Poniedziałkowe granie na parkietach polskich lig rozpoczęło spotkanie GKS-u Katowice z Indykpolem AZS Olsztyn w ramach 23. kolejki PlusLigi. W lepszych nastrojach podeszli do niego przyjezdni, którzy w poprzednim spotkaniu pokonali 3:1 Asseco Resovię Rzeszów. Olsztynianie w dalszym ciągu walczą również o awans do fazy play-off, na który gospodarze dzisiejszego meczu nie mają już szans.
Początek spotkania układał się po myśli faworytów, którzy po skutecznym ataku Manuela Armoy wyszli na 4:1. Późniejsza gra punkt za punkt pozwalała olsztynianom utrzymywać się na 3-punktowym prowadzeniu. Z czasem gospodarze byli o krok od wyrównania, jednak nie dopięli swego.
Po zepsutym ataku Łukasza Usowicza przyjezdni odskoczyli już na 16:11. Kolejne błędy i skuteczna gra prowadzących przybliżała do zakończenia partii. Przeszła ona do historii po zepsutej zagrywce Sebastiana Adamczyk, która dała rywalom zwycięstwo 18:25.
Druga osłona rozpoczęła się bardzo podobnie. Siatkarze AZS-u po punktowym bloku Szymona Jakubiszaka odskoczyli na 6:3, jednak tym razem miejscowi szybko doprowadzili do remisu. Po fragmencie wyrównanej gry na prowadzenie wysforowali się katowiczanie, a wynik 17:14 dał im punktowy atak Jakuba Jarosza. Przyjezdni starali się jeszcze walczyć, ale wyraźnie zmotywowani miejscowi nie dali się dogonić. Finalnie cieszyli się ze zwycięstwa 25:23, a decydujący punkt dała im zepsuta zagrywka Alana Souzy.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Kolejny set przez długi czas był bardzo wyrównany. Jako pierwsi przewagę zbudowali katowiczanie, którzy po punktowym bloku Usowicza wyszli na 11:8. Przewaga ta nie utrzymała się długo. Rywale po chwili odpowiedzieli 5-punktową serią, która pozwoliła im wyjść na czoło. Choć i tym razem na tablicy wyników szybko pojawił się remis, kolejna seria zakończona udanym atakiem Souzy dała przyjezdnym prowadzenie 19:17. Miejscowi starali się jeszcze walczyć, ale punktowy atak Kamila Szymendery dał faworytom zwycięstwo do 23.
Emocje towarzyszyły również wyrównanej grze na otwarcie czwartego seta. Z czasem zawodnicy GKS-u zaczęli górować na parkiecie. Pozwoliło im to wyjść na 10:7 po skutecznym zbiciu Lukasa Vasiny, który pojawił się na parkiecie w poprzedniej partii. Gospodarze kontynuowali solidną grę, co pozwalało im utrzymywać się na prowadzeniu. Różnica na ich korzyść wzrosła później do czterech oczek, a as serwisowy Jarosza dał im nawet odskoczyć na 21:16. Olsztynianie nie zdołali już odwrócić losów seta, który dał gospodarzom wyrównanie stanu meczu.
Decydujący tie-break rozpoczął się od prowadzenia katowiczan, którzy po asie serwisowym Jarosza wyszli na 3:1. Późniejsza gra punkt za punkt była korzystniejsza z punktu widzenia prowadzących. Przewaga miejscowych wzrosła z czasem do czterech "oczek", a dwa zepsute ataki Souzy pozwoliły im odskoczyć na 9:5. Katowiczanie kontynuowali znakomitą grę już do końca spotkania. Zwycięstwo w partii i całym meczu dał im punktowy atak Marcina Walińskiego. Statuetka dla MVP całkowicie zasłużenie powędrowała do Jakuba Jarosza, który zdobył łącznie 25 punktów, posyłając między innymi 5 asów serwisowych.
GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (18:25, 25:23, 23:25, 25:20, 15:10)
GKS: Waliński, Jarosz, Adamczyk, Usowicz, Kvalen, Saitta, Mariański (libero) oraz Domagała, Fenoszyn, Krulicki, Vasina, Mielczarek
AZS: Szymendera, Tuaniga, Jakubiszak, Sapiński, Armoa, Souza, Hawryluk (libero) oraz Sienkiewicz, Siwczyk, Ciunajtis, Jankiewicz
MVP: Jakub Jarosz
Zobacz także:
Nikola Grbić: To będą najsilniej obsadzone igrzyska w historii
Poznaliśmy pierwszych gospodarzy mistrzostw Europy siatkarzy