Błyskawiczne zwycięstwo i powrót Jastrzębskiego Węgla na fotel lidera

Materiały prasowe / Bogdanka Volley Cup/Bartek Wójtowicz / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
Materiały prasowe / Bogdanka Volley Cup/Bartek Wójtowicz / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie mieli najmniejszych problemów z zainkasowaniem kompletu punktów w meczu z ukraińskim Barkomem Każany Lwów. Mistrzowie Polski po zaledwie 69 minutach mogli cieszyć się z kompletu punktów i powrotu na fotel lidera.

Starcie Barkomu Każany Lwów z Jastrzębskim Węglem miało swojego wyraźnego faworyta. Goście, którzy po wygranej Projektu Warszawa w Gdańsku, stracili fotel lidera, w Wieluniu błyskawicznie go odzyskali. Ukraińcy nawet przez moment nie byli w stanie nawiązać walki z mistrzami Polski. Podsumowując, był to jedno z wielu meczów PlusLigi w obecnym sezonie, który po prostu musiał się odbyć.

Pierwszy set toczył się pod dyktando jastrzębian, którzy od początku objęli prowadzenie, a po zagrywkach Rafała Szymury odjechali rywalom na bezpieczny dystans (5:10). W ataku imponująco prezentował się Tomasz Fornal, który niemal w pojedynkę rozbijał przeciwnika. To właśnie do niego Benjamin Toniutti kierował większość piłek. Nic dziwnego, pozostali skrzydłowi czyli Rafał Szymura i Ryan Sclater, mieli bowiem problemy z finalizowaniem akcji. Kanadyjczyk został zresztą zmieniony przez Jeana Patry w połowie seta. Francuz prezentował się zdecydowanie lepiej od swojego kolegi, dokładając sporą cegiełkę do końcowego triumfu.

Ukraińcy walkę nawiązali właściwie tylko na początku. Później zdecydowanie widać było brak lidera, który potrafiłby poderwać zespół. Słabo prezentował się Ilia Kovalov, średnio radził sobie Vasyl Tupchii. Możliwości Denissa Petrovsa na rozegraniu były mocno ograniczone. W tej sytuacji pewna wygrana mistrza Polski na inaugurację nie mogła nikogo zdziwić.

ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"

Podopieczni Marcelo Mendeza błyskawicznie rozstrzygnęli również losy drugiej odsłony, w której Ukraińcy ponownie byli jedynie tłem dla dużo lepiej dysponowanego przeciwnika. Za wcześniejsze niepowodzenia zrehabilitował się Ryan Sclater, który tym razem w ataku był niemal bezbłędny. Bardzo dobrze prezentowali się także Rafał Szymura i Moustapha M’Baye. Benjamin Toniutti mógł więc robić to, w czym czuje się najlepiej, czyli czarować urozmaiconym rozegraniem.

Siatkarze ze Lwowa, podobnie jak w pierwszej odsłonie, nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Już po pierwszych kilku akcjach pomarańczowo-czarni zbudowali bezpieczną przewagę, błyskawicznie ją powiększając. Ugis Krastins nie miał argumentów, żeby cokolwiek zmienić. Pojawienie się rezerwowych na niewiele się zdało. Bohdan Mazenko, Ołeh Szewczenko, Ołeksij Hołoweń czy Witalij Kuczer nie zdołali odmienić obrazu gry.

Momenty wyrównanej gry to wszystko, na co było stać lwowian w niedzielny wieczór. W trzecim secie jastrzębianie rozpoczęli budować przewagę od stanu 6:6. Chwilę później, po serii udanych zagrywek Moustaphy Mbaye, różnica wzrosła do sześciu punktów (6:12). To kompletnie odebrało ochotę do gry podopiecznym Ugisa Krastinsa. Mistrzowie Polski z kolei bawili się siatkówką, nie pozwalając rywalom nawet na chwilę zbliżyć na niebezpieczny dystans. Ostatecznie całe spotkanie zakończyło się po zaledwie 69 minutach gry triumfem gości, którzy tym samym powrócili na fotel lidera PlusLigi.

Barkom Każany Lwów - Jastrzębski Węgiel 0:3 (18:25, 15:25,19:25)

Barkom Każany: Gueye, Kowalow, Paloński, Szczurow, Tupchi, Petrows, Kanajew (libero) oraz Szewczenko,

Jastrzębski Węgiel: Sclater, Toniutti, Gladyr, Fornal, Mbaye, Szymura, Huber, Popiwczak (libero) oraz Patry, Skruders, Jóźwik.

MVP: Benjamin Toniutti (JW)

Czytaj także:
Georg Grozer: Marzenie o powrocie na igrzyska spełniłem. Kolejnym jest olimpijski medal
Norwid pisze swoją historię. Skra bez szans

Komentarze (0)