Co za historia! Nie uwierzysz, gdzie pracuje gracz mistrzów Europy

- Rano sprzedaję działkę, wieczorem gram w Lidze Mistrzów - mówi WP SportoweFakty gracz ZAKSY Krzysztof Zapłacki. Urzędnik ratuje Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w obliczu ogromnego kryzysu i pracuje na cztery etaty.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Na zdjeciu: Krzysztof Zapłacki Archiwum prywatne / Krzysztof Zapłącki oraz Materiały prasowe/PlusLiga / Na zdjeciu: Krzysztof Zapłacki
We wtorek wieczorem przyjmował zagrywki legend. Nie pierwszy raz - od kilku tygodni odgrywa ważną rolę u trzykrotnych mistrzów Europy. W drużynie gra z takimi mistrzami jak Aleksander Śliwka, Łukasz Kaczmarek, Marcin Janusz czy Bartosz Bednorz. A mało kto wie, że tego samego dnia rano... przyjmuje nie piłkę na treningu, ale zgłoszenia na przetargi.

Krzysztof Zapłacki od kilku tygodni ratuje Grupa Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w obliczu dewastujących kontuzji. Przyjmujący normalnie gra w drugoligowej ZAKSIE Strzelce Opolskie, ale teraz pracuje na cztery etaty, a w domu jest tylko gościem. W WP SportoweFakty opowiada o swojej niezwykłej historii.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Wieczorem zagrałeś mecz w Lidze Mistrzów, ale przed 15:00 wcale nie przygotowywałeś się do starcia na najwyższym europejskim poziomie.

Krzysztof Zapłacki, przyjmujący Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i ZAKSY Strzelce Opolskie: Tak, bo byłem w pracy, w urzędzie miasta. Zajmuję się sprzedażą gruntów niezabudowanych. Po prostu sprzedaję działki gminne i miejskie. Organizuję przetargi, jestem w komisji przetargowej, zarabiam pieniądze dla gminy. Rano sprzedaję działkę, wieczorem gram w Lidze Mistrzów. Zaczynam o siódmej, kończę o piętnastej. O 17:30 prowadzę zajęcia z juniorami i kadetami, a o dziewiętnastej pędzę na trening.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował

To wręcz szokujące. Jednego dnia grasz mecz w II lidze w Strzelcach Opolskich, drugiego w PlusLidze w Gdańsku czy Lidze Mistrzów, od rana zasuwasz w biurze… Przecież można zdrowie stracić.

Nie jest tak źle, choć bywa ciężko, brakuje czasu na regenerację, na sen. Zaciskam zęby, bo wiem, że jestem potrzebny w kilku miejscach. Nie użalam się nad sobą, daję z siebie maksa. A z wyjazdem do Gdańska tak wyszło, bo nie mogłem odpuścić bardzo ważnego meczu w Strzelcach Opolskich, a ZAKSA mnie potrzebowała, więc załatwiliśmy pociąg. Jechałem wieczorem do Warszawy, później z przesiadką do Gdańska. Przyjechałem o 1:00 w nocy, zdążyłem się wyspać, zjeść dobre śniadanie i zagrać mecz.

Jak to wszystko godzisz?

Czasami brakuje doby. W tym klubie jestem już od 12 lat i gdy tylko zaczęły się problemy kadrowe w zespole, nie zastanawiałem się ani chwili. Kocham tę drużynę i chcę jej pomóc na tyle, na ile będę potrafił.

Co na to twoja rodzina?

Ostatnio trudno znaleźć czas na rodzinę, a mam wspaniałą żonę i córeczkę. Nie ma mnie w domu, często przyjeżdżam tylko, by się przepakować na wyjazdy. Mocno pomagają nam również rodzice. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczny, bo bez tak wspaniałej rodziny to wszystko nie byłoby możliwe.

Musisz brać urlop w urzędzie kiedy wyjeżdżasz z ZAKSĄ za granicę na kilka dni na mecz Ligi Mistrzów?

Tak, muszę. ZAKSA w tym wszystkim mi pomaga, nasza prezydent miasta, która była prezesem klubu, też stara się zrozumieć sytuację.

Nie myślałeś, by kiedyś spróbować sił w zespole z dolnej połowy PlusLigi czy I ligi, by być zawodowym siatkarzem? A może jesteś na tyle związany z ZAKSĄ, że chcesz w niej być na zawsze?

Raczej to drugie. Przyjechałem tu 12 lat temu i nie sądziłem, że tak się zwiążę z tym klubem i miastem. Miałem oferty z klubów z dolnej połówki PlusLigi, czołowych zespołów I ligi, a nawet lig zagranicznych, ale nigdy mnie nie korciło, żeby opuścić ZAKSĘ. Przywiązałem się, a od trzech lat łączę grę z pracą w urzędzie. Rodzina się tu też dobrze czuje, więc nic nie zamierzamy zmieniać.

To nie jest pierwsza sytuacja, gdy musisz wspomagać kędzierzyński klub, ale po raz pierwszy robisz to na tak długo. Czy otrzymywałeś medale mistrzostw Polski za swoje zaangażowanie?

Tak, mam normalnie medale PlusLigi, Pucharu czy Superpucharu Polski. Ligi Mistrzów akurat jeszcze nie mam, bo nie występowałem w niej w poprzednich sezonach, dopiero w tym. Liczymy na czwarty złoty medal i może mi się w końcu przytrafi.

Jak koledzy z ZAKSY na ciebie reagują? Widziałem sporo wsparcia po udanych przyjęciach, atakach.

Znamy się już długo. Drużyna ZAKSY Strzelce Opolskie też trenuje w Kędzierzynie-Koźlu. Nie jest więc tak, że ktoś kompletnie nowy przyszedł do szatni. Czuję wsparcie. Szanują to, co robię, że im pomagam, że mam tyle zajęć. Ja się staram odwdzięczyć całym sobą na treningu, w szatni, na meczu. Mamy teraz trudny okres przez kontuzje i staram się wnieść jak najwięcej pozytywnego.

Co sprawia, że ZAKSA, mimo ogromnych zmian kadrowych, utrzymuje się na szczycie i wygrała Ligę Mistrzów trzy lata z rzędu?

Mamy fantastycznie skomponowany zespół, też pod względem charakteru. Zmieniali się tylko trenerzy główni, ale reszta sztabu pozostaje niezmienna. To grupa ludzi, którzy pójdą za sobą w ogień. Lubimy się, szanujemy. Do tego dochodzą też umiejętności, bo mamy w klubie wielkich zawodników, ale bez atmosfery aż takie wyniki nie byłyby możliwe.

Czytaj więcej:
Wygrali po niesamowitych pościgach. Liczą na kolejną niespodziankę

Czy ZAKSA obroni tytuł w Lidze Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×