Reprezentacje Polski i Włoch w ostatnich latach mierzyły się ze sobą w finałach mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Bilans tych starć jest remisowy. W Lublanie stawką meczu były punkty rundy zasadniczej Ligi Narodów i do rankingu FIVB. Nikola Grbić potraktował to starcie bardzo poważnie, desygnując do gry największe gwiazdy z Wilfredo Leonem i Bartoszem Kurkiem na czele.
Początek seta należał do Biało-Czerwonych, doskonale prezentowali się dwaj liderzy naszej ekipy, na których postawił selekcjoner, czyli Leon i Kurek. Czujny na bloku był debiutujący w tegorocznej Lidze Narodów Mateusz Bieniek. Rywale starali się odgryzać, zwłaszcza Recine, jednak bez większego efektu (9:12).
"Azzurri" byli chyba zaskoczeni, że od początku tego starcia pozostają w defensywie. Ilekroć zbliżali się do naszej ekipy, za każdym razem ich zapędy były stopowane przez wspomnianych wcześniej Bartosza Kurka i fenomenalnie dysponowanego Wilfredo Leona. Jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości co do zasadności powołania tego gracza do kadry, szybko się ich pozbył (18:20). Marcin Janusz również rozgrywał tak, jak do tego przyzwyczaił polskich kibiców, czyli skutecznie i z wyczuciem. To pozwoliło rozstrzygnąć inauguracyjną odsłonę na naszą korzyść.
Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli Włosi, Polacy popełniali sporo błędów, nakręcając w ten sposób rywali. Nieźle prezentował się Luca Porro, który wziął na swoje barki odpowiedzialność za zdobywanie punktów (8:5). Sympatycy mistrzów Europy wstrzymali oddech, po tym, jak po jednej z akcji, przy próbie obrony, zderzenie z bandą zanotował Bartosz Kurek. Polak chwycił się za kolano, ale skończyło się na strachu. Później było już dla naszej ekipy z górki, bowiem po odrobieniu strat odzyskaliśmy kontrolę (12:15).
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami
Mistrzowie świata nie zdołali odzyskać kontroli. W dalszym ciągu fenomenalnie prezentował się Wilfredo Leon, jakby chciał ucieszyć krytyków, którzy przekreślali jego szanse na kadrę w Paryżu. As serwisowy w końcówce właściwie odebrał rywalom nadzieje na odwrócenie losów partii (17:21). "Azzurri" nadzieje mogli mieć chwilę wcześniej, po tym, jak pomylił się z linii 9. metra Bartosz Kurek (17:19). Atakujący Biało-Czerwonych w kolejnych akcjach się jednak zrehabilitował. Gracze Ferdinando De Giorgiego z kolei zaczęli się mylić, ułatwiając Polakom zwieńczenie dzieła.
Włosi nie chcieli pogodzić się z porażką, jednak nie potrafili powstrzymać fantastycznego Wilfredo Leona. Nikola Grbić przez długi czas oszczędzał lewoskrzydłowego, ale kiedy już posłał go na boisko w meczu Ligi Narodów, ten wyglądał tak, jakby sam chciał wygrać pierwsze starcie. Pozostali koledzy, z równie dobrze prezentującym się w trzeciej odsłonie Tomaszem Fornalem, stanowili jedynie tło dla byłego reprezentanta Kuby (13:13).
Gracze z Półwyspu Apenińskiego szukali punktu zaczepienia, ale dobrze dysponowanych Polaków trudno było powstrzymać. Luca Porro za wszelką cenę chciał wziąć odpowiedzialność za wynik zespołu, jednak bez powodzenia, kolejne piłki po jego atakach lądowały poza boiskiem. To ułatwiało naszej drużynie budowanie przewagi (16:18). W końcówce Wilfredo Leon odpalił ciężkie działa w polu zagrywki, a Norbert Huber kilkakrotnie ustawił skuteczny blok odbierając nadzieje mistrzom świata na ugranie czegokolwiek w środowym meczu. Kropkę nad "i" postawił Mateusz Bieniek. Polacy w wielkim stylu otworzyli rywalizację w Lublanie.
Włochy - Polska 0:3 (22:25, 21:25, 22:25)
Włochy: Recine, Sbertoli, Sanguinetti, Bovolenta, Mosca, L.Porro, Laurenzano (libero) oraz Gironi, P.Porro;
Polska: Janusz, Kurek, Leon, Śliwka, Bieniek, Kochanowski, Zatorski (libero) oraz Fornal, Bołądź, Huber, Bednorz.
Czytaj także:
W wyścigu o posadę pokonał gigantów. Wiemy, co zdecydowało o wyborze
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)