Często z nich się śmiali. Zarzucano im "kompleks" ZAKSY. Teraz są wizytówką Polski w Europie [OPINIA]

Trzy mistrzostwa Polski w cztery lata to żaden przypadek. Trwa era Jastrzębskiego Węgla. Klub udowadnia niedowiarkom, na co go stać. Wicemistrzowie, Aluron CMC Warta Zawiercie, też mogą się cieszyć, mimo niezrozumiałego traktowania przez władze.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Na zdjeciu: Siatkarze Jastrzębskiego Węgla WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjeciu: Siatkarze Jastrzębskiego Węgla
W XXI wieku mieliśmy w polskiej siatkówce okresy wyraźnej dominacji. Kiedyś bez wątpienia najlepszą drużyną kraju była PGE Skra Bełchatów, później Asseco Resovia Rzeszów, a na końcu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, której panowanie rozciągnęło się już na całą Europę.

Z kolei Jastrzębski Węgiel przez wiele lat był zaliczany do tej wielkiej czwórki, wygrywał medale, ale brakowało najważniejszego - trofeów. Pod tym względem klub ze wspaniałymi kibicami wyglądał trochę jak biedny krewny przy trójce krezusów.

Złośliwi śmiali się z zespołu jeszcze z jednego powodu. Klub ściągał wielu byłych zawodników Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Przez kilka lat mówiło się nawet o "kompleksie ZAKSY". Naszpikowany gwiazdami skład sprawiał, że Jastrzębski Węgiel był wymieniany w gronie faworytów. Złotych medali jednak nie było.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz usłyszał przykre słowa od dawnych kolegów. "Strasznie mnie to zabolało"

Ekipa ze Śląska była znana z tego, że zmieniała trenerów po pierwszym większym niepowodzeniu. Czasem, zdaniem wielu, prezes Adam Gorol reagował zdecydowanie zbyt pochopnie. Dość powiedzieć, że przez pięć lat, począwszy od stycznia 2018 roku Jastrzębski Węgiel prowadziło ośmiu trenerów. Jeden z nich Andrea Gardini, wywalczył mistrzostwo, ale następnego sezonu nawet nie dokończył.

Wtedy przyszedł Marcelo Mendez, który objął drużynę w sierpniu 2022 roku, co zupełnie odmieniło obliczę zespołu. Argentyńczyk dostał zaufanie, by budować zespół wedle swojej wizji.

To właśnie on, jeden z najlepszych trenerów na świecie, jest moim zdaniem fundamentem sukcesów. Znakomicie wpasował się w zespół, cieszy się szacunkiem swoich zawodników. Potrafi odpowiednio przygotować siatkarzy na najważniejsze mecze. To nie jest przypadek, że rok temu jego drużyna zdobyła mistrzostwo Polski, a niedzielę je obroniła. To pierwsza taka sytuacja od 2017 roku.

Zespół z Jastrzębia to niemal idealnie funkcjonująca maszyna. Nie mają w wyjściowym składzie żadnego słabszego punktu. Cała siódemka to topowi zawodnicy na swojej pozycji. Każdy z nich może zadecydować o losach meczu, wziąć ciężar gry na swoje barki, jeśli jego koledzy z zespołu mają słabszy dzień. To luksus, który ma niewiele zespołów.

Także Aluron CMC Warta Zawiercie ma się z czego cieszyć. Jurajscy Rycerze w tym sezonie po raz pierwszy w historii znaleźli się w finale PlusLigi, a wcześniej zdobyli pierwsze w historii klubu trofeum - Puchar Polski. To wielkie osiągnięcie mądrze budowanego klubu, który przecież nie otrzymuje wsparcia ze spółek państwa.

Trzeba pamiętać, że Aluron CMC Warta Zawiercie, nie ma hali która dorównywałaby poziomem klubowi. Może się na niej pomieścić zaledwie 1500 kibiców, a zainteresowanie siatkówką w mieście jest ogromne. Bilety na półfinał rozeszły się w minutę. Tak oddanych kibiców wiele klubów może pozazdrościć.

To wstyd, że przez prawie siedem lat obecności klubu w PlusLidze, wielu medalach, rządzący miastem nie podjęli niemal żadnych działań, by zapewnić wizytówce miasta godny obiekt. Prezydent Łukasz Konarski wprawdzie tuż przed wyborami ogłosił, że projekt nowej hali jest już gotowy, ale nie było na niego finansowania. Konarski wybory jednak przegrał, nową prezydentką zostanie Anna Nemś i nie wiadomo, jaka będzie przyszłość nowej hali. Wiadomo, że w przyszłym sezonie zawiercianie Ligę Mistrzów będą musieli rozgrywać w innym mieście, najprawdopodobniej w Sosnowcu. Historia do złudzenia podobna do Rakowa Częstochowa.

Wróćmy jednak do Jastrzębskiego Węgla. Finał mistrzostw Polski wcale nie oznacza dla nich końca sezonu. W niedzielę 5 maja zagrają bowiem w finale Ligi Mistrzów. To trofeum, którego ekipa ze Śląska jeszcze nigdy w historii nie zdobyła.

Trzeba sobie powiedzieć jasno: Jastrzębski Węgiel będzie faworytem meczu z Itasem Trentino. Mogą przedłużyć znakomitą passę polskich drużyn w tych rozgrywkach, bo wcześniejsze trzy edycje tych rozgrywek padły łupem ZAKSY. Miejmy nadzieję, że już za tydzień będziemy mogli mówić o nowych królach europejskiej siatkówki.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Szef sędziów komentuje błędy arbitrów. Jasna deklaracja

Czy Jastrzębski Węgiel wygra finał Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×