Klub Magdaleny Stysiak ponownie bez strat w Lidze Mistrzyń

Twitter / @fbvoleybol / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak
Twitter / @fbvoleybol / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak

Fenerbahce Stambuł nie straciło punktu, ani seta w dwóch meczach w grupie Ligi Mistrzyń. W zakończonym wynikiem 3:0 starciu z SC Potsdam zagrała Magdalena Stysiak.

Konfrontacja w Poczdamie rozpoczęła się godzinę później niż wygrany 3:1 mecz Grot Budowlanych Łódź z Calcitem Kamnik. Oba zespoły, które mierzyły się w Niemczech, wygrały na początek rywalizacji w grupie. SC Potsdam pokonał 3:0 Budowlanych, a Fenerbahce Opet Stambuł nie oddało ani seta Calcitowi.

Turecka drużyna jest głównym kandydatem do zwycięstwa w grupie, a także jednym z pretendentów do zdobycia trofeum w Lidze Mistrzyń. Tym samym miała znakomitą okazję do pokazania swojej wyższości w hali przeciwnika.

I pojedynek przebiegał na warunkach zawodniczek ze Stambułu. W każdym secie znajdował dobry moment do przyspieszenia i zdobycia przewagi. Fenerbahce zwyciężało 25:18 w pierwszej partii, a także 25:20 w drugiej partii. Tym samym już niewiele brakowało przyjezdnym do pozytywnego zakończenia pojedynku. Siatkarkom SC Potsdam było trudno o nawiązanie równorzędnej rywalizacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

W trzecim secie nie doszło do zwrotu akcji i Fenerbahce zwyciężyło w nim 25:19. Magdalena Stysiak zdobyła w tym meczu 18 punktów przy wysokiej skuteczności 57 procent. Do 16 punktów, zdobytych atakiem, dołożyła dwa bloki. W polu serwisowym popełniła cztery błędy i nie zaskoczyła asem zawodniczek z Niemiec.

Po zwycięstwie Fenerbahce ma sześć punktów w grupie i jest niepokonane w choćby jednym secie. Niemiecka drużyna jest na drugiej lokacie z niewielką przewagą nad Budowlanymi. Stawkę zamyka Calcit.

SC Potsdam - Fenerbahce Opet Stambuł 0:3 (18:25, 20:25, 19:25)

Tabela grupy C:

Standings provided by Sofascore

Czytaj także: Puchar CEV kobiet został wzięty szturmem. Godzina gry w meczu finałowym
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty