"Straciłem pięć lat życia". Grbić po meczu wyciągnął jasny wniosek

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Nikola Grbić

- Mimo że straciłem pięć lat życia, wolę wygrywać tak, niż łatwo 3:0 - mówi Nikola Grbić po ćwierćfinale ME siatkarzy. Zdradza też, co wie po szalonym trzecim secie i chwali grę w defensywie jednego zawodnika.

Korespondencja z Bari - Arkadiusz Dudziak

W tym ćwierćfinale było wszystko. Włącznie z ogromnymi nerwami. Reprezentacje Polski i Serbii w trzecim secie mistrzostw Europy siatkarzy stworzyły niesamowity spektakl. Obie drużyny miały swoje szanse. Ostatecznie jednak to Polska wygrała 36:34, co otworzyło jej drogę do zwycięstwa 3:1.

- Cieszę się, że zdołaliśmy pokonać takie trudności i szczerze mówiąc, mimo że straciłem pięć lat życia, wolę wygrywać tak, niż łatwo 3:0, ponieważ takie zwycięstwa dają odwagę i świadomość, że jest się w stanie wychodzić z takich trudnych sytuacji - opowiada Nikola Grbić.

Selekcjoner naszej reprezentacji opowiedział też, co jego zdaniem zadecydowało, że z wyrównanych końcówek to nasza ekipa znów wyszła zwycięsko. Serb zwraca uwagę na kluczowy aspekt.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy dzień trenera polskiej reprezentacji. Siatkarze nie zapomnieli - Pod Siatką

- Z trzeciego seta wyciągnąłem jeden wniosek - cierpliwość. Zbyt mocno ryzykowaliśmy w pewnych momentach. Rywale mieli duży problem przy drugiej zagrywce naszego zawodnika, a my psuliśmy kilka razy swoje drugie i trzecie serwisy. Chciałem, byśmy to poprawili. W czwartym secie podkreśliłem, że jeśli zdobędziemy punkt przy własnym serwisie, to kolejną zagrywkę mamy dostarczyć na drugą stronę. Niech Serbowie sobie zapracują na punkt - opowiada Serb.

Wszyscy na pokład Grbicia

Czwartkowe spotkanie Biało-Czerwoni rozpoczęli z parą Wilfredo Leon - Aleksander Śliwka na przyjęciu. Niestety, Leon w pierwszej partii miał spore problemy. Był celem zagrywek rywali, a co gorsza prezentował się słabo w ofensywie, której to właśnie on miał stanowić filar.

W drugiej partii nastąpiła ogromna odmiana. Leon kończył niemal wszystko. Na samym początku posłał dwa potężne asy, ale chwilkę później to rywale dwa razy upolowali go zagrywką. I usiadł na ławce, a na boisku pojawił się Kamil Semeniuk.

- Leon się męczył w premierowej partii. Psuł zagrywki i nie kończył ataków. W drugim secie był jednak bardzo dobry i wrócił do gry. Przeciwnicy wiedzieli, że jeśli on zostanie na boisku, to będą mieli problemy. Od razu zrozumiałem, że chcą go zdjąć z parkietu. Jedyny sposób, by to zrobić, to posyłać na niego mocne zagrywki - opowiada selekcjoner.

Z kolei były zawodnik ZAKSY zagrał wyborne zawody. Zwłaszcza w aspektach defensywnych oraz bloku. - Gdy Semeniuk pojawił się na boisku, to nie wiedzieli, na kogo zagrywać. Dzięki jego obecności byliśmy w stanie dogrywać piłkę bliżej do siatki i mieliśmy więcej opcji w ataku - objaśnia nam Grbić.

- Serbowie zagrali tak, jak się tego spodziewałem. Nie mam szklanej kuli, w której widzę wszystko. Znam tych chłopaków, wiem, jak reagują w różnych sytuacjach. Widać, jak dobrą atmosferę mają w zespole. Rezerwowi po udanej akcji krzyczą, przelewają dobrą energię na kolegów - dodaje.

Po raz kolejny w turnieju ogromnym atutem Biało-Czerwonych była gra blokiem, nad którym mocno siatkarze pracowali w Zakopanem. We wtorek sporo dołożył jednak Paweł Zatorski, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w obronie w ostatnich latach. Popisał się kilkoma efektownymi interwencjami.

- Oczywiście, że blok był dobry, ale możemy pomówić o obronach Zatorskiego? Zwłaszcza w pierwszym secie. Pracowaliśmy nad niektórymi rzeczami przez pierwszą część Ligi Narodów. I świetnie, że wyciągnęliśmy z tego wnioski, bo lepiej atakujemy i bronimy. Mogę mieć najlepszą organizację gry i break pointy, ale jeśli nie zdobywa się punktów, to nic to nie znaczy. Cieszę się, że z tym podejściem zdobyliśmy dużo punktów, obroniliśmy sporo piłek i stworzyliśmy sobie okazje - ocenia selekcjoner.

Misja - złoto ME

Biało-Czerwoni awansowali do półfinału mistrzostw Europy, w którym zmierzą się ze Słowenią. To właśnie ta reprezentacja jest naszym przekleństwem i aż cztery razy z rzędu pozbawiała Polaków marzeń o złocie.

- Nie obchodzi mnie przeszłość. Nie ma znaczenia, co się wydarzyło 4 czy 2 lata temu. To nie pomaga. To mecz Polska - Słowenia w jednym konkretnym momencie, a nie Nikola Grbić - Gheorghe Cretu czy inne tego typu pojedynki - tłumaczy nam Grbić.

- Słoweńcy mogą być lepsi w ataku. Wywierają również presję zagrywką, więc musimy oczekiwać mniej więcej tej presji w tym elemencie niż od Serbów. Mają lepszy blok. Mają też więcej doświadczenia - objaśnia.

Mecz Polska - Słowenia odbędzie się w czwartek, 14 września, o godz. 18:00. Relacja na WP SportoweFakty.

Czytaj więcej:
"Jesteśmy już gotowi". Jasna deklaracja Polaka po meczu z Serbią

Źródło artykułu: WP SportoweFakty