Joanna Seliga: Klubowe Mistrzostwa Świata wracają do siatkarskiego kalendarza po siedemnastu latach. Jaka jest pana opinia na temat ich "wskrzeszenia" po tak długim okresie przerwy?
Lloy Ball: Myślę, że sama idea "reaktywacji" Klubowych Mistrzostw Świata jest świetnym pomysłem. Uważam jednak, że "złota formuła" po prostu nie ma racji bytu. Nie wydaje mi się, aby w sposobie, w jaki obecnie gramy, było coś złego lub nadającego się do poprawy.
Jak ocenia pan aktualną formę swojego teamu? Jak dotychczas Zenit Kazań mógł zaprezentować się swoim kibicom na parkietach rosyjskiej Superligi, a także w krajowym Pucharze.
Znajdujemy się obecnie w dobrej dyspozycji, lecz jednocześnie jesteśmy bardzo zmęczeni. W zeszłym tygodniu musieliśmy przejść przez kwalifikacje Pucharu Rosji, w związku z czym zagraliśmy aż cztery spotkania, zaś w Klubowych Mistrzostwach Świata czeka nas kolejnych pięć. Wzmożony okres gry nie jest więc dla nas najszczęśliwszy, lecz postaramy się pokazać w Katarze z jak najlepszej strony.
Jakie są pańskie oczekiwania odnośnie katarskiej rywalizacji?
Mamy nadzieję na pomyślne przejście przez fazę grupową i być może późniejszy awans do finału.
Czuje pan ciążącą na Pańskim zespole presję czy też traktuje ten turniej jako świetną okazję do tego, by sprawdzić swoje obecne możliwości w, bądź co bądź, niezwykle prestiżowym turnieju?
Gdybyśmy w turnieju grali na normalnych, dotychczas obowiązujących zasadach, zapewne czulibyśmy jakieś ciśnienie, lecz w obecnej sytuacji, kiedy testujemy "złotą formułę", nie ma mowy o jakiejkolwiek presji. Jest to dla nas po prostu eksperyment.
Zenit Kazań trafił do grupy A. Znalazły się w niej również kluby z Włoch, Portoryko i Egiptu. Jaka jest pana wiedza na ich temat?
Spośród naszych przeciwników, najmocniejsza jest z pewnością drużyna z Trento. Dwa kolejne zespoły także wydają się być silne, lecz mimo wszystko odbiegają poziomem gry od włoskiego teamu.
Do drugiej grupy przypisane zostały drużyny z Polski, Iranu, Brazylii, a także będącego jednocześnie gospodarzem imprezy Kataru. Jak tutaj przedstawiają się pana zdaniem siatkarskie możliwości poszczególnych teamów?
Osobiście nie posiadam praktycznie żadnych informacji na temat brazylijskiego zespołu. Jednak mogę od razu powiedzieć, że polski klub należy do niezwykle mocnych ekip.
Niewykluczone, że w dalszej fazie rozgrywek Champions League pański klub, Zenit Kazań, zmierzy się ze Skrą Bełchatów lub drużyną Trentino. Uważa pan, że wymienione ekipy są na tyle groźne, by mogły powalczyć o najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie?
Myślę, że wszystkie trzy wymienione zespoły mają w sobie ogromny potencjał i będą się na pewno liczyły w walce o zwycięstwo w tych prestiżowych rozgrywkach.
Podczas Klubowych Mistrzostw Świata przetestowana zostanie krytykowana w siatkarskich kuluarach "złota formuła". Jak ocenia pan tak rewolucyjny pomysł FIVB?
Jak już zresztą powiedziałem, jestem zdecydowanym przeciwnikiem "złotej formuły". Sprawia ona niestety, że gra staje się automatycznie nudna i przewidywalna. Szczerze mówiąc, kompletnie nie rozumiem tej zmiany. Obawiam się, że może ona zniechęcić niektórych kibiców do oglądania siatkówki.
Czy przygotowywaliście się do katarskiego turnieju specjalnie pod kątem nowych zasad, które wprowadzają obowiązek rozgrywania pierwszych akcji zza linii trzeciego metra?
Trudno mi mówić o jakichkolwiek poważniejszych przygotowaniach do tego turnieju. Do udziału w Klubowych Mistrzostwach Świata trenowaliśmy bowiem tylko dwa dni.
Co może pan powiedzieć o "złotej formule" z punktu widzenia rozgrywającego?
Jestem zdecydowanie na nie! Prawda jest taka, że bez rozgrywania szybkich piłek i prędkich akcji nie może być mowy o widowiskowym volley'u! Będziemy świadkami wielu pomyłek i błędów, które znacznie obniżą poziom gry i finezję siatkarskich konfrontacji. Być może nie zabrzmi to najlepiej, ale uważam, że męska piłka siatkowa znacznie przybliży się do tej, jaką prezentują kobiety, co niestety nie wpłynie na jej obraz pozytywnie. Mówiąc krótko - gra nie będzie już tak ekscytująca.