Gdańskie Lwy znakomicie otworzyły sezon 2023/2024 w PlusLidze. Podopieczni Igora Juricicia w trzech spotkaniach stracili zaledwie jedną partię. Odnieśli trzysetowe zwycięstwa z GKS-em Katowice oraz Barkomem Każany Lwów. Byli też lepsi od Enea Czarnych Radom 3:1.
Wszystkie te spotkania gdańszczanie rozegrali na wyjeździe. W czwartej kolejce przyszedł czas na ich pierwszy mecz domowy. Do Ergo Areny zawitał KGHM Cuprum Lubin.
Zespół z Dolnego Śląska do sobotniego starcia miał bilans jednej wygranej oraz dwóch porażek. Na start pokonał drużynę reprezentującą Lwów. Następnie przegrał dwa pięciosetowe pojedynki z PGE GiEK Skrą Bełchatów i Bogdanka LUK-iem Lublin. Trefl Gdańsk przystępował do tego meczu w roli faworyta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wkrótce skończy 47 lat. Jedno u "Pudziana" się nie zmienia
Początek meczu był dość wyrównany. Lepiej wyglądali gospodarze, goście zaś mieli problem ze skutecznością na lewym skrzydle. Pomimo tego w połowie seta mieliśmy remis 12:12. Gdańszczanie popełnili bowiem kilka błędów własnych.
Lubinianie po skutecznych kontrach z szóstej strefy w wykonaniu Kamila Kwasowskiego odskoczyli rywalom na dwa "oczka" (18:16). Wtedy jednak pełną kontrolę nad przebiegiem premierowej partii przejęli siatkarze z Gdańska.
Po raz kolejny w ofensywie znakomicie spisywał się Kewin Sasak, który w ważnych momentach był niebywale skuteczny. Punktował raz po raz zarówno mocnymi atakami, jak i kiwkami. Ważnego asa posłał Jan Martinez, a dwie kontry skończył też Mikołaj Sawicki (w tym jedną z piłki sytuacyjnej na potrójnym bloku). Trefl wygrał pierwszego seta pewnie 25:20.
Słaba gra Cuprum utrzymywała się także na starcie drugiej partii. Od stanu 3:5 ten zespół popełnił trzy błędy w ataku z rzędu. Trefl ani myślał, żeby z tego nie skorzystać. Podopieczni trenera Juricicia dominowali swoich rywali jakością i znakomitą komunikacją. Po skutecznym ataku z szóstej strefy Sawickiego objęli prowadzenie 11:6.
Przewaga drużyny z Pomorza cały czas rosła. Każdy zawodnik zasługiwał na pochwałę - od Sasaka i Sawickiego, którzy popisywali się znakomitymi oraz mocnymi atakami, po Martineza odpowiedzialnego za trudne sytuacje na siatce, aż do środkowych i świetnego na początku sezonu libero Koykki.
Na początku trzeciego seta gdańszczanie bardzo skutecznie pracowali w trójboku. Zdobyli dwa punkty w tym elemencie po niezwykle efektywnych zagrywkach. Mały sygnał do ataku dał swojej drużynie Jake Hanes, który od stanu 5:6 posłał dwa asy z rzędu.
Cuprum utrzymywał się w grze właśnie dzięki mocnej zagrywce. W akcjach przy siatce był znacznie gorszy od rywala, ale nadrabiał straty, posyłając ciosy zza linii dziewiątego metra.
Reprezentanci klubu z Lubina doprowadzili do wyrównanej końcówki. Pojedynczym blokiem przy 21:20 popisał się Sasak. Pięć akcji później to jednak Sawicki nadział się na blok rywali i na tablicy wyników pojawił się wynik 23:23. Ostatecznie panowie zagrali na przewagi.
Trefl Gdańsk zamknął to spotkanie w trzech setach. W ostatniej akcji pomylił się Hanes. Tym samym zawodnicy Igora Juricicia odnieśli piąte zwycięstwo w piątym meczu. Do tej pory wciąż mają stracony tylko jeden set. Imponujące.
Trefl Gdańsk - KGHM Cuprum Lubin 3:0 (25:20, 25:15, 26:24)
Trefl: Droszyński, Sasak, Urbanowicz, Niemiec, Sawicki, Orczyk, Koykka (libero) oraz Czerwiński
Cuprum: Gelinski, Hanes, Strulak, Pietraszko, Berger, Kwasowski, Masłowski (libero) oraz Granieczny, Ferens, Kubicki, Lorenc, Lipiński
MVP: Kamil Droszyński
Czytaj także:
Alarm w reprezentacji Polski przed igrzyskami. Kapitan jasno. "Niewiele osób nas słucha"
Grupa Azoty Chemik Police się nie zatrzymuje. Piąte takie zwycięstwo