu przyjmujący Projektu znajduje się w nieco innej sytuacji, niż w poprzednich latach - w szesnastoosobowej grupie, która przyjechała do Spały jako pierwsza, jest jednym ze starszych graczy. Mimo, że ma dopiero 28 lat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- W treningowych gierkach pierwszy raz jestem w grupie "starych". Jednak naprawdę staro poczułem się wtedy, kiedy zacząłem pytać chłopaków, z jakich są roczników - śmiał się "Szalupa", który do sezonu reprezentacyjnego przygotowuje się m.in. z urodzonym w 2003 roku Kubą Hawrylukiem czy z Michałem Gierżotem i Karolem Urbanowiczem, zawodnikami z rocznika 2001.
Rola tego bardziej doświadczonego nie ma jednak wpływu na zachowanie złotego medalisty MŚ 2018. - Staram się zachowywać tak jak zawsze, a jeżeli moje zachowanie się zmienia, to tylko dlatego, że staję się starszy w życiu i zmienia się moja osobowość. Jednak nie staram się dostosowywać zachowania do wieku, szkolić młodych, czegoś im pokazywać. Gdyby ktoś chciał ode mnie jakiejś pomocy, pewnie by się o nią zwrócił. Ale chłopaki radzą sobie bardzo dobrze - podkreślił.
W porównaniu z poprzednimi sezonami w drużynie narodowej, Szalpukowi zmienił się też kolega z pokoju. Nowy-stary reprezentant chętnie z tej zmiany żartował: - Chciałbym oświadczyć na łamach prasy, że "Bieniu" (Mateusz Bieniek - przyp. WP SportoweFakty) mnie zostawił. Pełen nadziei napisałem do niego, czy reaktywujemy nasz pokój. Odmówił. Powiedział, że nie chce zostawiać swojego partnera z ubiegłego roku (Grzegorza Łomacza - przyp. WP SportoweFakty). Zabolało. Teraz moim współlokatorem jest mój klubowy kolega Janek Firlej.
O tym, czego nauczył go rok nieobecności w reprezentacji, opowiadał już z powagą. - Kiedyś siatkówka była dla mnie tą jedyną, najważniejszą rzeczą. Teraz wciąż sprawia mi ogromną frajdę, ale wiem, że poza nią też istnieje życie, że jest też wiele innych fajnych rzeczy. Świadomość tego dała mi nowe spojrzenie na siatkówkę, więcej luzu, przez co mam większą radość z grania i trenowania.
Jakie to fajne rzeczy? - Uwielbiam spędzać czas ze swoim psem, "Luną". Czytam książki, podróżuję, dzięki czemu poznaję nowych ludzi i mogę zobaczyć niesamowite rzeczy. Bardzo spodobało mi się saunowanie - wymienia kilka z nich Szalpuk.
Rok poza reprezentacją pokazał mu też, że siatkówka smakuje najlepiej wtedy, kiedy gra się na bardzo wysokim poziomie i rywalizuje z najlepszymi. On sam uważa, że jest obecnie bardziej dojrzałym graczem, lepiej przygotowanym fizycznie i mentalnie, niż w poprzednich latach i jeszcze bardziej gotowym do "dużego grania".
W najbliższym czasie będzie miał do niego tym więcej okazji, im więcej szans dostanie od trenera Nikoli Grbicia na występy w Lidze Narodów. W fazie grupowej Biało-Czerwoni zagrają w trzech turniejach Ligi Narodów - w Japonii, w Holandii i na Filipinach. Wystąpią też finałach, które zostaną rozegrane w Gdańsku.
Szalpuk chciałby wziąć udział w każdym z tych turniejów. - Będę dawał z siebie maksa na każdym treningu, w czasie każdego meczu. To, co jest ode mnie zależne, będę starał się wykonywać najlepiej jak potrafię. Sam jestem bardzo ciekawy do czego mnie to doprowadzi - zakończył.
Czytaj także:
Michał Gierżot: Poprzeczkę zawieszam wysoko
"Mam nadzieję, że fani się nie obrażą". Świderski zdradził oczekiwania przed finałem LM
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)