Weszła i pomogła drużynie mimo kłopotów. "Nie wyobrażam sobie, by mnie - jako kapitana - tu nie było"

Materiały prasowe / tauronliga.pl / Piotr Sumara / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt
Materiały prasowe / tauronliga.pl / Piotr Sumara / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt

- Każda z nas wie, po co tu przyjechała i jak bardzo nam zależy, by przywieźć puchar dla klubu - podkreśla kapitan ŁKS-u Commercecon Łódź Paulina Maj-Erwardt po wygranej nad PGE Rysicami Rzeszów 3:2 w półfinale Tauron Pucharu Polski.

Łodzianki przegrywały już 0:2 i były już na granicy tego, by pożegnać się z marzeniami o krajowym trofeum. Ba, w tie-breaku 3:7. Jednak - jak to w starciach ełkaesianek z Rysicami bywa - nie można być pewnym rozstrzygnięcia spotkania dopóki arbiter nie zakończy meczu. I tak było też tym razem. Ekipa Alessandro Chiappiniego wygrała 17:15 i cały mecz - po trzech godzinach walki - 3:2.

- Pokazujemy, że jesteśmy zespołem i to jest najważniejsze. Każda sobie pomagała na boisku. Wiemy, z czym się mierzymy, wiemy jakie mamy problemy. Wszystkiemu temu podołałyśmy razem i to jest najważniejsze - mówiła na gorąco po spotkaniu kapitan mistrzyń Polski Paulina Maj-Erwardt.

Co ciekawe, doświadczonej libero zabrakło na piątkowym treningu w Nysie z powodu kłopotów zdrowotnych. Zawodniczka nie wybiegła też na boisko od pierwszej piłki. Pojawiła się na placu gry dopiero w drugiej odsłonie.

ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu

- Co prawda z małymi problemami, ale jestem. To dla mnie bardzo ważny turniej i nie wyobrażam sobie, żeby mnie jako kapitana tutaj nie było, obojętnie co by się działo - skomentowała.

Paulina Maj-Erwardt była celem aż 41 zagrywek PGE Rysic Rzeszów. Nie popełniła ani jednego błędu, a jej przyjęcie pozytywne wyniosło 68 procent. Ale ogromną determinację do walki o wygraną widać było po całym zespole.

- Każda z nas wie, po co tu przyjechała i każda z nas wie, jak nam zależy, by przywieźć Puchar Polski dla klubu. Rok temu się nie udało, zabrakło... tyle (pokazując na palcach niewielką odległość - przyp. red.). Powiedziałyśmy sobie, że będziemy walczyć do końca, dla tych kibiców, którzy zawsze są i nas niosą. Którzy w momencie, w którym byłyśmy w dołku, znów nas podnieśli. Powiedziałyśmy sobie, że po prostu musimy - podkreśliła libero ŁKS-u Commercecon Łódź.

Siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego po raz ostatni sięgnęły po Puchar Polski w 1986 roku. Od tego czasu w najlepszej czwórce turnieju o krajowe trofeum meldowały się siedmiokrotnie. W tej najnowszej erze, "commerceconowej" cztery razy, z czego w 2018 i 2022 roku grały w finale i przegrały.

- Co będzie w niedzielę? To będzie osobna historia. Na pewno będziemy starać się ze wszystkich sił, tak jak w sobotę. Nie poddałyśmy się nawet, gdy było ciężko. Mogę zapewnić, że będziemy walczyćdo samego końca, tak jak w półfinale - zakończyła Maj-Erwardt.

W meczu o krajowe trofeum łodzianki zmierzą się z BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Początek finału w niedzielę o 14:45.

Z Nysy - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Pięciosetowy dreszczowiec w Nysie. Znamy pierwszego finalistę Pucharu Polski

Komentarze (0)