Zwycięska inauguracja Energi MKS-u Kalisz. MOYA Radomka Radom miała momenty

Materiały prasowe / tauronliga.pl / Na zdjęciu: siatkarki Energi MKS-u Kalisz
Materiały prasowe / tauronliga.pl / Na zdjęciu: siatkarki Energi MKS-u Kalisz

W starciu ze zrywami zwyciężyło równe granie. Siatkarki Energi MKS-u Kalisz pokonały MOYA Radomkę Radom 3:1 w pierwszej kolejce nowego sezonu Tauron Ligi. Najwięcej emocji przyniósł pierwszy i czwarty set.

W obu ekipach z pewnością po ubiegłym sezonie panował niedosyt. Większy w Radomiu, bo tam ekipa, która aspirowała do walki o czwórkę skończyła na dziewiątym miejscu. Kaliszanki z kolei o tę czwórkę się otarły, ale po przegranym ćwierćfinale z BKS-em Bostik ZGO Bielsko-Biała wylądowały na pozycji szóstej.

- Krok po kroku, mecz po meczu, wygrajmy to, co da się wygrywać i zobaczymy co to da na koniec sezonu. Chcemy walczyć z każdym. Powiedziałem drużynie, że nawet jeśli przegramy mecz, to dla mnie będzie ważne, aby to było po walce. Na koniec zobaczymy, gdzie będziemy w tabeli - mówił w wywiadzie dla Radia Rekord prezes MOYA Radomki Thomas Renard-Chardin.

Radomianki pierwszy mecz sezonu zaczęły z werwą, choć grały nierówno. W premierowej odsłonie dwa razy uciekały rywalkom na 4-5 punktów i za każdym razem tę przewagę traciły. Kaliszanki zwierzyły swoją szansę, gdy odrobiły straty ze stanu 16:20 na 21:21 i nawet wyszły na prowadzenie po tym, jak Karolina Fedorek skończyła przechodzącą piłkę, ale w końcowych fragmentach atakiem oraz blokiem błysnęła pozyskana latem przez Radomkę Monika Gałkowska. To ona zatrzymała atak Aleksandry Rasińskiej, dzięki czemu przyjezdne wygrały 25:23 i objęły prowadzenie w całym meczu.

Tyle, że później miały coraz mniej do powiedzenia. W drugiej partii rozzłoszczone kaliszanki, ze wspominaną Rasińską na czele, pozwoliły zdobyć rywalkom zaledwie 14 punktów. Obudził się blok drużyny trenera Marcina Widery, a po radomskiej stronie siatki choć przyjęcie stało na podobnym poziomie, skuteczność ataku zdecydowanie spadła, szczególnie na lewym skrzydle.

ZOBACZ WIDEO Pod Siatką: "Ninjas in Paris". Tak Polacy świętowali awans na igrzyska!

Sytuacja nie poprawiła się za bardzo w kolejnej części gry. Problem w tym, że przygasła tam też Gałkowska. Marta Łyczakowska starała się ratować grę Radomki środkowymi, ale pomimo dobrej dyspozycji Marie Scholzel to było za mało. Po drugiej stronie brylowały Rasińska właśnie ze środkowymi - Zuzanną Efimienko-Młotkowską oraz Karoliną Fedorek. W efekcie gospodynie zwyciężyły 25:18 i objęły prowadzenie.

Przebudzenie ofensywne przyjezdnych nastąpiło w secie czwartym, choć nadal przez znaczną część przebiegał on pod dyktando kaliszanek, które próbowały zatrzymać Natalię Murek, w którą wstąpiła potężna dawka nowych sił. Tylko w tej partii przyjmująca Radomki zdobyła 14 punktów, ale... zdecydowanie zabrakło jej wsparcia, co widać było podczas gry na przewagi. Energa MKS wygrał 27:25 i zgarnął pierwsze w sezonie trzy punkty.

W następnej kolejce radomianki podejmą ITA Tools Stal Mielec, a kaliszanki udadzą się do Rzeszowa na mecz z PGE Rysicami.

Energa MKS Kalisz - MOYA Radomka Radom 3:1 (23:25, 25:14, 25:18, 27:25)

Energa MKS: Grabka, Drużkowska, Fedorek, Rasińska, Mlinar, Efimienko-Młotkowska, Śliwa (libero) oraz Pajdak, Cygan.

MOYA Radomka: Łyczakowska, Johnson, Moskwa, Gałkowska, Murek, Schoelzel, Stenzel (libero) oraz Nowakowska, Gajer, Dąbrowska.

MVP: Aleksandra Rasińska (Energa MKS).

Czytaj także: W Bydgoszczy zainaugurowano sezon. Rysice były bezlitosne

Źródło artykułu: WP SportoweFakty