Mistrzostwa świata w 2022 roku dla naszej kadry były przełomowe. To właśnie na tym turnieju Biało-Czerwone osiągnęły najlepszy wynik od pół wieku i awansowały do ćwierćfinału zmagań. Jedną z kluczowych postaci tamtej kadry była Klaudia Alagierska.
W zeszłym roku kadra wywalczyła pierwszy od 55 lat światowy medal (brąz Ligi Narodów) i awans na igrzyska olimpijskie. Utalentowana środkowa mogła się tylko temu przyglądać temu z boku. Wszystko przez tragiczną kontuzję.
Podczas meczu Ligi Mistrzyń w lutym 2023 roku zerwała więzadło krzyżowe w kolanie. Dla siatkarki to jedna z najgorszych możliwych kontuzji. Przerwa może trwać nawet rok i nie ma tak naprawdę gwarancji, że będzie się tak sprawnym, jak dawniej. Alagierska na powrót na boisko czekała niemal 12 miesięcy, bo swoje pierwsze spotkanie dla ŁKS Commercecon Łódź zaliczyła dopiero w styczniu.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"
Nie przeszkodziło jej to, by znaleźć się w kadrze. Selekcjoner Stefano Lavarini był świadomy ogromnej jakości, jaką siatkarka może dać kadrze. Alagierska dostała powołanie, a także znalazła się w wyjściowym składzie na mecz z Włoszkami, który nasza kadra wygrała (3:0). Co czuła siatkarka?
- To są emocje nie do opisania. Szczególnie po roku przerwy, kiedy walczyłam z kontuzją, co nie jest miłym doświadczeniem. Czekałam na ten moment, kiedy mogłam wrócić do kadry. Jestem bardzo wdzięczna, że ponownie mogłam odśpiewać Mazurka Dąbrowskiego. To robi wrażenie - mówi środkowa w odpowiedzi na pytanie WP SportoweFakty.
Alagierska zaliczyła we wtorek poprawny występ. Znalazła się w podstawowej szóstce, zdobyła cztery punkty i widać było, że dobrze dopasowała się do drużyny. Jakby roczna przerwa niemal w ogóle nie istniała.
- Jestem wdzięczna za każdą szansę, którą dostaję od trenera. Trochę się zdziwiłam, że we wtorek znalazłam się w wyjściowym składzie. Na pełnych obrotach jestem dopiero od stycznia, więc dziękuję selekcjonerowi, że mogę się sparować i walczyć o każdy punkt - tłumaczy.
Zawodniczka wymaga od siebie jednak znacznie więcej. - Nie było łatwo wrócić. Mam swoje założenia na tę kadrę. Chcę sobie sama udowodnić wiele rzeczy. Potrzebuję ogrywania, każdej minuty na boisku. Mam swoje cele, chciałabym wspierać drużynę tak mocno, jak tylko mogę - tłumaczy.
Opowiada, że wcale nie było pewne, że będzie odgrywać tak ważną rolę w zespole. Trener Stefano Lavarini nie dawał jej zbyt wiele wskazówek odnośnie miejsca w drużynie.
- Miałam rozmowę z trenerem i opowiadał mi, na czym moja rola może polegać. Też nie mógł mi wiele rzeczy powiedzieć, bo chciał mnie zobaczyć na żywo, w jakim stanie jestem. Z tego, co z nim rozmawiałam, to jest z tego zadowolony. Teraz tylko trzeba się ogrywać - podkreśla siatkarka.
Poprzedni sezon, w którym Biało-Czerwone dokonały historycznych osiągnięć, Alagierska musiała oglądać przed telewizorem.
- Cieszyłam się, gdy oglądałam dziewczyny, bo było widać prawdziwy zespół. Byłam zadowolona z poziomu grania i tego, że walczą z czołówką w każdym meczu. Udowodniły, że Polska to świetna drużyna i mam nadzieję, że z roku na rok będzie coraz lepiej - kończy Alagierska, która w tym sezonie będzie jedną z kluczowych postaci kadry. Jej absencja na igrzyskach w Paryżu byłaby sporą niespodzianką.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Ależ wynik Polek! Jest awans na historyczne miejsce w rankingu FIVB!
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)