W Niemczech nie było czego zbierać. Demolka w finale Asseco Resovii

Materiały prasowe / CEV / Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów
Materiały prasowe / CEV / Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów

Jest jedno trofeum, którego polskiej klubowej siatkówce brakuje, a Asseco Resovia jest bliska jego wywalczenia. W pierwszym z dwóch finałowych mecżów Pucharu CEV rzeszowianie nie dali najmniejszych szans SVG Luneburg i wygrali 3:0 w półtorej godziny.

Nieudany tegoroczny występ w Lidze Mistrzów nie zaprzepaścił szans Asseco Resovii na wywalczenie europejskiego trofeum, którego jak dotąd rzeszowianie jeszcze nie mają. W Pucharze CEV, do którego trafili po spadku z Champions League, najpierw w ćwierćfinale odprawili inną polską drużynę Aluron CMC Wartę Zawiercie, a następnie w półfinale Fenerbahce HDI Stambuł. W wielkim finale rozgrywek przyszło zmierzyć im się z niemieckim SVG Luneburg.

Nadzieje na trofeum są duże, bowiem mimo nieprzewidywalnej ostatnio dyspozycji, faworytem nadal jest właśnie Resovia. Jej rywal to obecnie trzecia siła ligi niemieckiej i patrząc przez pryzmat poszczególnych pozycji wypada gorzej od rzeszowian. W półfinałach pokonał Arkas Izmir, a awans wywalczył złotym setem. Niezwykle groźne wówczas było trio: Jesse Elser, Xander Ketrzynski, Erik Rohrs.

Finał rozgrywany jest dwumeczem, a pierwsze ze starć pokazało co znaczy doświadczenie. Resovia rozpoczęła skutecznie, górowała sportowo pilnując blokiem skrzydeł i odrzucając przeciwników zagrywką. Ich dominacja i pewność siebie sprawiła, że emocje zjadły SVG, a rzeszowianie wykorzystali to ekspresowo budując sześciopunktową przewagę (12:6).

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

Wystarczyło to na korzystne zakończenie partii (25:16). Świetnie w mecz wszedł do niedawna nieobecny w składzie Jakub Kochanowski, który tylko w pierwszym secie zdobył 7 "oczek", w tym cztery blokiem. Był najczęściej punktującym polskiego klubu.

Resovia nie zwolniła tempa także w drugiej partii (11:6). Zdeklasowała rywali ponownie, a gorzej prezentowała się jedynie na kontrze względem pierwszego seta. Na ich szczęście duża liczba błędów własnych Niemców utrzymywała ich na prowadzeniu.

Autorem ostatniego punktu w secie był Jakub Bucki (25:17), lecz w ogólnym rozrachunku prawe skrzydło na którym grał było jedynym mankamentem dwóch pierwszych partii Resovii. Atakujący grał na ratio -2, a był osamotniony na swojej pozycji. Lider ofensywy polskiego klubu Stephen Boyer musiał niespodziewanie opuścić zespół ze względów rodzinnych.

W trzecim secie sytuacja nieco się zmieniła, a prowadzenie przejęli gospodarze meczu (6:3). Choć Resovii odrabianie strat przychodziło mozolnie, nie straciła inicjatywy. Gdy Torey Defalco, który wziął na siebie ciężar ataku wszedł na linię 9. metra, rzeszowianie wyszli na pierwsze prowadzenie w partii (15:13).

Wraz z jego rozwojem prezentowali się coraz pewniej, a zaowocowało ich doświadczenie i obycie na europejskich parkietach. Punkt na wygraną pierwszego z finałowych starć dał Jakub Bucki atakiem z lewego skrzydła (25:21). Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Fabian Drzyzga.

Wygrana jest ogromną zaliczką Resovii i rozbudza jeszcze bardziej nadzieje na Puchar CEV dla polskiego klubu. Mecz rewanżowy i zarazem decydujący o tym, kto wzniesie puchar w górę zostanie rozegrany w hali Podpromie w Rzeszowie. Odbędzie się 19 marca o godzinie 18:00. Rzeszowianie aby zgarnąć laury muszą wygrać zaledwie dwa sety.

I finał Pucharu CEV:

SVG Luneburg - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (16:25, 17:25, 21:25)

SVG: Elser, Elgert, Rohrs, Kunstmann, Knigge, Ketrzynski, Worsley (libero) oraz Bohme, Gerken, Mohwilken.

Asseco Resovia: Defalco, Drzyzga, Bucki, Kochanowski, Kłos, Louati, Zatorski (libero) oraz Cebulj, Kozub.

MVP: Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Asseco Resovii Rzeszów

Czytaj także: Były selekcjoner o problemach Łukasza Kaczmarka. Krytykuje menedżera zawodnika

Komentarze (1)
avatar
regulator
14.03.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pan premier odetnie sponsorów Resowii nie wolno wygrywać z niemieckimi klubami