Martyna Łukasik: To trener podejmuje decyzje

Nie takiego końca zawodów spodziewali się kibice Grupa Azoty Chemika. Policzanki przegrały w Szczecinie z Moya Radomką Radom po pięciosetowym boju będąc zdecydowanym faworytem. - Były lepsze - stwierdziła Martyna Łukasik.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Martyna Łukasik WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Martyna Łukasik
Początek rywalizacji Grupa Azoty Chemika z MOYA Radomką pokazał, że gospodyniom nie będzie łatwo o kolejne zwycięstwo. Policzanki grały falami i w efekcie końcowym nie potwierdziły swojej wyższości (więcej o samym meczu tutaj).

- W pewnych momentach zabrakło nam konsekwencji. Nie wiem, czy traciłyśmy chłodną głowę, czy uciekała nam koncentracja - próbowała wytłumaczyć dyspozycję drużyny Martyna Łukasik.

- Trzeba też przyznać, że zespół z Radomia zagrał bardzo dobrze. Rywalki były konsekwentne. Miałyśmy sporo długich wymian. Wiedziałyśmy, że to będzie trudne spotkanie, że będą dużo bronić. Tak też się stało. Tego dnia były lepsze. My musimy spojrzeć na siebie i powiedzieć sobie, że to my nie zagrałyśmy najlepszego spotkania - dodała reprezentantka Polski.

Nie bez znaczenia była zagrywka. W drugiej i trzeciej partii miejscowe zanotowały serię asów. W czwartej i piątej to Chemik został odrzucony od siatki. Doszedł kolejny problem z brakiem kończącego ataku w pierwszym podaniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

- Kiedy zaczęłyśmy lepiej kierować zagrywkę, bardziej precyzyjnie, to nasza gra była po prostsza. Lepiej je czytałyśmy, więcej piłek podbijałyśmy i mogłyśmy wyprowadzić kontrę. W sumie wszystko pan powiedział w tym pytaniu. Potem one nas odrzuciły i role się odwróciły - potwierdziła przyjmująca.

Trener Marco Fenoglio dużo zmieniał w składzie zespołu. Łukasik przyznała, że z poziomu parkietu nie miało to dla siatkarek większego znaczenia. - Trener podejmuje decyzje i my musimy się z nimi zgadzać. Mamy cały czas robić na boisku swoje. On próbował pomóc nam tymi zmianami. Każda z nas wchodząc na parkiet, może dać coś dobrego. To na pewno nam nie przeszkadzało - stwierdziła.

Policzanki nie potrafiły powstrzymać tego dnia Moniki Gałkowskiej. 28-letnia atakująca Radomki w całym meczu zdobyła łącznie aż 29 punktów. Trudno byłoby sobie wyobrazić wygraną gości bez tak dobrej dyspozycji tej siatkarki.

- Monia zagrała bardzo dobrze przede wszystkim w ataku. Przedostawała się na naszą stronę, jak chciała. Nawet jeśli nie był to atak punktowy, sprawiał nam wiele kłopotów. Wielkie gratulacje dla niej, statuetka (MVP - dop. red.) w pełni zasłużona - pochwaliła rywalkę Łukasik.

Klub z Polic czekają teraz dwa dalekie i trudne wyjazdy: do Łodzi i Wrocławia. O punkty będzie trudno zwłaszcza na terenie mistrza Polski. - Rzeczywiście, ale my dalej będziemy skupiać się na swojej grze i będziemy chciały wrócić do naszej dobrej dyspozycji. Wiemy, że jeśli podejdziemy do meczu w pełni skoncentrowane i skoncentrujemy się na sobie, to będzie wyglądać zupełnie inaczej - skwitowała na koniec siatkarka.

Czytaj więcej:
--> Prawdziwe trzęsienie ziemi w ekipie wicemistrza Polski

Czy Grupa Azoty Chemik Police odzyska w tym sezonie tytuł mistrzowski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×