Drużyny grające o finał Ligi Narodów 2023 i starcie z reprezentacją Polski miały różne przeprawy w swoich ćwierćfinałowych spotkaniach.
Włochy bez absolutnie żadnych kłopotów rozprawiły się z osłabioną drużyną z Argentyny 3:0. Z kolei Amerykanie stoczyli twardy i trudny bój z Francuzami. Ostatecznie wygrali z nimi 3:2.
Obie ekipy spotkały się ze sobą na początku fazy interkontynentalnej tegorocznej LN. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych nie stracili w tym meczu seta, ale Włosi grali w rezerwowym składzie.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Kulisy meczu z Brazylią i radość po zwycięstwie!
Teraz stawka była najwyższa w sezonie - możliwość powalczenia o wygranie całej imprezy.
Początek spotkania był korzystny dla reprezentantów Stanów Zjednoczonych, którzy zaprezentowali próbkę swoich możliwości w ofensywie. Po udanej kontrze i skończonym ataku Toreya Defalco na tablicy pojawił się wynik 6:3, a o pierwszą przerwę poprosił Ferdinando De Giorgi.
Włosi szybko wrócili do gry, popisując się kilkoma efektownymi obronami i blokiem, po którym wyszli na prowadzenie 9:8. Simone Giannelli zaczął wykorzystywać kolejne strefy oraz rozwiązania na boisku. Mocnym atakiem ze środka popisał się Roberto Russo (12:9).
Reprezentanci Italii zaczęli popełniać błędy. W aut zaatakował Daniele Lavia, a Stany Zjednoczone doprowadziły do remisu 13:13. Ważną kontrę po obronie ataku z piłki przechodzącej w wykonaniu swojej drużyny skończył Matthew Anderson (16:14). Ten zawodnik zaprezentował również kapitalne techniczne uderzenie, po którym Stany Zjednoczone prowadziły już 19:15.
Amerykanie robili różnicę także w polu serwisowym. Dobre zagrywki posyłał Maxwell Holt, po których dwie kontry z rzędu skończył Thomas Jaeschke (23:18). Dzieła w pierwszym secie dokończył Defalco. Reprezentacja USA wygrała pierwszego seta 25:19.
Na początku drugiej partii oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Było wiele długich wymian stojących na wysokim poziomie. Dobrą dyspozycję w ofensywnie utrzymywał Jaeschke, który radził sobie z podwójnym blokiem rywali. Zaraz potem potrójnym blokiem na Alessandro Michieletto z drugiej linii odpowiedzieli Amerykanie (11:10).
Asa serwisowego posłał David Smith i podopieczni Johna Sperawa objęli trzypunktowe prowadzenie (13:10). Amerykanie cały czas zachowywali koncentrację i jakość - w przeciwieństwie do Włochów, którzy udane akcje przeplatali błędami.
Dodatkowo bezbłędnie funkcjonował amerykański blok. Yuri Romano został w pojedynkę zatrzymany przez Thomasa Jaeschke (19:13). Giannelli robił, co mógł i próbował jak najlepiej kreować grę swojej drużynę. Zaprezentował świetną przesuniętą akcję z drugiej linii razem z Daniele Lavią (20:15). Pojedyncze zrywy to jednak było za mało.
Koniec drugiego seta absolutnie należał do Defalco. Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów w trzech ostatnich punktach popisał się dwoma blokami oraz skończonym atakiem.
Początek trzeciego seta to znów dominacja ekipy z USA. Po dotknięciu siatki przez Romano oraz skutecznym bloku na Michieletto Amerykanie prowadzili już 8:4. Z boiska zszedł pierwszy atakujący Włoch, a w jego miejsce pojawił się Fabrizio Gironi.
Nadzieję na powrót do meczu dał jeszcze as serwisowy Gianluci Galassiego, po którym Włosi tracili do Amerykanów dwa oczka (10:8). Zawodnicy z USA jednak znów uzyskali czteropunktową przewagę, a udział w tym miał Micah Christenson, który cały czas czarował na rozegraniu (13:9).
Naprawdę wysoką dyspozycję pokazał w tym meczu wspomniany Jaeschke. Po jego ataku i bloku na tablicy wyników widniał już rezultat 17:12. Przyjmujący chwilę później dołożył punkt z zagrywki. Amerykanie do samego końca dyktowali warunki i wygrali spotkanie 3:0. Ostatnią akcję skończył Anderson.
Tym samym to USA będzie rywalem Polski w finale Ligi Narodów 2023. Ten mecz zaplanowano na niedzielę (23.07) na godzinę 20:00. Spotkanie o brąz rozpocznie się trzy godziny wcześniej.
USA - Włochy 3:0 (25:19, 25:18, 25:19)
USA: Holt, Anderson, Jaeschke, Smith, Christenson, Defalco, Shoji (libero)
Włochy: Galassi, Giannelli, Michieletto, Russo, Romano, Lavia, Balaso (libero) oraz Gironi, Asparuhov
Czytaj także:
Polacy w finale. Sprawdź, kiedy i z kim zagrają o złoto
"Shinkansen przyhamowany". Komplementy pod adresem polskich siatkarzy