W końcu mamy złoto! Kapitalny mecz Polaków w finale Ligi Narodów

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Polscy siatkarze po raz pierwszy w historii zostali mistrzami Ligi Narodów 2023! W niedzielnym finale Biało-Czerwoni zagrali w trójmiejskiej Ergo Arenie znakomity mecz i pokonali Amerykanów 3:1.

Od kiedy na początku 2022 roku stery reprezentacji Polski objął Nikola Grbić, Biało-Czerwoni z żadną drużyną nie mierzyli się w oficjalnych spotkaniach częściej, niż właśnie z Amerykanami. Biorąc pod uwagę poprzedni i obecny sezon, finał Ligi Narodów był szóstym starciem tych dwóch ekip.

Bilans poprzednich pięciu spotkań wynosił 3-2 na korzyść Polaków. Nasi siatkarze byli lepsi w fazie zasadniczej ubiegłorocznej VNL (3:1) oraz w dwóch meczach mistrzostw świata 2022 - najpierw w grupie (3:1), potem w ćwierćfinale (3:2). Zawodnicy trenera Johna Sperawa zwyciężali w półfinale poprzedniej edycji Ligi Narodów i kilka tygodni temu w turnieju fazy zasadniczej w Rotterdamie. W obu przypadkach były to dla polskiej ekipy bolesne lekcje - zdecydowane porażki 0:3.

Za tę rotterdamską lekcję bez wątpienia bardzo chcieli się zrewanżować i tym samym zdobyć pierwsze dla Polski złoto w seniorskiej siatkówce od 2018 roku oraz zostać pierwszym w historii gospodarzem turnieju finałowego, który ten turniej wygrał. Wydawało się, że mają wszystko co potrzebny, by im się udało: rosnącą z meczu na mecz formę, bardzo długą ławkę rezerwowych, która swoją siłę pokazywała niemal w każdym spotkaniu, i wsparcie ponad dziesięciu tysięcy swoich kibiców w trójmiejskiej Ergo Arenie.

- Polska to jedna z najlepiej serwujących drużyn na świecie, ma świetnych skrzydłowych, świetnych środkowych, trudno ustawić przeciwko tej ekipie grę w obronie - mówił o atutach Biało-Czerwonych selekcjoner kadry USA.

Ale i jego zespół w tym starciu dobrych znajomych z siatkarskiego szczytu atutów miał bez liku. Matthew Anderson, TJ Defalco i Thomas Jaeschke, a do tego znakomity rozgrywający Micah Christenson, gwarantowali wielką siłę ognia i wszechstronność w ataku. W poprzednich meczach Amerykanie imponowali też doskonałą organizacją gry. A już w swoim półfinale, w którym błyskawicznie pokonali mistrzów świata Włochów 3:0, zagrali przerażająco dobrze. Komentator Polsatu Sport Wojciech Drzyzga w czasie tego meczu stwierdził, że drużyna USA gra jak maszyna stworzona nie przez człowieka, a przez sztuczną inteligencję.

Polacy zaczęli mecz bez swojego kapitana Bartosza Kurka, który z powodu urazu nie wystąpił już w półfinale z Japonią. W sobotę świetnie zastąpił go Łukasz Kaczmarek, a i niedzielny mecz rozpoczął z wysokiego C - od trzech kolejnych skutecznych ataków. Pierwsze minuty finału były zresztą udane w wykonaniu całej polskiej drużyny, ale jej rywale też pokazywali siatkówkę wysokiej jakości i gdy tylko Biało-Czerwoni odskakiwali na dwa, trzy punkty, Amerykanie szybko wyrównywali.

W połowie seta naszym siatkarzom udało się oderwać od przeciwników na dłużej. Najpierw dwoma potężnymi zagrywkami punkty zdobył Wilfredo Leon (15:12), potem sprytnego asa w narożnik boiska posłał Marcin Janusz (18:15). W końcówce seta duże znaczenie miały błąd Jaeschkego (przejście dołem) oraz skuteczne ataki Leona i Kaczmarka. Ten drugi dał Polsce pierwszą piłkę setową (24:21), ale gdy miał szansę na zamknięcie tej odsłony, został zatrzymany przez amerykański blok (24:23). Grbić poprosił wówczas o czas i ten manerw zadziałał - po powrocie na boisko Defalco zaserwował w aut i prowadzenie Biało-Czerwonych 1:0 stało się faktem.

Druga odsłona rozpoczęła się od autowego ataku Defalco z szóstej strefy, bloku Leona na Andersonie i prowadzenia Polaków 3:1. Amerykanie wyrównali, gdy Maxwell Holt "zgasił" kiwkę Leona z lewego skrzydła (4:4), ale kilka chwil później środkowy kadry USA pomylił się w ataku, Jakub Kochanowski zaserwował w samą linię i drużyna Grbicia miała już nie dwa, a trzy punkty przewagi (8:5).

Kolejny fragment spotkania był pełen ciekawych akcji i potężnych siatkarskich ciosów, które polski zespół wyprowadzał trochę skuteczniej i dzięki temu powiększył swoje prowadzenie do pięciu "oczek" (16:11).

I to był moment, w którym obraz drugiego seta bardzo się zmienił. Widząc problemy swojej drużyny trener Speraw poprosił o czas. Nie wiemy, jakie wskazówki dał swoim graczom, ale po powrocie na boisko Amerykanie akcja po akcji pokazywali fantastyczne zagrania w obronie. Dzięki nim najpierw zdołali zmniejszyć straty do dwóch punktów (16:14), a kiedy wybronili atak Leona i odpowiedzieli skutecznym zagraniem Aarona Russela na potrójnym bloku, wyrównali na 18:18.

W decydującą część seta amerykański zespół wchodził już z minimalną przewagą (20:21), a polska ekipa bez ostrzeliwanego zagrywką i nieskutecznego w ataku Leona, którego zastąpił Tomasz Fornal. Zdobywanie kolejnych punktów przychodziło Biało-Czerwonym z dużo większym trudem, niż w początkowym i środkowym fragmencie tej partii. Amerykanie z kończeniem swoich pierwszych akcji raczej nie mieli problemu, nawet wtedy, gdy niedokładnie przyjęli zagrywkę. W wymianie, która zdecydowała o ich wygranej 26:24 serwis Andersona odrzucił naszych graczy daleko od siatki, a atakującego z wysokiej piłki Fornala zatrzymał potrójny blok.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Kulisy meczu z Brazylią i radość po zwycięstwie!

Trzecią partię Polacy zaczęli w takim samym składzie, w jakim skończyli drugą, a więc z Fornalem zamiast Leona i z Huberem w miejsce Bieńka, który wcześniej zszedł z boiska z urazem.

Dzięki Fornalowi, zawodnikowi znakomicie grającemu w obronie, polscy siatkarze odzyskali wigor. Kilka akcji gracza Jastrzębskiego Węgla w defensywie dało drużynie tak potrzebny impuls i pomogło zawodnikom Grbicia wyjść na prowadzenie 9:6. Po naszej stronie siatki znów skutecznie grał Kaczmarek, w amerykańskiej ekipie błędy w ataku popełnili Russell oraz Anderson i Speraw tak jak w drugim secie, widząc pięciopunktową stratę swoich graczy (13:8), postanowił z nimi porozmawiać.

Tym razem selekcjoner kadry USA nie doczekał się jednak podobnej reakcji drużyny. Biało-Czerwoni kontynuowali dobrą grę w swojej pierwszej akcji, z kolei w amerykańskiej maszynie ofensywne mechanizmy wyglądały na rozregulowane. Anderson i Jaeschke mieli problemy z przebiciem się przez polski blok, z kolei Fornal i Kaczmarek raz po raz znajdowali sposób na amerykański. W efekcie przewaga Polaków rosła i w końcówce seta wynosiła aż osiem punktów (22:14). To gwarantowało naszej drużynie pełną kontrolę nad sytuacją na boisku. W ostatniej akcji tej części gry rezerwowy amerykański atakujący Jake Hanes zaatakował daleko w aut, skończyło się na 25:18 i reprezentacja Polski znów była na prowadzeniu.

Początek seta numer cztery to kilka koncertowych akcji Biało-Czerwonych, jak ta, gdy Huber, który specjalistą od obrony nie jest, ofiarnym rzutem podbił atak ze środka, a Fornal kiwnął za amerykański blok. Nasi reprezentanci prowadzili wówczas 5:1, a zarówno w tej wymianie, jak i w kolejnych, w ich zachowaniu widać było dużo pozytywnej energii.

Z upływem czasu przewaga Polaków rosła. Po bloku Hubera na Russellu wynosiła już sześć punktów (10:4). Po trzech kolejnych punktowych atakach z lewego skrzydła bardzo dobrze grającego Śliwki - osiem (13:5).

Potem nasi siatkarze na chwilę trochę spuścili z tonu, a że Amerykanie ani myśleli rezygnować, różnica zmniejszyła się z ośmiu do czterech punktów (16:12). Mogło tych punktów być tylko trzy, ale wtedy bardzo ważny punkt blokiem na Defalco zdobył Kochanowski, przerywając w ten sposób pościg rywali.

Kolejnej próby dopadnięcia Polaków siatkarze z USA już nie byli w stanie podjąć. W końcówce Huber zaserwował asa (22:16), a Kaczmarek najpierw przedarł się przez podwójny amerykański blok (23:18), by chwilę później punktową zagrywką dał Biało-Czerwonym meczbola. Finał zakończył skuteczny, potrójny blok Polaków. I stało się. Reprezentacja Polski wygrała Ligę Narodów 2023!

Biało-Czerwoni triumfowali w tych rozgrywkach po raz pierwszy w historii. Wygrali też VNL jako pierwszy gospodarz turnieju finałowego. A na najwyższy stopień podium międzynarodowych rozgrywek nasza reprezentacja wróciła po pięciu latach przerwy. Jej poprzednie złoto to mistrzostwa świata 2018.

Liga Narodów 2023, finał
Polska - Stany Zjednoczone 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18)

Polska: Marcin Janusz (1), Łukasz Kaczmarek (25), Aleksander Śliwka (14), Wilfredo Leon (7), Jakub Kochanowski (8), Mateusz Bieniek (5), Paweł Zatorski (libero) oraz Tomasz Fornal (8), Norbert Huber (7), Kamil Semeniuk.

Stany Zjednoczone: Micah Christenson, Matthew Anderson (10), Thomas Jaeschke (9), TJ Defalco (14), Maxwell Holt (7), David Smith (6), Erik Shoji (libero) oraz Aaron Russell (11), Jake Hanes (1), Micah Ma'a, Garrett Muagututia (1), Taylor Averill (2).

Czytaj także:
Kontra i szał radości. Tak zakończył się mały finał Ligi Narodów [WIDEO]
Erik Shoji w pięknych słowach o Polakach. "To coś specjalnego"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty