Rywale nie musieli wchodzić na najwyższe obroty, aby pokonać outsidera. "To na nas wystarczyło"

Enea Czarni Radom tylko przez fragment potrafili powalczyć z Jastrzębskim Węglem. Przez zdecydowaną większość sobotniego meczu to mistrzowie Polski kontrolowali przebieg spotkania. - Wystarczyło, by włączyli trzeci bieg - powiedział Michał Ostrowski.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Michał Ostrowski WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Michał Ostrowski
Siatkarze Enea Czarnych Radom nie mieli wiele do powiedzenia w meczu z Jastrzębskim Węglem, przegrywając przed własną publicznością 0:3. Stawili czoła utytułowanemu rywalowi jedynie w końcówce premierowej odsłony, kiedy wykorzystali spadek koncentracji mistrzów Polski, odrabiając kilkupunktową stratę i doprowadzając do remisu.

- Może ten pierwszy set był tylko zacięty, ale prawda jest taka, że drużyna z Jastrzębia miała ten mecz pod pełną kontrolą. Mają takie atuty, że wystarczyło, by włączyli trzeci, czwarty bieg w końcówce, na zagrywce, w bloku, i to na nas wystarczyło - przyznał w mixed zonie Michał Ostrowski.

Czarni nie sprawili sensacji w pojedynku ze złotym medalistą poprzedniego sezonu. W następnych kolejkach terminarz również nie będzie dla radomian łaskawy. W najbliższej serii gier zmierzą się z Grupą Azoty ZAKSĄ. W tych spotkaniach podopieczni Waldo Kantora zwracają więc uwagę przede wszystkim na doskonalenie swojej gry.

ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"

- Dla nas zbliżają się najważniejsze mecze i musimy poprawić poszczególne elementy, czy to z taką drużyną, czy z inną, abyśmy mogli dłużej utrzymywać dobrą jakość grania. Bardzo mocno "falujemy" - na początku setów tracimy punkty, potem staramy się "gonić", ale brakuje "oczek", które uciekają na początku poszczególnych partii. Musimy pracować nad tym, by każdy element był na takim poziomie, aby pozwalał nam na dłuższą lepszą grę - podkreślił Ostrowski.

Po poprzednim pojedynku przed własną publicznością, ze Ślepskiem Malow Suwałki, wygranym 3:1, Wojskowi zmniejszyli stratę do wyprzedzającego ich w tabeli KGHM Cuprum Lubin. Bezpośredni rywale w walce o utrzymanie znów jednak "odskoczyli", sensacyjnie pokonując u siebie Trefl Gdańsk. - Przede wszystkim musimy patrzeć na siebie. Jeśli zapunktujemy, to dopiero możemy spoglądać w górę tabeli. Najważniejsze jest to, żebyśmy sami zdobywali punkty, bo bez tego nie ma co się oglądać - zaznaczył środkowy.

Enea Czarni znajdują się na ostatnim miejscu w tabeli PlusLigi z dorobkiem dziewięciu punktów. Do zespołu z Lubina tracą pięć "oczek", jednak mają rozegrane dwa mecze więcej.

Czytaj także:
>> Kolejka Tauron 1. ligi pod znakiem hitów
>> Znów przegrywali 0:2. O wszystkim zadecydował tie-break

Czy Enea Czarni utrzymają się w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×