Jastrzębski Węgiel krok po kroku odkrywa karty na nadchodzący sezon. Na linii przyjęcia w nadchodzącym sezonie będziemy mogli zobaczyć pozostającego w zespole Tomasza Fornal oraz doświadczonego Marcina Walińskiego. Do tej dwójki, jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie klubu, dołączył Timothee Carle.
Pochodzący z Toulon 29-letni przyjmujący jest znany między innymi ze swoich występów w reprezentacji Francji, z którą brał udział m.in. w trzech turniejach mistrzostw Europy. Ostatnie cztery lata swojej klubowej kariery Carle spędził w Berlinie, reprezentując barwy Berlin Recycling Volleys. Podczas niemieckiej przygody Francuz czterokrotnie zdobył z zespołem mistrzostwo i Superpuchar Niemiec, dwa razy sięgnął po Puchar kraju, a także walczył w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Teraz Carle będzie miał okazję do walki o trofea w PlusLidze. - Najważniejszy powód, który skłonił mnie do przyjścia do Jastrzębia, to gra w najlepszych rozgrywkach na świecie i w jednej z najlepszych drużyn w tej lidze, która ma cztery cele, by wygrać każde z możliwych trofeów – mówi nowy gracz drużyny mistrzów Polski.
Jastrzębski Węgiel lubi się z francuskimi graczami, gdyż Carle jest już dziesiątym przedstawicielem Trójkolorowych w zespole z Górnego Śląska. W sezonie 2024/2025 przyjmujący będzie występował u boku doświadczonego reprezentacyjnego kolegi Benjamina Toniuttiego.
- Od czasu kiedy pełnię funkcję prezesa Klubu, do Jastrzębskiego Węgla trafiło siedmiu zawodników z Francji. Mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że za każdym razem był to transfer trafiony, chociaż w niektórych przypadkach kibice w to powątpiewali. Siatkarze znad Sekwany dobrze się u nas odnajdują, a że do tego prezentują wysoką jakość sportową, to jest to z korzyścią dla obu stron. Mam nadzieję, że Timothée Carle również okaże się transferowym strzałem w dziesiątkę – mówi Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.
Zobacz także:
Wiadomo, jaki klub poprowadzi selekcjoner Polek
MVP ligi przechodzi do ZAKSY. Będzie wsparciem dla Kurka
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami