Wielki mecz Projektu Warszawa! Puchar Challenge na wyciągnięcie ręki!

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Siatkarze Projektu Warszawa przede własną publicznością w tym sezonie jeszcze nie przegrali
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Siatkarze Projektu Warszawa przede własną publicznością w tym sezonie jeszcze nie przegrali

Fantastycznie zaprezentowali się siatkarze Projektu Warszawa w pierwszym meczu finałowym Pucharu Challenge. Podopieczni Piotra Grabana pokonali Mint Vero Volley Monzę 3:1 i w rewanżu potrzebują tylko dwóch wygranych setów, aby sięgnąć po trofeum.

Przez wiele lat, polskie zespoły rezygnowały z udziału w rywalizacji o Puchar Challenge. Przed startem obecnej edycji działacze Projektu Warszawa zdecydowali się zgłosić drużynę do rozgrywek. W środowy wieczór z pewnością byli tą decyzją usatysfakcjonowani. Stołeczna ekipa po 12 latach ponownie bowiem dotarła do finału walki o europejskie trofeum. W 2012 roku nie udało się go zdobyć, wówczas górą byli Akademicy z Częstochowy. Tym razem na drodze stanęła włoska Mint Vero Volley Monza.

Gospodarze dobrze weszli w mecz, szybko zyskując przewagę. Od pierwszych akcji doskonale w ataku prezentował się Linus Weber. Podobnie Kevin Tillie, który nie pozwolił rywalom wyeliminować się z gry. Francuz nie tylko precyzyjnie przyjmował, ale i bezbłędnie kończył piłki otrzymane od Jana Firleja co pozwoliło kontrolować przebieg seta (16:12).

Miejscowym praktycznie wszystko się udawało, goście z kolei razili bezradnością. Olbrzymie problemy z finalizowaniem akcji miał Stephen Maar, którego Fernando Gil Kreling bezskutecznie próbował odbudować. Brazylijczyk w ataku mógł liczyć wyłącznie na lewoskrzydłowych Arthura Szwarca i Eric Loeppky'ego. Przy doskonale prezentujących się gospodarzach, to było za mało na wygranie seta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!

W drugiej odsłonie role się odwróciły. Warszawianie zatracili skuteczność w polu zagrywki i grze blokiem. Nie najlepiej wyglądała również ofensywa gospodarzy, zawodzili zwłaszcza Linus Weber i Artur Szalpuk. Niestety dzień przed meczem wysokiej gorączki nabawił się Bartłomiej Bołądź, co wykluczyło go z gry w tym bardzo ważnym spotkaniu. 29-latek znalazł się w kwadracie dla rezerwowych, jednak było po nim widać, że nawet sama obecność kosztuje go wiele sił. Mimo tych wszystkich problemów, przez długi czas Inżynierowie utrzymywali kontakt z rywalami (14:14).

Goście zdołali odskoczyć dopiero w końcówce. Dwukrotnie ataku nie skończył Linus Weber i Vero Volley po raz pierwszy odskoczyło na dwa punkty (18:20). W kluczowym momencie rozkręcił się Eric Loeppky, natomiast błędy zaczął popełniać Artur Szalpuk. Kropkę nad "i" postawił Arthur Szwarc wykorzystując drugą piłkę setową.

W trzecim secie Projekt odzyskał atut jakim była doskonała zagrywka i to przyniosło efekt. Floaty Andrzeja Wrony i Jurija Semeniuka demolowały defensywę rywali i frustrowały nie tylko zawodników z Monzy, ale również trenera zespołu Massimo Echelliego. Gra przez długi czas toczyła się punkt za punkt, jednak po serwisach Ukraińca miejscowi błyskawicznie odjechali na pięć oczek (16:11).

Receptę na problemy w przyjęciu miał znaleźć Ran Takahashi, który na placu gry pojawił się w drugiej części seta w miejsce Stephena Maara. Japończyk, podobnie jak koledzy, nie radził sobie jednak najlepiej. W końcówce po jednej z interwencji kontuzji palca doznał Fernando Gil Kreling. Brazylijczyk trafił w ręce fizjoterapeutów, a jego miejsce na boisku zajął Peter Visić. Chorwat nie odmienił gry swojej ekipy. Rywali zagrywką "dokończył" Karol Borkowski, który pojawił się w polu zagrywki przy pierwszej piłce setowej.

Niestety w kolejnej partii gospodarze nie poszli za ciosem. Włosi co rusz punktowali, błyskawicznie odskakując na sześć oczek (2:8). Warszawianie jednak nie spasowali. Ponownie uruchomili zagrywkę, która w tym meczu kilkakrotnie robiła różnicę. Najpierw Artur Szalpuk, a chwilę później Andrzej Wrona wrócili kibicom nadzieję na odwrócenie losów partii. Po dwóch blokach Jurija Semeniuka było już tylko 12:13. W połowie seta Inżynierowie wrócili do gry.

Druga połowa seta była popisem Artura Szalpuka. Lewoskrzydłowy gospodarzy niemal w pojedynkę rozbił rywali. Reprezentant Polski szalał w ataku i polu zagrywki. W końcówce to właśnie serwis przedstawiciela gospodarzy pogrążył Włochów i sprawił, że podopieczni Piotra Grabana na mecz rewanżowy udadzą się ze sporą zaliczką. Do pełni szczęścia Projekt potrzebuje dwóch wygranych setów!

Projekt Warszawa - Vero Volley Monza 3:1 (25:18, 21:25, 25:18, 25:19)

Projekt: Firlej, Tillie, Wrona, Semeniuk, Szalpuk, Weber, Wojtaszek (libero) oraz Borkowski;

Vero Volley: Loeppky, Maar, Galasi, Di Martino, Gilkreling, Szwarc, Gaggini (libero) oraz Takahashi, Visic.

MVP: Jurij Semeniuk (Projekt)

Rewanż rozegrany zostanie 27 lutego o godz. 20:00 we Włoszech

Czytaj także:
Grupa Azoty ZAKSA z Kurkiem i Leonem? "Polska nie jest jedynym rynkiem, na który stać Leona"
PGE GiEK Skra Bełchatów zmieni trenera? Triumfator Ligi Mistrzów na celowniku

Komentarze (0)