Sroga lekcja dla Polaków. Po meczu doszło do rozmowy

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Nikola Grbić
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Nikola Grbić

- Jestem zadowolony z reakcji zespołu na przegraną z USA. Musimy utrzymywać takie podejście, że po zwycięstwie czy porażce wszystko resetujemy i do kolejnego meczu startujemy od zera - mówi po turnieju Ligi Narodów w Rotterdamie Nikola Grbić.

W tym artykule dowiesz się o:

W Rotterdamie, tak jak wcześniej w Japonii, polscy siatkarze wygrali trzy z czterech spotkań, z czego dwa po tie-breakach. Od Amerykanów dostali bolesną lekcję siatkówki (0:3), jednak szybko się pozbierali i już dzień później w dobrym stylu ograli mistrzów świata Włochów 3:1.

Po holenderskim turnieju Ligi Narodów  rozmawiamy z selekcjonerem Biało-Czerwonych Nikolą Grbiciem właśnie o amerykańskiej lekcji, o rozmowie, którą odbył po niej z zespołem, punktacji w rankingu FIVB i o kalendarzu imprez na lata 2025-2028, ogłoszonym kilka dni temu przez światową federację. 
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: W sobotę gładkie 0:3 a dzień później bardzo dobry mecz i zwycięstwo z mistrzami świata 3:1. Szybka przemiana.

Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy: Bez wątpienia. Musimy utrzymywać takie podejście, że po zwycięstwie czy porażce wszystko resetujemy i do kolejnego spotkania startujemy od zera. Nawet pewnie łatwiej jest to zrobić po przegranej. Dlatego można się było spodziewać, że mój zespół będzie w spotkaniu z Włochami wyglądał lepiej niż dzień wcześniej.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #1. Zaskakujące wyznanie Adrianny Sułek. "Nie chciałam już trenować"

Ale na tle drużyny Stanów Zjednoczonych nie wyglądał dobrze. Dlaczego?

Spodziewaliśmy się, że to będzie dla nas trudny mecz. Amerykanie grają w tej chwili najlepszą siatkówkę. Występują w najmocniejszym składzie, są świetnie zgrani, bo grają ze sobą od wielu lat. I są trochę do przodu z formą w stosunku do wszystkich innych ekip. W pierwszym secie jeszcze dotrzymywaliśmy im kroku. Potem wykorzystali swoją przewagę i zagrali dużo lepiej. Jestem jednak zadowolony z reakcji zespołu. Przeciwko Włochom zawodnicy pokazali dużo więcej przekonania i pokonali drużynę, w której poza libero na boisku byli wszyscy jej najlepsi gracze.

Ponoć po meczu z USA mieliście w zespole szczerą rozmowę?

Mieliśmy spotkanie. Gdybyśmy nie porozmawiali o tym, co się wydarzyło, to tak jakbyśmy uznali, że wszystko było OK. Zawsze mówię do drużyny kilka słów o meczu, który zagraliśmy, niezależnie od wyniku i naszej postawy. Od USA dostaliśmy lekcję siatkówki, więc bardzo chciałem, żeby zawodnicy pamiętali, że nawet jeśli przeciwnik gra lepiej od nas, trzeba sprawić, by zapracował na każdy swój punkt. Trzeba wywierać na nim presję, by musiał grać najlepiej, jak potrafi. Nie mówię, że dzięki temu wygramy każde spotkanie, ale granie przeciwko nam ma być dla rywali  bardzo trudnym zadaniem. Pokazałem też drużynie na wideo rzeczy, które chcę, żeby wykonywali inaczej albo precyzyjniej. Myślę, że to trochę pomogło w tym dobrym comebacku.

W Rotterdamie w grze polskiej drużyny było sporo wzlotów i upadków: mecze z Niemcami i Holandią wygrane po tie-breakach, porażka z USA, dobre i zwycięskie spotkanie z mistrzami świata. Może pan obiecać, że im dłużej będzie trwał sezon, tym wzlotów i upadków w grze Biało-Czerwonych będzie mniej? 

Jedynym, co mogę obiecać, jest to, że zrobimy co w naszej mocy, żeby grać coraz lepiej. Tyle że w sporcie pracujemy w przestrzeni, która cały czas żyje. Nie tylko my cały czas pracujemy nad postępami, inne ekipy także starają się z całych sił, by je robić. Jednak im więcej czasu spędzimy na wspólnej pracy i wspólnym graniu, tym lepsza będzie forma zawodników i tym lepiej będziemy się znać, więc siłą rzeczy nasza dyspozycja będzie się poprawiać. Spodziewamy się, że tych wzlotów i upadków będzie coraz mniej. Nie mówię, że nie będą się przydarzać porażki, ale w miarę upływu czasu powinniśmy spisywać się lepiej. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi.

Zdecydował pan już, którzy zawodnicy pojadą na Filipiny?

Tak.

Ci sami gracze wystąpią potem w finałach Ligi Narodów?

Jeśli będą jakieś zmiany w czternastce, to nie będzie ich dużo. Prawdopodobnie będzie jedna, maksymalnie dwie. Im dalej w rozgrywki, tym zmian w składzie będzie mniej.

W Pasay City zagracie z trudnymi przeciwnikami. Z Brazylią, Kanadą, ze Słowenią, która w tej Lidze Narodów dobrze sobie radzi, no i z Japonią, która gra niepodziewanie wygrała wszystkie mecze.

Czy niespodziewanie? Już w ubiegłym roku pewnie awansowali do najlepszej ósemki, jednak potem kontuzji doznał Yuki Ishikawa. Nie zaskakuje mnie, że tak dobrze się prezentują, że mają serię ośmiu kolejnych zwycięstw. Mają jakościowych graczy, dobrego trenera, są zorganizowani. Na pewno zobaczymy ich w Gdańsku na finałach.

Jeśli z Filipin wyjedziecie z takim samym dorobkiem jak z Nagoyi i Rotterdamu - z trzema zwycięstwami i siedmioma punktami, będzie pan usatysfakcjonowany?

Będę zadowolony, jeśli będziemy grać z meczu na mecz coraz lepiej. Dla mnie jako dla trenera tej ekipy jej postępy, poprawa jakości jej gry, jest niesamowicie ważna. Zobaczymy, co nam to da. Możemy grać dobrze, ale zmierzymy się z mocnymi rywalami, którzy będą chcieli zarobić na pokonaniu nas dużo punktów do rankingu FIVB.

Co do tego rankingu, to jest trochę zabawne, że za każdy mecz tej Ligi Narodów wygrany 3:2 dopisano wam do niego po 0,01 punktu.

A za porażkę z Serbią 0:3 odjęto nam 17 punktów. Moim zdaniem nie jest to dobry system, ale niewiele możemy z tym zrobić. Nikt nas nie pytał o zdanie, wprowadzając go. Jest jak jest. Musimy się dostosować.

A czy ktoś pytał pana o zdaniem przed wprowadzeniem nowego kalendarza siatkarskich imprez na lata 2025-2028, który zakłada rozgrywanie mistrzostw świata co dwa lata i mistrzostwa Europy w olimpijskim roku 2028?

Absolutnie nikt nas nie pytał. Nie wysłał żadnej notatki, nie napisał: "rozważamy takie i takie rozwiązanie, co o tym sądzisz?". Po prostu dowiedzieliśmy się, że są zmiany. Nie wiem, jak zamierzają to poukładać w roku, w którym będą igrzyska, mistrzostwa Europy, a do tego jeszcze będą grać krajowe ligi czy Liga Mistrzów.

Jak rozumiem, nie jest pan zwolennikiem organizowania mistrzostw świata co dwa lata?

Nie, nie jestem.

A zwolennikiem zdobywania kwalifikacji na igrzyska właśnie poprzez mistrzostwa świata i Europy, jak zakłada to nowy system?

To inna rzecz. Co prawda mistrzostwa innych kontynentów trudno porównywać z europejskimi, ale przynajmniej mamy zasadę, że jeśli wygrywasz coś ważnego, jesteś na igrzyskach. Mistrzostwo kontynentu jest ważne, a choćby w Tokio zdarzyło się, że Serbia nie wzięła udziału w turnieju olimpijskim, choć była aktualnym mistrzem Europy.

Przed igrzyskami w Los Angeles nie będzie za to dedykowanych kwalifikacji olimpijskich. To trochę "odchudzi" siatkarski kalendarz. 

To prawda. Nie mówię, że wszystkie nowe rzeczy są złe. Kiedyś Ruben Acosta zrobił wiele dobrego dla siatkówki, wprowadzając przyznawanie punktów za każdą akcję, również inne rzeczy. Teraz też niektóre nowe zasady są interesujące. Tylko że zastanawiam się, jak długo jeszcze będziemy coś zmieniać. Moim zdaniem nie ma sportu, który w swojej najnowszej historii przeszedłby tyle różnego rodzaju zmian, ile przeszła ich siatkówka.

Rozmawiał Grzegorz Wojnarowski, WP Sportowe Fakty

Czytaj także:
Dzieje się w rankingu. Rywale coraz bliżej Polaków
Japończycy rewelacją Ligi Narodów. Sprawdź, jak w rankingach wypadają Polacy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty