"Cel - zdobyć złoto". Nowa gwiazda kadry siatkarek ma niezwykłą historię

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Magdalena Jurczyk
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Magdalena Jurczyk

- Przyjechałyśmy po to, by wygrać Ligę Narodów - mówi odważnie Magdalena Jurczyk. Nowa twarz w polskiej kadrze jeszcze trzy lata temu grała w pierwszej lidze w wieku niemal 25 lat. Teraz jest podstawową zawodniczką reprezentacji.

Już w środę reprezentacja Polski siatkarek stanie przed historyczną szansą. Biało-Czerwone mają szanse na awans do półfinału Ligi Narodów. Nasze zawodniczki wcześniej wygrały fazę zasadniczą, a tego wyniku nie byłoby bez nowej twarzy reprezentacji.

Późny rozkwit

Trzy lata temu nawet większość kibiców siatkówki kobiet nie słyszała o Magdalenie Jurczyk. Środkowa niemal aż do 25. roku życia tułała się po niższych ligach. Dostała szansę dopiero od beniaminka TauronLigi -  Jokera Świecie w sezonie 2020/2021. A później została zauważona przez trenera Stephane'a Antigę, który ściągnął ją do jednego z potentatów rozgrywek: Developresu Bella Dolina Rzeszów.

- Wszystko zaczęło się od trenera Antigi, że mogłam pójść gdzieś wyżej - przyznaje zawodniczka dla WP SportoweFakty. -  Nauczył mnie bardzo dużo. Przecież po jednym sezonie w Rzeszowie dostałam powołanie do kadry, co mówi samo za siebie - opowiada środkowa.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Brazylię. Zobacz kulisy wielkiego zwycięstwa!

Do gry na najwyższym poziomie zaadaptowała się jednak błyskawicznie. Od dwóch lat stanowi o sile rzeszowskiej drużyny.

- To był duży przeskok. Trener w Rzeszowie mi ufał i pomógł wejść sportowo na wyższy poziom. Dość szybko się zaadaptowałam, bo grałam od początku. Mimo że stało się to tak późno, to ostatecznie cieszę się, że ostatecznie weszłam na najwyższy poziom - twierdzi siatkarka.

Ważna postać kadry

Swoje pierwsze powołanie do reprezentacji Jurczyk dostała w ubiegłym roku. Jednak nie zagrzała w niej miejsca na długo. Zabrakło jej w kadrze na mistrzostwa świata, na których Polki dotarły do ćwierćfinału, osiągając najlepszy wynik od pół wieku.

W tym roku jednak jest inaczej. Selekcjoner Stefano Lavarini nie jest w stanie wyobrazić sobie wyjściowej szóstki bez środkowej rzeszowskiej drużyny.

- Kontuzje dziewczyn też w tym "pomogły". Nie wiadomo, jak by było, gdyby Kamila Witkowska i Weronika Centka były w pełni zdrowe. Wybór padł na mnie. Cieszę się, że trener na mnie postawił - opowiada zawodniczka.

Zaznacza, że w debiutanckich meczach nie dopadła jej negatywna trema.  - Miałam presję, ale bardziej taką motywującą. Chciałam pomóc drużynie, grając na boisku, zrobić po prostu coś dobrego na parkiecie - wyjaśnia.

To odmieniło polską kadrę

Równo rok temu polskie siatkarki walczyły o to, by w Lidze Narodów tak naprawdę się utrzymać. Teraz jednak nie tylko awansowały na turniej finałowy, ale co więcej wygrały całą fazę zasadniczą. Co więc odmieniło się w grze Biało-Czerwonych na przestrzeni zaledwie 12 miesięcy?

- To był pierwszy sezon, pierwszy turniej i wszyscy musieliśmy się bardziej poznać. Trener musiał zobaczyć nasze mocne i słabe strony. Z biegiem czasu jego metody i praca z nami zaczęła przynosić efekty. Jesteśmy dużo lepszą drużyną niż rok temu - ocenia Jurczyk.

Ważna była także wygrana 3:0 nad aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi, Amerykankami, podczas październikowych mistrzostw świata. -  Mecze z takimi przeciwnikami bardzo budują - wyjaśnia.

Nie da się ukryć, że po przyjściu Stefano Lavariniego do kadry odmieniła się także jedna ważna rzecz - atmosfera. Internet obiegają obrazki świetnie bawiącego się polskiego zespołu. A nieoficjalnym hymnem drużyny stał się utwór "Nie daj się" Dody.

- Atmosfera z meczu na mecz jest coraz lepsza. Każda z nas stara się pomóc drużynie mentalnie i sportowo. Cieszymy się, że jest dobrze między nami, bo to na pewno pomaga na boisku. Gra się dużo lepiej, jak się dogaduje z dziewczynami niż jak są konflikty w drużynie. Mogę śmiało powiedzieć, że pod tym względem jest bardzo dobrze - opowiada siatkarka.

O wpływie trenera na tę rzecz mówi jasno. - Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Na treningu stara się nas zebrać wszystkie do kupy, a jak nam nie idzie, to też dodatkowo zmotywować. Ufamy mu, wiemy, że jego metody przynoszą efekty, co pokazują wyniki. Ma ogromny wpływ na to, co osiągamy - twierdzi.

Do Arlington na finał Ligi Narodów Polki wybrały się z jasnym celem. - Przyjechałyśmy po to, by wygrać Ligę Narodów. Wcześniej pokazałyśmy, że potrafimy pokonać każdego. Jesteśmy bardzo mocną drużyną i taki mamy cel - zdobyć złoto - kończy Magdalena Jurczyk.

Pierwszy krok na drodze po medal już w środę. Ćwierćfinał Polska - Niemcy rozpocznie się o godz. 23:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, sport.tvp.pl oraz Polsacie Sport. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Szansa, jakiej jeszcze nie było. Polki zagrają o półfinał

Komentarze (7)
avatar
Lustro
13.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Brawo Jurczyk , poziom gry naszej drużyny jeszcze faluje , ale jednak już w całym meczu dominują te lepsze momenty nad tymi słabszymi. To dowód na to ,iż drużyna staje się topowym zespołem. Bra Czytaj całość
avatar
Ksawery Darnowski
12.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Może i zdobędą medal. Obecnie nawet lepiej grają niż kadra męska. 
avatar
jagielo
12.07.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Stracone lata mistrza Nawrockiego nie wrócą 
avatar
BlazejB
12.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Świetna zawodniczka. Oby Karolina Staniszewska za jakiś czas mogła dołączyć do Jurczyk. Właściwie jak to jest? Jurczyk nie miała drogi usłanej różami. Staniszewska tak samo. Wystarczy wejść na Czytaj całość