Niemka płakała z rozpaczy. Oto co zrobił wtedy trener Polek

WP SportoweFakty / Dominika Pawlik / PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS / Na zdjęciu: niemieckie i polskie siatkarki
WP SportoweFakty / Dominika Pawlik / PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS / Na zdjęciu: niemieckie i polskie siatkarki

Wynik sportowy nieco został przesłoniony dramatem, który spotkał Annegret Holzig. Niemka upadła na parkiet po ataku i zalała się łzami. - Niestety takie sytuacje w sporcie się zdarzają - przyznała ze smutkiem Martyna Łukasik, polska przyjmująca.

Korespondencja z Brukseli - Dominika Pawlik

Tegoroczne ME siatkarek są dość przykre dla reprezentacji Niemiec. W pierwszym spotkaniu Vital Heynen stracił Hannę Orthmann, swoją najlepszą zawodniczkę. Musiał przeorganizować zupełnie system gry zespołu i wyniki ostatecznie nie były najlepsze. Trafienie w 1/8 finału na Polskę oznaczało, że musiałby zdarzyć się prawdziwy cud, żeby Niemki awansowały dalej.

Zwycięstwo w cieniu dramatu

Na domiar złego w trzecim secie, kiedy Biało-Czerwone prowadziły już 2:0, przy stanie 17:17 doszło do dramatycznego zdarzenia pod siatką. Annegret Holzig po ataku nie wylądowała na nogach. Opadła na parkiet i zalała się łzami. Błyskawicznie znalazł się wokół niej cały zespół i sztab. Przyjmująca nie była w stanie zejść z boiska o własnych siłach.

Kiedy reprezentacja Niemiec przeżywała dramat, wystraszyły się tą sytuacją również Polki. Stefano Lavarini natychmiast zawołał je do siebie. - Trener od razu wziął nas na bok i mówił, że mimo, że jest ciężko, to musimy zostać w tej grze i skupić się na sobie - wyjawiła w rozmowie z WP SportoweFakty Martyna Łukasik.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Ukrainę! Zobacz kulisy meczu ME

- Niestety takie sytuacje w sporcie się zdarzają. Oby było ich jak najmniej, ale tym razem nie udało się tego uniknąć. Mam nadzieję, że po badaniach okaże się, że to nic poważnego. W takich momentach, kiedy jest przerwa, trudniej utrzymać koncentrację - dodała.

Ostatecznie, mimo zaciętej walki, Biało-Czerwone nie straciły seta i wygrały 3:0. Niemki postawiły jednak bardzo trudne warunki, bo przez wypadnięcie a gry Orthmann musiały zupełnie się przeorganizować. - Trochę ich system się pozmieniał. Grały w pewnych momentach ciągle fasta, później trener Heynen wpuścił przyjmującą. Wszystko się u nich ciągle zmieniało. Tym bardziej cieszy to, że potrafiłyśmy wszystko zebrać do kupy i wygrać 3:0 - powiedziała Łukasik.

Zmiany systemu u Niemek wpływały też na założenia Polek. - O tyle dobrze, że mamy głośny sztab, który nam mówi i przypomina, co mamy robić z jaką zawodniczką. To na pewno ułatwia nam pracę na boisku - wyjaśniła przyjmująca.

Turcja znów na drodze

Teraz przed Biało-Czerwonymi arcytrudne zadanie. O półfinał zagrają z Turcją, która wygrała w lipcu rozgrywki Ligi Narodów i jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do triumfu w mistrzostwach Europy.

Na początku sierpnia Polki i Turczynki rozegrały aż trzy mecze towarzyskie. Dwa z nich wygrały nasze siatkarki. Daniele Santarelli, trener ekipy znad Bosforu przyznał, że takie spotkania to zupełnie coś innego. Nie ma tego samego ładunku emocjonalnego i motywacji, kiedy nie gra się o stawkę.

- Zależy, jak kto podchodzi do sparingów. Ja z natury do każdego meczu wychodzę po to, żeby się czegoś nauczyć i wygrać. Oczywiście wtedy byłyśmy w innym momencie przygotowań do ME 2023. Znajdujemy się w innym momencie. Teraz jesteśmy eksplozywne i gotowe do grania. Na pewno to będzie ciężkie spotkanie, ale pokazałyśmy w tym sezonie, że z ich najlepszym składem też możemy wygrać. Jeśli skupimy się na sobie, to będzie dobrze - powiedziała Martyna Łukasik. 

- Czekamy na więcej, chcemy więcej. Łatwo nie będzie, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby nasze małe marzenia spełniać - dodała.

Czytaj też:
"Jedziemy dalej!". Reakcje ekspertów po awansie polskich siatkarek
As na deser. Tak Polska zakończyła pierwszego seta [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty