W sobotnim meczu 21. kolejki PlusLigi Jastrzębski Węgiel w pełni wywiązał się z roli faworyta, ogrywając na wyjeździe Enea Czarnych Radom bez straty seta. Właściwie jedynie w premierowej odsłonie mistrzowie Polski musieli trochę mocniej się wysilić, ponieważ pomimo ich początkowego, kilkupunktowego prowadzenia, gospodarze zniwelowali dystans i o losach tej części zadecydowała emocjonująca końcówka.
- Wynik wskazuje na to, że mecz był pod naszą pełną kontrolą. Wiedzieliśmy, jakie mankamenty mają rywale, i w pełni to wykorzystaliśmy. Musieliśmy skupić się w końcówce pierwszego seta, kiedy Czarni zmniejszyli straty po bardzo dobrej walce i fragmencie swojej bardzo dobrej gry. Musieliśmy wtedy zareagować - przyznał Jurij Gladyr.
Potem miejscowi nie potrafili już w jakikolwiek sposób przeciwstawić się utytułowanemu rywalowi. - Od początku drugiej partii wyszliśmy na parkiet bardziej skoncentrowani, było to widać, a wynik na tablicy w pełni to odzwierciedla - podkreślił doświadczony środkowy.
39-latek nie ukrywał, iż trudno było o motywację przed starciem z najsłabszym zespołem rozgrywek. - To nie jest łatwe. Przyjeżdża lider tabeli do ostatniej drużyny i jest zdecydowanym faworytem. Trudno o motywację, bo tych meczów też jest za dużo. Te spotkania nie wzbudzają w tobie tyle adrenaliny od początku i trzeba ten silnik jakoś "odpalić" - zaznaczył.
Spotkanie w hali Radomskiego Centrum Sportu było jednak dla Jastrzębskiego Węgla solidnym przetarciem przed jednymi z najważniejszych meczów tej fazy sezonu. - Jesteśmy teraz w mikrocyklu, w takim okresie, kiedy przygotowujemy się do ważnych meczów, które już za rogiem. W środę gramy ćwierćfinał Pucharu Polski z Treflem Gdańsk u siebie, to jest bardzo ważne spotkanie dla nas, a później będziemy walczyć o awans do półfinału Ligi Mistrzów - wyjaśnił Gladyr.
Czytaj także:
>> Wielki powrót Leona. Na taki mecz czekał miesiącami
>> Znowu wypuściły prowadzenie z rąk. Efektowne przebudzenie Grot Budowlanych w Radomiu
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"