Kwalifikacje Ligi Narodów na finiszu. Chinki ostatnim rywalem Polek

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / VolleyballWorld / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Materiały prasowe / VolleyballWorld / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
zdjęcie autora artykułu

Kwalifikacje Ligi Narodów Kobiet okazały się niezwykle udane dla Polek. Biało-Czerwone z 11 meczów przegrały tylko raz, z Brazylijkami. W niedzielę, na zakończenie pierwszego etapu zmierzą się z Chinkami.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wiedziałyśmy, jaką postawę prezentujemy w trakcie całego turnieju. Dziwne byłoby nie wejść do najlepszej ósemki. Śledziłyśmy Holandię i Kanadę. Oglądałam fajny mecz, choć liczyłam, że Kanadyjki zagrają troszkę lepiej. Wielkie gratulacje dla Holandii - powiedziała w rozmowie z TVP Sport Magdalena Stysiak, zapytana o okoliczności awansu do turnieju finałowego. Biało-Czerwone przypieczętowały sukces już po 10 meczach, dzięki czemu do starć z Tajlandią i Chinami mogły przygotowywać się bez presji.

Pierwszą część azjatycko-europejskiego dwumeczu nasze zawodniczki zaliczyły w efektownym stylu, pokonując Tajki 3:0. Gospodynie tegorocznego turnieju finałowego Ligi Narodów były przez kilkanaście miesięcy solą w oku naszych siatkarek. Po przegranej na turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Łodzi kibice przekreślali podopieczne Stefano Lavariniego w walce o bilety do Paryża. Paradoksalnie był to początek metamorfozy naszej ekipy, która pokonały Niemki, Włoszki i Amerykanki, zapewniając sobie prawo do występu na igrzyskach jako jeden z siedmiu zespołów.

W Lidze Narodów nasza drużyna nie musiała patrzeć na ranking, nerwowo liczyć zdobytych punktów, a mogła skupić się na budowaniu formy. Efekt był znakomity, bowiem Polki odprawiały kolejne rywalki, śrubując rekord zwycięstw. Seria zatrzymała się na 11, podobnie jak zwycięski marsz "Złotek Andrzeja Niemczyka" przed kilkunastu laty. Zakończyły ją Brazylijki, choć nie bez kłopotu. W pierwszym secie to nasze zawodniczki pokazały charakter, wygrywając niemal straconego seta. Kolejne jednak padły łupem Canarinhes. Już nikt jednak nie powie, że Biało-Czerwone można lekceważyć. Nasze zawodniczki budzą respekt nawet wśród potęg.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Polki wracają do gry. Biało-Czerwone dotarły do Hongkongu

Ostatnim rywalem naszej ekipy w kwalifikacjach będą Chinki. Ten zespół, od momentu rozstania z Jenny Lang Ping nie budzi już takiego respektu wśród gigantów, jednak wciąż pozostaje drużyną, z którą należy się liczyć. W tegorocznej edycji siatkarki zza Wielkiego Muru pokonały m.in. Turczynki, Holenderki, Serbki i Amerykanki.

O tym, że Azjatki potrafią być groźne, Stefano Lavarini przekonał się już dwukrotnie. Z trzech meczów nasz zespół od momentu objęcia przez włoskiego szkoleniowca wygrał tylko raz, co ciekawe właśnie w Hongkongu, 17 czerwca 2023 roku było 3:0  (25:20, 25:23, 25:22). Niestety kilka tygodni później doszło do rewanżu, Chinki pozbawiły Polki szans na grę w finale Ligi Narodów, pokonując nasz zespół w Arlington.  Przegrana 0:3 (18:25, 23:25, 23:25) była wyjątkowo bolesna.

W rankingu FIVB Polki zajmują obecnie 3. miejsce z dorobkiem 373,60 punktu. Brazylijki sklasyfikowane na drugim miejscu legitymują się dorobkiem 383,93 punktu. Drugie miejsce, dające rozstawienie przed losowaniem grup turnieju olimpijskiego, wciąż jest dla naszej ekipy realne, o ile swoje spotkanie z Turcją przegrają Canarinhes. Chinki, którym w kwalifikacjach się nie powiodło, mogą odetchnąć, w Paryżu zagrają dzięki wysokiej pozycji w rankingu. Azjatki w przypadku przegranej Amerykanek z Japonkami będą miały szansę na pierwszy koszyk. Emocji w Hongkongu nie powinno więc zabraknąć.

Mecz Chiny - Polska rozegrany zostanie w niedzielę, 16 czerwca 2024 r. o godz. 14.30. Relację na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty!

Czytaj także: Memoriał Wagnera dla siatkarzy, Polki też będą miały swój turniej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty