Charakterne dziewczyny - relacja ze spotkania AZS Politechnika Radomska - Szóstka Biłgoraj

Stare siatkarskie porzekadło głosi, że połową sukcesu akcji jest agresywna i skuteczna zagrywka. W meczu lidera tabeli z dotychczasową trzecią siłą rozgrywek wydawało się, że najważniejszym elementem jest gra w defensywie. To właśnie skuteczne akcje obronne napędzały zawodniczki obydwu stron do walki. Skuteczniejsze w tym elemencie były jednak radomianki.

W tym artykule dowiesz się o:

Z wysokiego C rozpoczęły drugą serię spotkań sezonu zasadniczego siatkarki z Radomia. Podopieczne Aleksandra Klimczyka oraz Krzysztofa Białczaka skazywane były na szybką porażkę ze zdecydowanym faworytem zmagań w grupie trzeciej. Tymczasem początek spotkania zdecydowanie należał do nich. Gdy po zagraniach Karoliny Jaroszek, Iwony Lachowskiej oraz Natalii Karbowskiej akademiczki osiągnęły prowadzenie 8:5, było jasne, że konfrontacja nie będzie dla faworytek łatwą przeprawą.

Próby kończenia ataków przez Darię Kunderę dość niespodziewanie seryjnie kończyły się niepowodzeniem. Wspólny język z koleżankami na chwilę straciła również rozgrywająca Karolina Filipowicz. Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec ekipy przyjezdnej Paweł Wrzeszcz dość szybko był zmuszony wykorzystać obydwa przysługujące mu przerwy. Radomianki nie zważały jednak na próby wybicia ich z rytmu i dopiero przy stanie 16:9 pozwoliły sobie na głębszy oddech. Bardziej doświadczone rywalki odrobiły kilka punktów, ale udało im się zmniejszyć różnicę tylko do dwóch punktów. W końcówce nie potrafiły rozczytać intencji leworęcznej Iwony Lachowskiej, która kąśliwymi atakami napsuła im mnóstwo krwi. Decydującą dla losów partii okazała się akcja przy stanie 22:20. Radomianki aż pięciokrotnie próbowały zakończyć akcję mocnym atakiem, jednak za każdym razem na przeszkodzie stawał blok biłgorajek. W końcu obiła go Lachowska niemal przesądzając losy partii. Zakończyła ją Joanna Walczak.

Drugą partię charakteryzowała seria błędów radomianek, które dopiero w końcówce wzięły się w garść. Było jednak za późno, żeby zniwelować czteropunktową przewagę teamu z Biłgoraja. Zresztą ten raczej nie zwykł marnotrawić takiej przewagi. Co więcej, w tym momencie nie do zatrzymania była Paula Rauch, kończąca ataki Szóstki ze wszystkich możliwych pozycji. Okazało się jednak, że w hali Politechniki Radomskiej to dopiero początek emocji przez duże "E".

Szóstka kontynuowała punktowanie radomianek tylko na początku trzeciej partii. Ekipa z Radomia tymczasem zachowywała się, jak gdyby czekała na odpowiednią chwilę do przebudzenia i pomieszania szyków Szóstki. Przy stanie 12:14 na parkiet weszła Kataryna Nadziałek, która dotychczas dbała o dobrą atmosferę w kwadracie dla rezerwowych. Tym razem wzięła się za podgrzewanie do boju swoich koleżanek z perspektywy parkietu. Gdy coraz pewniej w obronie radziła sobie libero Katarzyna Pluskota, a blok stawiany przez radomianki okazał się przeszkodą nie do przejścia nawet dla wspomnianej wyżej Rauch, trener Paweł Wrzeszcz wręcz wychodził z siebie. Bój punkt za punkt z liderem wycisnął z akademiczek siódme poty. Chwilami wydawało się nawet, że niektóre z nich z Joanną Walczak na czele, tracą resztki sił. O tym, że w ekstremalnych warunkach nie czuje się już zmęczenia, a z organizmu można wycisnąć dotąd nieodkryte pokłady energii świadczyła postawa wspomnianej przyjmującej, która od stanu 21:22 zakończyła trzy ataki radomianek znacznie przyczyniając się do wygrania przez nie trzeciej partii. Tym samym pierwszy stracony przez Szóstkę Biłgoraj punkt stał się faktem.

Rozdrażnione takim obrotem sprawy siatkarski z Biłgoraja stawały wręcz na rzęsach w kolejnych partiach, żeby jak najszybciej rozstrzygnąć je na swoją stronę. Trudną zagrywką popisywała się Magdalena Mordaka, a do każdej piłki na siatce podopieczne Pawła Wrzeszcza podchodziły jak do tej, decydującej o ich awansie. Nic więc dziwnego, że szybko osiągnęły przewagę, której apogeum osiągnęły przy stanie 17:10. Znów jednak w tym okresie opanowało je uśpienie i pozwoliły akademiczkom zbliżyć się na niewielką różnicę. Zwycięstwa w tej partii jednak nie oddały.

Co się jednak stało z nimi w tie breaku, gdy ze stanu 3:1 pozwoliły AZS-owi wyjść na prowadzenie 8:4 nie wie chyba nikt. Biłgorajki były bezradne wobec zagrywek Iwony Pasiecznej, a sposobu na skuteczny atak nie potrafiła znaleźć żadna z nich. Nic więc dziwnego, że musiały uznać wyższość rywalek i po raz pierwszy w sezonie pogodzić się z porażką.

AZS Politechnika Radomska - Szóstka Biłgoraj 3:2 (25:22, 21:25, 25:22, 21:25, 15:12)

AZS: Karbowska, Lachowska, Kucharska, Jaroszek, Pasieczna, Walczak, Pluskota (libero) oraz Nadziałek, Suligowska, Rzeźnik, Arbuckle.

Szóstka: Filipowicz, Banecka, Wszoła, Rauch, Kundera, Maisiayonak, Bielecka (libero) oraz Mordaka, Rymel, Rudzka, Solarska.

Źródło artykułu: